Rozdział 9

315 23 12
                                    

– Chyba sobie jaja robisz? - powiedziałem do Namjoona. Siedział naprzeciwko mnie pijąc kawę.

 – No właśnie nie. Może daj im się, po prostu spotkać. Da ci w tedy spokój - powiedział to z łatwością, jakby to takie było.

 – A co jeśli on mu powie wszystko? Pomyślałeś, o tym? Jimin nie jest głupim dzieckiem - westchnąłem "szkoda, że tak nie jest". Zdałem sobie sprawę, że nie słyszę żadnego odgłosu z kuchni. Wstałem i pokazałem do Namjoona, by coś gadał.

 – No, ale wiesz wszystko zależy od ciebie - gdy on mówił ja powoli zbliżyłem się do drzwi kuchennych. - Ja na twoim miejscu... - kiedy to wypowiedział złapałem klamkę i w szybkim tępię otworzyłem je. Za nim stał nie kto inny, jak Jimin.

 – Nie ładnie kochanie podsłuchiwać. Namjoon lepiej już widzi muszę dać mu nauczkę - widziałem, że chłopak był przerażony i bardzo dobrze. Ma wiedzieć gdzie jego miejsce.

 – Nie chce mi się. Pokłóciłem się Jinem - spojrzałem na chłopaka, który założył nogę na drugą. Objąłem Jimina w pasie i mocno przysunąłem do siebie. Mocno trzymałem jego bark.

 – O co znów się kłóciliście? - spytałem łapiąc mocno za pośladek młodszego. On spiął się, łapiąc mnie za rękę. Wiedziałem, że go to boli, ale o to chodziło.

– To, co zawsze. Zostawiłem skarpetki w łazience. Oczywiście wydarł się na mnie o to, a ja za to sobie zażartowałem, że sam chodzą. W tedy wpadł w furie. Ledwo uciekłem z domu - napił się kolejny raz, a ja z Jiminem wybuchłem śmiechem. Przy okazji puściłem jego tyłek, jak i ramie. Usiadłem z chłopakiem na sofie.

 – Jak go poznałeś? - spytał Park wtulając się we mnie. Trochę zaskoczyła mnie jego bliskość, jednak objąłem go ramieniem. Poczułem dziwne ciepłe uczucie. Chyba zakochuje się, w tym dzieciaku. Nie powinno tak być.

 – Porwałem go - mój przyjaciel powiedział to z taką łatwością i napił się znów z filiżanki.

 – Skąd ja to znam? - uśmiechnął się sztucznie do mnie Park, który spojrzał na mnie, jakby był zażenowany. 

 – Ej, przecież to było wasze drugie spotkanie. Powiedz mu, jakie było pierwsze - zaśmiałem się.

 – Jeon - powiedział patrząc na mnie zdenerwowany.

 – Chce ją usłyszeć - zainteresowany Jimin patrzył na Namjoona.

 – Zgoda. Byłem w tedy na basenie.

 – Oraz ze mną - wtrąciłem się roześmiany.

 – Kiedyś zrzednie ci ten uśmiech Jeon. Tak, więc byłem na basenie razem, z tym przygłupem. 

 – Uważaj na słowa - od razu go skarciłem. Nie pozwolę, by przy Jiminie tak o mnie mówił.

 – Cicho jestem starszy. Kiedy szedłem w stronę wyjścia poślizgnąłem się i wpadłem do basenu. Było głęboko no, a ja nie potrafiłem jeszcze pływać - zmarszczyłem czoło.

 – O czym ty mówisz? Basen sięgał ci do połowy klatki. Wystarczyło stanąć, a ty zacząłeś się topić. Ja to opowiem. Gdy zaczął się topić Jin będący tam ratownikiem, podał mu patyk, a Namjoon zamiast go złapać odpłynął dalej. Przez to wskoczył, by go ratować. Wreszcie wziął go na pannę młodą. Powiedział mu coś tego "Zadajesz sobie sprawę, że sięgasz dna?". Oczywiście się w tedy opanował i stanął na nogi. Co lepsze Namjoon jest wyższy od niego - zaśmiałem wraz z Jiminem.

 – A czemu go porwałeś? - chłopiec dalej dopytywał.

 – Gdy zobaczyłem Jina zakochałem się, więc porwałem go. W końcu on sam mnie pokochał i to jakoś poszło.

