O pierwszych razach, czyli rozmowa z @Queen_of_Wolves

345 18 2
                                    


Autorka licznych prac na Wattpadzie i patronka wielu ciekawych inicjatyw. Od niedawna jej książkę "Sucinum. Tajemnice bursztynowego szlaku" możecie znaleźć na sklepowych półkach! Queen_Of_Wolves podzieliła się ze mną tym, czego sama dowiedziała się o byciu debiutantem.

Wydaje mi się, że w Polsce nie ma wyraźnej "drogi" do stawania się pisarzem: nie ma zbyt wielu popularnych czasopism dla debiutantów, brakuje miejsc spotkań i tak dalej.... Jaka była twoja droga do wydania książki?

Niestety jest tak, jak mówisz. Brakuje tego typu pomocy w Polsce. Jaka była moja droga? Można powiedzieć, że zaczynałam od zera. Popełniałam błędy, ale mimo to wyszłam z tekstem do ludzi. Najpierw publikowałam na blogu, a po kilku miesiącach przeniosłam się na Wattpada. To właśnie tutaj nauczyłam się najwięcej. Dzięki komentarzom czytelników nauczyłam się poprawnie zapisywać dialogi czy stawiać przecinki. Moja droga do bycia pisarzem nadal trwa. Nadal nie uważam się za osobę, którą można by nazwać pisarzem, a sama o sobie mówię jedynie, że jestem autorem. Co sprawiło, że udało się mi wydać książkę? Ciężka praca oraz wsparcie ludzi, bez których nie byłabym w tym miejscu dzisiaj.

Jak wyglądała decyzja o wysłaniu tekstu do wydawnictwa? Czy zrobiłaś to bardziej spontanicznie, czy może przygotowałaś sobie listę potencjalnych wydawnictw? Jak się do tego generalnie zabrać i co mieć na uwadze?

Zaczynając pisać, nawet przez myśl mi nie przechodziło, że mogłabym kiedyś wydać książkę. To było coś odległego, nierealnego wręcz mistycznego. Dopiero jak pod moją opowieścią zaczęły pojawiać się głosy, że powinnam spróbować, zaczęłam myśleć: a czemu nie? Skoro inni wydają, to dlaczego nie ja?

Tak, zrobiłam listę wydawnictw i wysłałam pierwszą historię. I pierwsze koty za płoty, jednak z pierwszej tury nikt nie odpowiedział. Porzuciłam wysyłanie i zaczęłam pisać coś nowego.

Szukając wydawcy, na pewno trzeba brać pod uwagę, co wydają i dla kogo i co najważniejsze — czy wydają debiutantów.

I myślę, że dopiero od tego momentu zaczyna się prawdziwa legenda, bo... co właściwie dzieje się potem? Co autor ma "do roboty", kiedy dostanie tego pierwszego maila z odpowiedzią pozytywną?

Kiedy już emocje opadną, to rozpoczyna się praca nad udoskonaleniem tekstu, aby trafił do czytelników w jak najlepszej postaci. Jako autor miałam okazję brać udział w redakcji i korekcie tekstu, czyli w doszlifowaniu całej powieści, żeby stała się diamentem. Jednocześnie autor może pracować nad reklamą i prowadzeniem swoich social mediów, od których bardzo dużo zależy. Ja bardzo sobie cenię kontakt z czytelnikiem i bardzo lubię prowadzić social media.

Autor cały czas ma coś "do roboty", ale myślę, że to zależy od każdego z osobna.

Jak wygląda współpraca z wydawnictwem? Czy jest to kontakt wyłącznie mailowy, czy wymaga jakichś spotkań? Czy rolą wydawnictwa jest doradzanie, czy może bardziej decydowanie?

W moim przypadku był to jedynie kontakt mailowy, jednak niestety u mnie cały proces wydawniczy przypadł na czas pandemii, więc trzeba też to brać pod uwagę. Pozostał nam tylko i wyłącznie kontakt właśnie przez maila, jednak mimo utrudnień rzuconych przez los, wszystko przebiegało sprawnie. Wydawnictwo ma i takie, i takie zadanie. Doradzano mi; ale też podejmowano niektóre decyzje samodzielnie. Przykładowo w kwestii samego tekstu były to porady, a o okładce zdecydowało wydawnictwo, z czego, patrząc po czasie, bardzo się cieszę.

