interrogation

227 22 19
                                    

     Obudziło go drobne szturchnięcie, i choć chłopak był pewien, że wcale nie przespał całego streama, tak gdy uśmiech Erwina powitał jego zaspane, zmrużone oczy, domyślił się, że było już grubo po pierwszej. Ewron spojrzał na swojego współlokatora, który delikatnie celował tępym ołówkiem w jego ramię, tyśkając je rytmicznie co pare sekund.

     Dwudziestka chrząknął przeciągle, ale brzmiało to bardziej jak przerywany skowyt albo wartowniczy okrzyk niedźwiedzia. Głos miał cichy, ospały i ochrypły, więc gdy wymamrotał pod nosem pierwsze słowa, siedemnastka nie usłyszał niczego innego poza gburowatymi stękami.

— Wody? — zapytał po chwili ten młodszy, na co Ewron zamrugał parekrotnie, czekając, aż mózg mu zacznie pracować — Dobra, trzymaj — Erwin podał chłopakowi butelkę jakiejś coli, którą trzymał przy łóżku.

     Szatyn wziął łyk napoju, przeklinając w głowie te walone bąbelki gazowane, które tylko bardziej podrażniły jego gardło. Nie mniej, czuł się ciut lepiej, a "poranna" chrypka szybko zeszła z jego głosu.

— Skończyłeś streama? — zapytał po chwili, odrzucając butelkę na bok.

— No tak — wzruszył ramionami — A ty coś mi obiecałeś — uniósł prawą brew do góry.

     Ewron, choć nie było to w jego naturze, spłoszył się lekko, przygryzając swój policzek.

— Może żarcie najpierw? Zamówiłbym coś, albo możemy gdzieś wyjść — zaproponował nerwowo, łudząc się na to, że drugi chłopak złapie się na którąś propozycję i zapomni, lub chociażby spowolni ich drugą część zakładu.

     Erwin roześmiał się ciepło, oblizując odruchowo usta. Wlepił swoje rozbawione spojrzenie w oczy dwudziestki, doskonale wiedząc, że ten idiota chciał się tylko wymigać.

— Nie ma mowy — sapnął między ciągłym chichotem, kładąc swoją jedną rękę na biodro, dla supportu — Pójdziemy coś zjeść dopiero po naszej rozmowie. — siedemnastka zmierzył go wzrokiem — I ja decyduję kiedy kończymy.

— Nie zapędzaj się tak, od kiedy jesteś taki dominancik? — rzucił Ewron, sprytnie kotwicząc punkt zaczepny do konfliktu, który może wykorzystać w niedalekiej przyszłości.

— A weź się wysraj — odburknął, widocznie niezadowolony z przebiegu rozmowy — Czy ci się to podoba, czy nie, zaczynamy.

     Młodszy chłopak wspiął się na łóżko, siadając po turecku. Stawił się przodem do swojego rozmówcy, uważnie obserwując jego reakcje. Nie był gotów na tę rozmowę, ale wiedział, że jeśli nie przeprowadzi jej teraz, Ewron znajdzie sposób na unieważnienie zakładu, prawdopodobnie przez jego wysokie i wkurwiające ego.

— Pierwsze pytanie — Erwin wziął teatralny wdech, kumulując całą swoją uwagę na chłopaku przed nim — Kiedy przeniosłeś się w czasie? Chodzi mi o dzień i miesiąc. Wiem, że był 2020.

— Um, dwudziesty lipca — wyjaśnił — niecałe trzy lata, I guess.

     Kamilek zamilkł na chwilę, widocznie analizując sytuację. Zmarszczył lekko swoje brwi, uporczywie nad czymś główkując. Ewron siedział cicho, obserwując uważnie każdą ekspresję swojego sobowtóra, mając nadzieję, że nie wyleci zaraz z jakąś fikcyjną, debilną konkluzją.

     Dwudziestka nie pojmował swojej podróży w czasie, ale też nigdy dogłębnie się nad nią nie zastanawiał. W momencie zdarzenia, po prostu zaakceptował fakt, że wrócił do 2017 roku. Dotychczas nie obchodziło go jaki był w tym cel, jak to się stało i jakim fizycznym prawem może wrócić do swoich czasów, jednak gdy poruszyli wreszcie ten temat, chłopak nie potrafił odsunąć natrętnych myśli.

Ewron 2020 x Erwin 2017 | Kwadratowa Masakra Fanfictionحيث تعيش القصص. اكتشف الآن