 – Rozumiem. Nie ważne idzie do kuchni, a jeśli chodzi o Tae to zawsze mogę się, z nim spotkać.

 – Ach Jiminie wiesz...

 – Przecież możesz ze mną przecież iść.

Nagle coś się zmieniło. Nie rozumiałem dla czego Jimin tak się zachowuje. Przez dwa tygodnie walczył o wolność, a teraz jakby się poddał. Ponad to zachowuje się inaczej. Jest teraz spokojny, miły dla mnie. Dziś wziął się nawet za robienie śniadania. Coś jest nie tak. Może dalej się nie poddał i chce uśpić moją czujności, albo zakochał się we mnie. Z nim wszystko jest nie wiadome. To mi się w nim podoba. Jest nie obliczalny słodką kluchą. Zauważyłem, że często mi się przygodna. Uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Może przyzwyczaił się do mnie. Jednak podjąłem ryzyko i na drugi dzień umówiłem się z Jimina na spotkanie z Tae. Kawiarnia znajdowała się trochę daleko do mojej willi więc musieliśmy godzinę wcześniej wyjechać. Park ładnie się ubrał, a nawet delikatnie wymalował. Pod czas drogi, co chwilę w lusterku patrzyłem na niego. Wyglądał, jakby w ogóle się nie stresował. Jednak, co przykuwało moją najbardziej uwagę to jego usta, pomalowane błyszczykiem. Wyglądały cholernie dobrze.

 – Aż tak ci się podobam? - spytał Jimin zagłuszając ciszę, jaka do tej pory panowała w samochodzie.

 – Co? Skąd to pytanie?

 – Przyglądasz mi się cały czas. To dosyć krepujące.

 – Ach, nie. Po prostu ciekawi mnie, jedna rzecz.

 – Jaka?

 – Nie ważne.

 – No mów, proszę.

 – Skąd masz ten błyszczyk?

 – A więc, o to chodzi. Zawsze mam błyszczyk przy sobie. Gdy porwałeś mnie ze szpitala miałem ją w kieszeni. Podobają ci się moje usta? - przełknąłem ciężko ślinę, gdy delikatnie oblizał usta nie naruszając pomadki. - Czyli podobają. Lubisz chłopców - w tym momencie zakrztusiłem się własną śliną. On zaśmiał się. - A więc podobam ci się, to dobrze.

 – Skończmy ten temat. Jesteśmy już na miejscu - zatrzymałem się obok kawiarni. - Pamiętaj masz być naturalny piśniesz słowo o porwaniu, a on zginie. Zrozumiano?

 – Tak - kiedy mi odpowiedział wyszedłem z auta, a on razem ze mną. Stojąc przed budynkiem zobaczyliśmy chłopaka siedzącego przy oknie. Obserwował już nas. Jimin oczywiście pobiegł do środka, gdy zobaczył Taehyunga. Niechętnie poszedłem za chłopakiem. Usiadłem obok Jimina.

 – Więc to jest ten kolega? - spytał Kim unosząc jedną brew. Widać, że coś mu nie pasowało.

 – Jakiś problem masz? - patrzyłem mu prosto w oczy.

 – Spokojnie chłopaki. Jest dobrze Tae. Jeon dobrze się mną opiekuje.

 – Akurat.

 – Nie przerywaj mu, gdy coś mówi - powiedziałem wkurwiony całą tą sytuacją. Chłopak widać, że chciał coś powiedzieć, ale podeszła do nas kelnerka.

 – Życzą sobie coś państwo? - powiedziała z miło z uśmiechem.

 – Ja poproszę kakało z piankami i ciastko z truskawkami, a wy co chciejcie. Jeonie?

 – Więc ja chce kawę czarną bez mleka.

 – Ja to samo - pieprzny zgapiacz. Muszę chyba przydzielić mu Yoongiego, by go obserwował. - Tyle dziękujemy.

 – Dobrze - zabrała karty i odeszła. Zapadła chwile cisza. Walczyłem z tym kutasem wzrokiem. W końcu walnął pięścią w stół.

 – Powiem to wprost, kocham Jimina.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 25, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝕄𝕠𝕟𝕤𝕥𝕖𝕣 𝕃𝕠𝕧𝕖Where stories live. Discover now