Byłam bardzo zadowolona ze współpracy, ponieważ jako debiutant potrzebowałam pewnego wprowadzenia, a jak wiadomo, nie każdy się na wszystkim zna. Taka współpraca polega na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Ja zaufałam wydawcy, ponieważ pracują tam doświadczeni ludzie i wiedzieli, jak mają wszystko zrobić, natomiast oni zaufali mi, biorąc mój tekst pod skrzydła. Podstawą udanej współpracy jest komunikacja. Ja dosyć często rozmawiałam z wydawcą, dzięki czemu dzisiaj jestem bardzo zadowolona z efektu, jaki otrzymaliśmy.

Czy przypominasz sobie coś w procesie wydawniczym, co zupełnie cię zaskoczyło, bo np. miałaś inne oczekiwania?

Szczerze — nie. Starałam się nie nastawiać, że coś wygląda tak czy inaczej. Nie wyobrażałam sobie tego zbytnio. Po prostu wykonywałam zadania, które należały do autora.

A czy z perspektywy czasu widzisz jakieś swoje błędy, o których przyszli debiutanci być może nie myślą? Związane z samym wysyłanie tekstu, wyborem wydawnictw a może już z samą współpracą z wydawnictwem?

Co do błędów nie popełniłam ich dzięki moim dobrym aniołom stróżom, którzy cały czas trzymają rękę na pulsie. Jednak gdyby nie oni na pewno popełniłam kilka karygodnych. Pierwsze co mogę poradzić debiutantom — nie spieszcie się. Dopracujcie swój tekst i oddajcie go czytelnikom taki, jaki sami chcielibyście przeczytać. To może potrwać miesiąc, dwa, a nawet trzydzieści. Nieważne ile. Ważne, aby tekst, który wylecieć sprawił wam dumę, a nie wstyd. Po drugie — w życiu nie płaćcie za wydanie! Ja prawie w to wdepnęłam zupełnie na początku pisania, lecz na szczęście pewna dobra dusza mnie powstrzymała. Wasza praca to pisanie tekstu, więc dlaczego macie jeszcze płacić za wydanie? Jeśli tekst będzie naprawdę dobry, w końcu ujrzy światło dzienne. W tradycyjnym wydawnictwie autor nie ponosi kosztów wydania. I tylko do takich wydawnictw warto wysyłać swój tekst. Bo płacenie za wydanie to tak samo, jakbyśmy naszemu pracodawcy zapłacili za to, że wykonaliśmy naszą pracę.

Co będzie dla ciebie wyznacznikiem sukcesu? Liczba sprzedanych egzemplarzy, opinie w internecie? Czy jest coś, co w tej branży funkcjonuje jako taki wyznacznik?

Oczywiście wszystko to jest ważne, jednak dla mnie wyznacznikiem jest zadowolenie czytelników. Odkąd piszę, moim priorytetem było pokazanie czytelnikom nieschematycznych powieści, które zostaną z nimi na dłużej. Dlatego będę mogła mówić o sukcesie wtedy, kiedy czytelnicy będą zadowoleni.

Czy jest wyznacznik sukcesu w pisarstwie? Pewnie tak i najpewniej będzie to sprzedaż. W końcu gdzie się nie obejrzymy, zostajemy zarzuceni informacjami, że taki autor sprzedał tyle i tyle egzemplarzy. Jednak tak jak mówiłam, dla mnie ważne, aby czytelnicy byli zadowoleni, że sięgnęli po moją książkę.

I na koniec — jakaś wiadomość dla tych, którzy wciąż wahają się, czy warto wysłać gdzieś swój tekst?

Jeśli czujecie, że ta historia jest gotowa, to wysyłajcie. Nie bójcie się. Nikt Was nie skrzyczy, nie pobije, ani nie zwyzywa. Do odważnych świat należy! Warto próbować, bo potem można żałować, że nie zrobiło się nic w kierunku spełnienia swoich marzeń.

Za rozmowę jeszcze raz dziękuję Queen_of_Wolves.

Tekst betowała -euphorae.

Głosy WattpadaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz