34. Zatoka wraków.

279 32 10
                                    

Bezczynne wpatrywanie się w wejście do imponujących rozmiarów, barwą niemalże stapiającej się z kolorem nieba, kamienicy nigdy wcześniej nie zdawało mi się równie gorzkie. 

Każdy promień słońca odbijający się od wysokich, wypolerowanych na wysoki połysk szyb, był boleśnie oślepiający. Każdy puszysty, kłębiasty obłok leniwie sunący po nieskazitelnie błękitnym niebie, przyciągał moje spojrzenie na dłuższą chwilę, które nagle spłoszone rzeczywistością, zawsze wracało w to samo miejsce. Doskonałego, pomalowanego na biało wejścia do środka. Jego granatowych i soczyście zielonych witraży bajecznie rozlewających się na marmurową posadzkę po drugiej jego stronie. Na każde cieniutkie, niczym żyłka, pęknięcie i najdrobniejszy pyłek unoszący się przy choćby mocniejszym podmuchu wiatru. 

Czekałam. Stojąc w kącie ulicy, uderzając palcami z niepokojem w papierowy kubek parującej kawy. Chowając nos w zarzuconym pośpiesznie przed wyjściem cieniutkim, jedwabnym szaliku nadal pachnącym intensywnie wodą po goleniu i perfumami mojego najlepszego przyjaciela. Ich drzewna nuta tamtego poranka przynosiła mi ukojenie w momentach, w których drżąc jak osika na swoim miejscu, prawie odwracałam się na pięcie i uciekałam gdzie pieprz rośnie, głośno psiocząc na siebie samą i swoje tchórzostwo pod nosem. Byłam przecież skończoną idiotką. Nikt o zdrowych zmysłach nie zapuszczałby się przed wejście do swojego własnego domu rodzinnego. Nie w mojej sytuacji. 

Wcześniej nie potrafiłam przejść przed jego wrotami, przez które tak bezceremonialnie mnie wyrzucono. Zakradałam się czasami na jego poddasze ale tylko w momentach największej rozpaczy. Zawsze pod osłoną nocy lub porażająco wczesnego poranka. Zawsze wkraczając do niego od tyłu. Zbyt zawstydzona tym czym się stałam, albo może raczej, tym czym nie potrafiłam się stać. Nie wiedziałam dlaczego nagle obudziłam się tego poranka z odwagą, której nie potrafiłam w sobie odnaleźć od prawie trzech lat.

Przestąpiłam po raz kolejny z nogi na nogę, wzdychając cicho słysząc w oddali trzepot tęczowych proporczyków zawieszonych pomiędzy węższymi uliczkami otaczającego mnie miasta. Ich szelest był tego poranka wyjątkowo znajomy. Niemalże uśmiechnęłam się na myśl, że to właśnie na ten delikatny okrzyk morskiej bryzy targającej ubraniami śpieszących do doków rybaków, co ranek budził mnie z krainy snów. Otwierałam wtedy leniwie oczy i wpatrzona wprost cieniutki pasek plaży i skrzący się z oddali horyzont oceanu wzdychałam głośno z zachwytu. Mój wzrok z drzwi przeniósł się ponownie na najmniejsze okno tuż pod poddaszem. To tam kiedyś była moja sypialnia.  

Zapatrzona w małe okna zasłonięte teraz ciężkimi, białymi kotarami nie zauważyłam pośpiesznie wybiegającego przed wejście portiera, dzierżącego w dłoni dwie duże parasolki i własny kapelusz. Na jego widok aż podskoczyłam na swoim miejscu i pośpiesznie schowałam się za róg budynku, by nieśmiało wyjrzeć ponownie na idealnie zamieciony chodnik. 

Towarzyszyła mu wysoka, szczupła kobieta ubrana w błękit i szarość. Perły na jej szyi kołysały się pomiędzy jej piersiami na ciężkim sznurze. Jej idealnie nałożona na wargach czerwona szminka zdawała się wysyłać do mnie ostrzegawcze sygnały nawet z drugiej strony ulicy. Miękko ułożone na ramionach blond włosy lśniły w promieniach poranka, a ja, jak łania patrząca wprost w lufę myśliwego w oczekiwaniu na śmierć, patrzyłam na własną matkę z oczekiwaniem na wyrok.

Byłyśmy kiedyś do siebie tak niezwykle podobne. Jak swoje dwa wierne lustrzane odbicia. To Stella mogła jednak jako jedyna uchodzić teraz za jej prawowitą córkę. Idealne odwzorowanie jej wdzięku i elegancji, na którą mnie nigdy nie było stać. I gdy tak stałam i patrzyłam jak powoli wsiada do samochodu, zapewne pędząc na umówione już z samego rana spotkanie, na ulicę wybiegł mój ojciec, na widok którego coś przewróciło mi się na tyle boleśnie w brzuchu, że wydałam z siebie ciche jęknięcie. Dokładnie takie, jakby ktoś uderzył mnie brutalnie w sam splot słoneczny. 

GOOD ENOUGHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz