W ekranizacji zakochałam się już dawno, ale męczyło mnie poczucie, że ciągle nie znam tej historii w pełni. W końcu udało mi się zdobyć "Call Me By Your Name" w oryginale i właśnie skończyłam czytać!
Po pierwsze, jest to lektura wymagająca od czytelnika skupienia. Narrator ma tutaj bardzo dużo do opowiedzenia i wystarczy na chwilę wyłączyć się, żeby zupełnie nie rozumieć, o czym się właśnie czyta. W ogóle język tej książki, chociaż oczywiście napisana jest prozą, zakrawa wręcz na poezję. Pada tutaj mnóstwo mądrych i pięknych zdań, z przemyśleniami można niemal płynąć. Jeśli od dobrej książki wymagacie wielu ekscytujących wydarzeń czy dynamicznej narracji, raczej nie jest to lektura dla was. Co ciekawe, książka ta jest tak ciepła i słoneczna, że naprawdę ciężko mi się ją czytało, gdy na dworze lał deszcz i szalała burza. Jest więc to historia o wyjątkowym klimacie napisana po mistrzowsku. Odnoszę się tutaj oczywiście do wersji oryginalnej i zachęcam was, żebyście również po taką sięgnęli. Polscy tłumacze niejednokrotnie odwalają kawał dobrej roboty, jednak ja nigdy w pełni nie potrafię zaufać tłumaczeniu.
Ponieważ tak bardzo zauroczył mnie film, właśnie przez jego pryzmat patrzę na książkę. Zdarza się, że adaptacja bywa niemal wierną kopią tekstu źródłowego, a czasem jedno z drugim nie ma zbyt wiele wspólnego. W tym wypadku wydaje mi się, że jedno idealnie uzupełnia drugie. Film oferuje nam obiektywne spojrzenie na wakacyjny romans nastolatka i pomocnika jego ojca. Z kolei książka jest pisana z perspektywy samego Elio, który wyjaśnia nam dokładnie, jak się z tym wszystkim czuje. Jest to bardziej opowieść o jego przemianie, jego drodze w odkrywaniu siebie i dorastaniu. Chociaż oczywiście Oliver gra tutaj ogromną rolę, bardziej śledzimy jednak to, co dzieje się we wnętrzu nastolatka.
Jeśli chodzi o bohaterów, to jakieś osiemdziesiąt procent tej książki to właśnie Elio. Poza Oliverem, przewijają się tam jego rodzice i przyjaciele, zdaje się jednak, że są oni bardzo mgliści. Pojedyncze wydarzenia pokazują nam tylko, kim w zasadzie byli dla chłopaka. W filmie byli jednak bardziej zbudowani, chociaż z drugiej w książce ta powierzchowność zdaje się uzasadniona tą pamiętnikową formą. Sam Elio może czasem denerwować swoim "werterowaniem" i duchowym miauczeniem, ale to również wygląda jak prawdziwe wnętrze dorastastającego chłopaka, który przeżywa po prostu swoją pierwszą miłość. Sam romans jest opisany bardzo uroczo i czarująco, chociaż nie brakuje tutaj stosunków seksualnych. Są jednak wysmakowane i nie przeważają nad uczuciowym wymiarem całej relacji.
Zawsze lubię zastanowić nad wiarygodnością narratora. Czy mogę mu ufać? Czy styl narracji pasuje do jego osobowości? Wysublimowany i poetycki język zdaje się być nierealny, biorąc pod uwagę, że używa go siedemnastolatek. Jednak tak naprawdę opowiada nam o tych zdarzeniach po latach; zresztą już w tak młodym wieku był niezwykle wykształcony i oczytany. Zdaje się być to dziwnie oderwane od rzeczywistości. Chłopak, którego ojciec jest profesorem, całe wakacje spędza na graniu na pianinie, czytaniu dzieł klasycznych i pisaniu własnych utworów. Nierealne, a jednak... magiczne. Mi to wystarczyło, żeby tę powieść pokochać równie mocno jak film.
YOU ARE READING
Papierowa odsiecz
Non-FictionMacie już dość kwarantanny? Doskwiera wam nuda? Wciąż szukacie sobie ciekawego zajęcia? Nie lękajcie się, albowiem nadchodzi odsiecz. Papierowa odsiecz! Ponieważ sama mam teraz więcej czasu na książki, czytam naprawdę dużo. Jeśli szukacie ciekawych...