Rozdział 7

262 18 7
                                    

- A nie przypadkiem porwał cię ten gościu co cię potrącił? - poczułem, jak rośnie kulka w moim gardle.

- Nie - powiedziałem od razu. Spojrzałem na Jeona, który z uśmiechem na mnie patrzył. - Nic mi nie jest. Muszę już kończyć jutro pogadamy.

- Dobrze pa.

- Pa - rozłączyłem się.

- Ładnie Jiminie - zabrał mi telefon z ręki. Bałem się jego cholernie. Był wielki umięśniony. Nie mam z nim szans. - Dobry z ciebie aktor, ale cię nie wypuszczę. Zapamiętaj ja tu rządze. Ty masz być mi posłuszny. Zrozumiano?

- Tak - powiedziałem nie pewnie. Czułem się taki upokorzony, bez radny.

- Jesteś głodny pewnie - złapał mnie za nadgarstek i podciągnął w stronę schodów. Chłopak zaprowadził mnie do kuchni i posadził na krześle. - Siedzi i nie ruszaj się stąd - kiwnąłem głowo, gdy odwrócił się, ja rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie widziałem żadnych drzwi, jedynie otwarte okno. Wstałem po cichu i podszedłem do niego. Za oknem było widać piękny ogród. To chyba moja jedyna szansa. Delikatnie ręką bardziej je rozchyliłem. Podniosłem nogę, by się wspiąć, ale poczułem, jak ktoś łapie mnie za biodra. Zamknąłem oczy na znak przegranej. - Proszę bardzo, czyli się nie słuchamy. Chyba czas cię zerżnąć, byś czegoś się nauczył - poczułem, jak wsadza rękę w moje spodnie i mocno ściska mój pośladek - Taki jędrny - szepnął mi centralnie do ucha.

- Proszę nie rób tego. Ja... Przepraszam.

- Już za późno na przeprosiny - wyciągnął rękę i obrócił mnie w swoją stronę. W tym czasie ja otwarłem oczy, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Patrzyłem mu prosto w oczy. Były takie władcze idealne zbyt idealne. Czy ja właśnie się przyznałem, że on mi się podoba?

- Na nic nie jest za późno - wyszeptałem. Cholera, co jest ze mną? Czy ja właśnie się rumienie? Czuję, jak moje policzki płoną. Moje serce wali, tak szybko, jakby miało zaraz wyskoczyć mi z piersi.

- Czy to propozycja? Coś piękny proponujesz? - przygryzł seksownie wargę i przyszpilił mnie do ściany. Przełknąłem ciężko ślinę. Muszę to jakoś zakończyć. To za daleko idzie.

- Nie - przewróciłem głowę na drugi bok, bym nie patrzył mu prosto w oczy. Jednak on złapał mnie za twarz i nakierował mnie tak, żebym patrzył na niego.

- Już mi nie uciekniesz. Jesteś mój i pewnego dnia sam będziesz chciał mi wskoczyć do łóżka wtedy nie będzie odwrotu - parsknąłem.

- Jesteś aroganckim dupkiem. Ty myślisz, że ja miałbym ci wskoczyć do łóżka.

- To dlaczego się czerwienisz i tak bardzo reagujesz na tą bliskości brzydulo - uśmiechnął się cwaniacko. Złapał mnie za krocze, przez to jęknąłem, stając na palcach. - Do tego taki twardy.

- Zostaw mnie...

❁*:..。♡○ ○♡。..:*❁

Tak więc proszę pisać komentarz, bo ja nie wiem, czy chcecie kolejne rozdziały. Jak nie to trudno zawieszę i cofne publikacje.
Miłego dnia.

𝕄𝕠𝕟𝕤𝕥𝕖𝕣 𝕃𝕠𝕧𝕖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz