Gdy ???

2.3K 200 303
                                    


***




              Izuku wtulony w blondyna starał się zapomnieć o wszystkim, co miało się wkrótce wydarzyć. Mimo że zaraza Katsukiego obejmowała już jego szyję i dalej roznosiła się po zewnętrznym ciele, zielonowłosy nie był tym obrzydzony. Nie ważne co by się działo z blondynem, Midoriya nigdy by go nie opuścił.

Dwóch nastolatków cieszyło się swoim towarzystwem. Zombie łaziły za ścianą bez jakiegokolwiek myślenia, dlatego oboje i tak nie byli w stanie nic zrobić. W pomieszczeniu, w którym utknęli, jedyne okno, jakie dawniej istniało, zostało zamurowane cegłami. Nie było żadnej możliwości wyjścia.

Wszystko nie wydawało się być pod najlepszą kontrolą. W szczególności nie po tym, co zaraz miało się stać. Niespodziewanie gdy Bakugo z czułością składał pocałunki na szyi Midoriyi, jego zraniona ręka zaczęła niekontrolowanie uciskać nadgarstek zielonowłosego. Izuku syknął z bólu a Katsuki niczego nie czując nawet nie zrozumiał, co się stało jego ukochanemu.

- A-Ałć, Kacchan. Przestań – zielonowłosy próbował wyrwać z silnego i bolesnego ucisku swoją rękę.

- Huh? – Bakugo nie zrozumiał co zrobił, jednak spojrzał na swoją rękę, w którą został zadrapany i od razu zorientował się, że bez żadnej kontroli ta zaczęła sprawiać ból Midoriyi – Nie... Nie kontroluję jej – wyjaśnił zdenerwowany blondyn próbując się powstrzymać od ranienia chłopaka przed nim.

- N-nic nie szkodzi – mruknął Izuku zaciskając zęby, by powstrzymać się od niechcianej reakcji ciała na ból.

Paznokcie przestały się wbijać w bladą skórę zielonowłosego dopiero gdy Katsuki sam okaleczył swoją nieposłuszną od zarazy rękę ostrym scyzorykiem, który miał w kieszeni skórzanej, wojskowej kurtki. Blondyn wiedział, że jego czas już się zbliża. Nie można było dłużej czekać. Za niedługo przemieni się w potworną istotę, która będzie się rzucać na każdego kogo zobaczy, bądź usłyszy.

- Zuzu, zrobisz to? – zapytał Katsuki podając zakrwawiony od jego krwi scyzoryk chłopcowi, który siedział przed nim po turecku.

Izuku w milczeniu przejął ostre narzędzie, przyglądając mu się uważnie przez parę chwil. To oczywiste, że Katsuki za wiele wymagał od swojego najdroższego chłopaka. Kto by był w stanie zamordować miłość swojego życia? To było pewne, że zielonowłosy nie potrafił tego zrobić.

Zamiast tego zielonowłosy chłopak chciał ocalić swojego ukochanego przed śmiercią. Midoriya starał się na spokojnie przeanalizować całą sytuację. Jeśli odbierze Katsukiemu wszystkie możliwe przyrządy, które zagrażały jego życiu, być może będzie w stanie utrzymać go jako umarlaka. Ciągle są szanse, że z czasem wynajdzie się lekarstwo na tą zarazę.

Z drugiej strony zielonowłosy karcił się w myślach za to, że dalej chciał ocalić Katsukiego. W końcu rozmawiali już o tym. Oboje postanowili już coś sobie. Łamanie tych słów wywoływało w Izuku dość złe emocje.

- Jeszcze nie. Jeszcze chwilę – mruknął Izuku chowając otrzymany scyzoryk do kieszeni.

- Nie chcę cię znowu skrzywdzić. Lepiej będzie jak już to zakończymy – burknął pod nosem Katsuki spoglądając na posiniaczony nadgarstek zielonowłosego, na którym znajdowały się ślady do krwi od jego paznokci.

- Nie przejmuj się tym. Wytrzymam z tym – oznajmił chłopak i przysunął się do Katsukiego, obserwując go intensywnie swoimi szmaragdowymi oczami.

Jedna Noc / BakudekuWhere stories live. Discover now