Gdy jeszcze było normalnie

6.4K 259 198
                                    


***

- Zuzu!

Promieniste słońce okrywało swoim płaszczem całą kwiecistą łąkę, pośród której latały motyle. Na niebie nie widniała ani jedna puchata chmura, dlatego o wymarzonym krótkim chłodzie można było zapomnieć. Z kwiatka na kwiatek przelatywały pszczoły i zapylały to co się dało. Delikatny wiatr kołysał ostrożnie wysokie kępy trawy i przy okazji tworzył fale w niewielkim jeziorku obok.

Pośród całej tej natury w skoszonym przez kosiarkę miejscu piknikowały dwie rodziny. Kobiety ubrane były w przewiewne sukienki a mężczyźni mieli na sobie cienkie ubrania. Na dwóch wielkich kocach dorośli rozmawiali i rozkoszowali się sprzyjającą ich wypadowi pogodą w czasie gdy ich dzieci bawiły się wspólnie na łące.

- Kacchan! – krzyczał z szerokim uśmiechem na twarzy zielonowłosy chłopak starając się dogonić swojego przyjaciela.

- Nie złapiesz mnie! – stwierdził dumnie Katsuki wbiegając w dobrze znaną mu ścieżkę, prowadzącą do brzegu jeziorka.

Rodzice zbyt pochłonięci rozmową nie zwrócili uwagi na to, że stracili z pola widzenia dwóch sześciolatków. Wszyscy słyszeli ich krzyki i rozmowy, dlatego myśleli, że chłopcy nadal są blisko.

- Kacchan! To niesprawiedliwe – mruknął nadąsany Izuku zwalniając coraz bardziej na ścieżce, na której się znalazł – Wiesz, że nie możemy się tak sami oddalać. Zawróćmy, proszę.

- Chcesz powiedzieć, że się boisz? Serio Zuzu? Masz już sześć lat, nie powinieneś się tak bać tego, że nie posłuchasz się swojej mamy! – oznajmił blondyn cofając się do swojego przyjaciela by przekonać go do wspólnego pójścia.

- A-ale nie powinniśmy – trzymał się swojego zielonowłosy nie chcąc być nieposusznym wobec swoich rodziców.

- Zuzu, błagam cię! Chodź tylko na chwilkę! Pokażę ci coś ekstra, nie będziesz tego żałować! – mówił dalej Katsuki, łapiąc niepewnego chłopca za rękę.

- No o-okej... Ale tylko chwilkę, zgoda?

- Zgoda – zapewnił blondynek i zaczął prowadzić swojego towarzysza za rękę przez trasę, która otoczona była wysoką trawą.

Dwóch najlepszych przyjaciół zaszło do samego brzegu tętniącego życiem jeziora, przy którym na całe szczęście nie było żadnych rybaków. Był tu zakaz łowienia, ze względu na to, że mieszkańcy okolic chcieli zachować naturalność tego miejsca. Dzięki temu widoki były fascynujące.

- Co chciałeś pokazać? – zapytał zmieszany Izuku oglądając kamienistą plażę, po której zaczął iść z powodu ciągnącego go chłopaka.

- Patrz – nakazał Katsuki i odciągając swoją rękę od zielonowłosego wziął do rąk płaskiego kamyka, by chwilę później wyrzucić go w stronę jeziora.

Kamyk, ku zadziwieniu Izuku, odbił się od tafli wody, wędrował chwilę w powietrzu, znowu odbił się od wody jak od trampoliny i zatopił się w samym środku zbiornika. Dla zielonowłosego chłopca było to jak magia. Chłopak z podziwem poprosił przyjaciela, by ten rzucił jeszcze raz, i z fascynacją obserwował jak płynnie i rytmicznie kolejny kamyk skacze po wodzie.

- To było niesamowite! – stwierdził z gwiazdkami w oczach Izuku zapominając zupełnie o tym, że obydwoje powinni wracać z powrotem na łąkę do rodziców.

- Spróbuj teraz ty – zaproponował blondyn i kucnął, by zebrać z brzegu kamyk i podać go prosto do ręki zielonowłosego.

Izuku zamachnął się ręką, jednak ku jego rozczarowaniu kamyk zatopił się już na samym starcie. Chłopiec spróbował ponownie, jednak to było na nic.

Jedna Noc / BakudekuWhere stories live. Discover now