115. Powód nienawiści

2.2K 260 108
                                    

Taehyung odwrócił się tyłem w stronę Jeongguka, nieudolnie zasłaniając obiema dłońmi upokarzający efekt noszenia przyciasnych spodenek. Czuł, że jego ciało rozpoczęło najprawdziwszą w świecie transformację. Tae zamieniał się w dorodnego, krwistego pomidora, który miał ochotę rozpłakać się ze wstydu. Był czerwieńszy niż cegła z utworu Dżemu, a gdy tylko usłyszał donośny, nieopanowany śmiech Gguka, z tego całego skrępowania i niezręczności ponownie ukrył się pod bezpieczną warstwą ciepłego koca. W tym niewielkim, puchatym i ciemnym świecie mógł całkowicie schować się przed wzrokiem nastolatka, ale nie uchronił się przed jego wściekłym, przedłużającym się rechotem.

— Tae, dlaczego jesteś takim palantem i nie poszedłeś na liposukcję... — rzucił sam do siebie, tocząc niewyrównaną walkę z Jeonggukiem, który za wszelką cenę usiłował zdjąć z niego koc.

Szatyn usiadł okrakiem na leżącym na brzuchu Taehyungu i tak szybko, jak tylko zdołał unieruchomić każdą kończynę partnera, którą usiłował przytrzymać na sobie koc, zsunął go z twarzy starszego i dał mu głośnego buziaka w policzek. Ggukowi nadal chciało się śmiać jak cholera przez tyłek Tae, który rozszarpał przyciasne szorty w tak zabawny sposób, ale dla dobra swojego i samopoczucia Taehyunga, postanowił powstrzymać się przed okazywaniem rozbawienia. Miał w końcu jedną z niewielu okazji, aby zobaczyć w pełnej okazałości nagą pupę ukochanego, która z pewnością była nie tylko perfekcyjnie mięciutka i puchata w dotyku, ale zarazem oczarowywała swym wizualnym wdziękiem każdego, kto został pobłogosławiony możliwością zobaczenia jej nago. A przecież jedyną taką osobą na całym, calutkim ogromnym świecie był Gguk — osiemnastoletni smarkacz, który zrobiłby wszystko, by w świetle latarki, w tym ciasnym i niewygodnym namiocie zobaczyć w całej, nagiej okazałości uwielbiane przez miliony taehyungowe, okrąglutkie bułeczki.

Jeongguk przeklinał każdy dzień, w którym choć raz nieprzychylnie skomentował na swoim hejterskim koncie kształty Kima. Wiedział, że dziewicza nieprzystępność partnera jest najpewniej jego karą za te wszystkie durne docinki i zamierzał odpowiedzialnie przyjąć ją na klatę. To nie tak, że Ggukowi zależało tylko na seksie, ale nadal był tylko zwykłym, nastoletnim chłopcem. Obiecał, że będzie czekał tyle, ile trzeba, ale czasem wręcz odnosił wrażenie, że Taehyung nigdy nie będzie gotowy na swój pierwszy raz. O ile w trakcie wymiany wiadomości nie był aż tak wstydliwy, to podczas spotkań na żywo przekraczał wszelkie wyobrażenia Jeongguka. Tae okazał się bowiem bardziej pasywny, niż spodziewał się tego nastolatek. Gguk nie uważał tego za wadę, ale nie do końca pogodził się z myślą, że najpewniej to na niego padnie odpowiedzialność inicjowania każdego zbliżenia, że nigdy nie zobaczy seksownej, uwodzicielskiej wersji partnera, który z pełnym erotyzmu wzrokiem zaproponuje mu seks oralny czy przyjemną rundkę ujeżdżania po romantyczniej randce.

W oczach Jeongguka nie umniejszało to ich relacji, ale nadal pozwalało czuć niewielki, zakorzeniony gdzieś z tyłu głowy niedosyt. Poza tym starał się znaleźć jak najwięcej zalet zaistniałej sytuacji, a było ich naprawdę sporo. Przede wszystkim, Taehyung nie wykazywał najmniejszych ciągot do dominowania w seksie, przez co Gguk poczuł się tak, jakby wygrał główną wygraną na loterii. Sam fakt, że idol z najsławniejszego zespołu k-popowego na świecie został jego chłopakiem, był już wystarczającym fartem, przez co w umyśle nastolatka od początku ich związku krążyło kilka przerażających myśli. Czy byłby w stanie nadstawić swoje cztery litery, gdyby starszy o siedem lat, najpiękniejszy facet w galaktyce zadeklarował chęć splądrowania jego najgłębszych zakamarków ciała? To było pytanie, na które Jeongguk nie potrafił znaleźć odpowiedzi i, całe szczęście, nie musiał. Z tego też powodu nigdy nie miał zamiaru narzekać na przesadną pasywność Taehyunga.

— Przepraszam — powiedział powoli prosto do ucha dwudziestopięciolatka.

Przez ciało Tae przeszedł intensywny dreszcz, gdy tylko usłyszał niespodziewanie głos chłopaka. Poczuł dosłownie każdy stroszący się włos na swoim ciele, które bezlitośnie przygniatał ciężar Jeongguka, przez co jego serce waliło jak oszalałe. Był trochę jak wątła, bezsilna antylopa, upolowana przez szybkiego, sprawnego geparda. Każde jego wierzganie nogami przytrzymanymi przez łydki Gguka czy próba wyswobodzenia nadgarstków ujętych w dłonie kończyła się żałosnym fiaskiem, jakby nie robiło to na szatynie najmniejszego wrażenia. Jednak Taehyung nie czuł się z tym faktem źle. Wiedział, że dostałby ataku paniki, gdyby ktokolwiek inny postanowił odebrać mu możliwość poruszania się czy ucieczki, ale padające nieustannie na jego policzek słodkie całusy chłopaka sprawiały tylko, że miał ochotę roztopić się niczym pianka marshmallow pod naporem ciężkiego ciała Jeona.

horror vacui ֍ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz