four

74 12 1
                                    

Lekcje minęły spokojnie. Seonghwa miał dobry humor i ciągle się uśmiechał. Słyszał wokół siebie rozmowy innych, jak to Yeosang sprzeciwił się jemu. Na te słowa ciągle reagował śmiechem. Dla niego było to niezwykle zabawne i jak sam Kang. Każdą przerwę spędzał ze swoją dziewczyną, która udawała przed nim i przed resztą cudowną dziewczynę, jak ze snu. Szkoda tylko, że była tak tępa. Po części Seonghwa też był tępy, ale umiał używać mózgu w przeciwieństwie do niej. 

Jego kuzyn za każdym razem ostrzegał go przed tym chłopakiem z klasy niżej, że jest niebezpieczny i okropny. Oczywiście biedny Park słuchał go i miał zamiar ignorować chłopaka, który stara się w każdy możliwy sposób zwrócić na siebie uwagę. 

Wyszedł z sali ostatni, gdyż jeszcze musiał porozmawiać z nauczycielką na temat ostatniego sprawdzianu. Po konsultacji poszedł do szatni, gdzie odłożył swój worek na wf i założył kurtkę, a raczej jeansową katanę którą uwielbiał. Uważał, że w niej wygląda naprawdę super. Mimo że każdy mówił, że ładnemu we wszystkim ładnie. 

Nie spieszyło mu się i nie rwało mu się do wyjścia. Zawiązał mocniej buty i wstał, żeby wyjść z szatni. Przed nim nagle stanął ten chłopak, który dzisiaj próbował uniemożliwić mu wejście na piętro.Uniósł wzrok na niego i chciał go przesunąć, jak wcześniej, lecz ten stawiał opór, przez co jego starania się nie powiodły. Świetnie. Tylko, że oni zostali sami w szatni. 

Powinien się go bać? Nie. 

Czy powinien się na niego zezłościć? Też nie.

Bo może nagrywa dyktafonem i mógłby komuś to wysłać, przez co chłopak miałby problemy. A tego oczywiście nie chciał. Pomyślał sobie: Boże, jaki uparty. 

– Co zrobię? Nic. – Park wzruszył ramionami i usiadł na ławce, która była dołączona do wieszaków. – Poczekam sobie.  – założył nogę na nogę i uważnie przyglądał się chłopakowi, który stał w przejściu. Nie spodziewał się tego.

Yeosang spojrzał na niego jak osłupiały przez chwilę i musiał kolejny raz przetworzyć dane w swojej głowie. Nie spodziewał się tego ruchu i musiał szybko wymyślić, co by mógł zrobić. Nie mógł się wycofać, o nie. Raczej go to nakręcało, jak nic innego. Odłożył swoją deskę i ponownie spojrzał na chłopaka, który siedział cicho. Nie był na to przygotowany i jego plany uległy zmianie. Właściwie plan, który nie był do końca opracowany. Raczej to wszystko było na spontanie. 

– Chętnie spędzę ten czas tutaj z tobą – odparł, chwytając jego rękę, by nie postanowił skorzystać z tej okazji i spróbować się stąd wydostać, po czym skupił swoją uwagę na jego przystojnej twarzy, jaka z bliska okazała się być dużo piękniejsza. Fakt, Park Seonghwa to chyba najbardziej piękna istota na ziemi. A może był zaślepiony? Zdecydowanie tak. W takim razie, czemu się w nim zabujał? Odpowiedź jest prosta. Seonghwa to chodzący ideał i postanowił go mieć tylko dla siebie. 

Chciał, żeby był szczęśliwy z nim, a nie jakąś laską, która ma tak wyszpachlowaną elewację oraz szlifierką robione pazury. No poważnie, jak można mieć tak długie paznokcie i cokolwiek z nimi robić? Można tym zabić albo... zwymiotować na ten widok. 

Seonghwa spojrzał z uniesioną brwią na rękę młodszego, która chwytała ta jego. Chciał skorzystać z okazji i wstał, żeby uciec, lecz przeszkadzała mu w ucieczce ręka Yeosanga. 

- Gdzie? Gdzie panie Park? - zapytał Yeosang i przyciągnął go do siebie. Kang mimo swojej postury, był nawet silny i o tym teraz się przekonał. 

Seonghwa spojrzał na niego z lekkim rozbawieniem, bo w sumie co miał zrobić?

 - Nie dasz mi spokoju, co? - powiedział, patrząc na ich ręce. Ten chłopak z każdą sekundą przerażał starszego, ale czemu nie miałby pobawić w jego grę? Ta reakcja nie spodobała się młodszemu. Czyli teraz to on się bawi nim? Interesujące... 

- Nie wystarczy Ci jeśli powiem, że po prostu chciałbym spędzić z Tobą trochę czasu? - zapytał również rozbawiony i puścił dłoń Seonghwy. Nie chciał przesadzić, ale uwielbiał to robić, a zwłaszcza, sprawdzić cierpliwość jego obiektu westchnień. Z tyłu głowy miał wciąż myśl, że go właśnie dotknął. Osiągnięcie życia, a teraz dalej. – Twój kuzyn na wszelki sposób próbuje mnie od ciebie odciągnąć, ale wiesz co Seonghwa? Ja się nie poddam. - odparł pewnym tonem głosu, zaraz obdarzając go swoim czarującym uśmiechem. - Co ty na to, że zabiorę Cię gdzieś, gdzie zapomnisz o swojej dziewczynie? Oferta nie do odrzucenia, prawda? - zapytał Yeosang i przechylił swoją głowę w bok. 

Seonghwa jedynie wywrócił swoimi oczami i zaczął myśleć, jak to by się go pozbyć. Denerwował go. Nie chciał mieć do czynienia z psychofanami, a tym bardziej gdzieś z nimi iść. Wystarczy, że chwilę porozmawia i koniec. Jednakże Yeosang będąc totalnie uparty, nie zamierzał odpuścił, kiedy ma teraz największą szansę. Jego plan układał się dobrze i szedł w dobrą drogę.  Za to cholernie mocno zależało mu na dopięciu swego. Chciał mieć go już tylko dla siebie, czy to naprawdę tak wiele? To coś w rodzaju spełnienia się najdłużej skrywanych przeze niego snów. Pragnął mieć go na wyłączność i nikomu nie oddawać. Już nigdy.

- Szybko, czasu nie mam - powiedział oschle Seonghwa i oczekiwał, że tamten pozwoli już mu odejść. Był teraz na wyciągnięcie ręki, a Kang mógł wykorzystać to na dwojaki sposób.

Albo pozwoli mu odejść i cieszyć się, że go dotknął, albo spojrzy w jego ciemne, duże oczy i go pocałuje. 

Jedyna i ostatnia szansa. 


Mad City | seongsangWhere stories live. Discover now