SHIP: brak
– S dniem Rożdienija, Felia!
Polska uniósł głowę znad laptopa i westchnął ciężko.
– Wania – zaczął ostrzegawczo. – Ile razy ja mówiłem, że świętuję w listopadzie?
– Dwudziesty drugi lipca to równie piękna data – Rosja bez pytania rozsiadł się na kanapie w salonie. Sprężyny jęknęły pod jego ciężarem. – Nie wolisz robić urodzin latem, Polsza? Słońce świeci, ciepło, w sam raz, by w plenerze ognisko zrobić...
– Ta, jasne – mruknął Feliks, z westchnieniem zamykając laptopa. Sięgnął po telefon leżący na stoliku kawowym i zaczął się nim bawić. – Jak tu wszedłeś? Ty też masz klucze? Czy cała Europa już je ma? A może mam jeszcze komuś dorobić, żebyście znowu nie musieli kraść kluczy Lici i żeby się bidak nie stresował kolejny raz?
– Znowu? – zaciekawił się Iwan, sięgając do szklanki z paluszkami.
– Prusy mu ostatnio zawinął i myśli, że o tym nie wiem – Feliks wzruszył ramionami. – Podobno nie wiem też, że Erzsébet i Feliciano dorobili sobie własny komplet... Ponawiam pytanie, Wania.
– Otwarte było, musiałeś nie zamknąć – odparł spokojnie Rosja. – Nie przeszkadza ci to, że oni mają klucze do twojego mieszkania? – zapytał z ciekawością. – A jak wejdą pod twoją nieobecność i wypiją cały alkohol?
– Im pozwalam – odparł spokojnie Feliks. – Co cię sprowadza, Wania?
– Jak to jest, że obcym pozwalasz mieć klucze do swojego mieszkania, a własnej rodzinie nie? – Rosja zrobił zbolałą minę. – Ja twoim kuzynem jestem... I zostawiłbym ci te twoje zabawne owocowe piwka, ja tylko czystą bym pożyczył... Dlaczego się nie integrujesz z rodziną, Polsza?
– Bez urazy, ale wolę rodzinę z wyboru – Feliks posłał mu krótki uśmiech. Rosja jakby zapadł się w sobie. – Co tu robisz, Iwan?
– Myślałem, że może jednak zmieniłeś zdanie, co do tego lipca...
Polska westchnął ciężko.
– Wania, rozmawiamy o tym co roku od trzydziestu lat. Jeśli tylko po to przyszedłeś, to moja odpowiedź wciąż brzmi „nie". Możesz już wracać.
– Może jednak cię przekonam, że to wcale nie takie...
– W jednym jednak się z tobą zgodzę – powiedział nagle Polska. Iwan umilkł i spojrzał na niego zachęcająco. – Muszę się bardziej integrować z rodziną.
– W końcu, Felia, w końcu... – zaczął rozpromieniony Rosja, ale mina mu zrzedła, gdy Feliks, wciąż trzymając w dłoni telefon, wybrał numer do siostry.
– Hej, Radmila – odezwał się Polska przemiłym głosem. – Zrobisz mi przysługę? Jedna mała rzecz, wieczorkiem ci deskę piwa za to postawię...
– A co trzeba zrobić? – spytała Czechy spokojnie. W ciszy, która zapadła w pokoju, jej głos był doskonale słyszalny.
– Wypieprzyć mi wkurwiającego gościa przez okno – Feliks spojrzał prosto w oczy Iwana i uśmiechnął się szeroko. – Masz doświadczenie w defenestracji, kochana siostrzyczko.
– To będę za pięć minut!
– Dzięki.
– Polsza, mieszkasz na siódmym piętrze – Iwan spojrzał bez uśmiechu na telefon, który Feliks właśnie odkładał na stolik.
– Wiem.
VOCÊ ESTÁ LENDO
[aph] Bóle fandomowe
FanfictionGarść hetaliowych drabbli i okruszków, just for your entertainment :) Komedia, oklepane motywy, absurd bez większego sensu, pisane z doskoku one-shoty. Zbiorek wszystkiego, co jest zbyt małe na własną opowieść i miejsce na ewentualne eksperymenty z...