Rozdział 1

490 29 27
                                    

Jeon Jungkook

Ciepła płachta wody spływała po moim umięśnionym ciele. Przypomniała mi się dzisiejsza noc. Ten chłopak dlaczego wcześniej go nie przeleciałem. Tak wspaniałe jęczała i wiła się pode mną z przyjemności jaką mu dawałem. Przygryzłem swoją dolną wargę na to wspomnienie.

Ten dzień zapowiada się bardzo dobrze. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek od drwi. Nie chętnie wyłączyłem wodę i wyszyłem z kabiny. Spojrzałem na lustro, które było zaparowane. Przejechałem ręką po lustrze aby cokolwiek zobaczyć. Moje mokre kosmyki włosów opadały na moją jasną skórę. Oczy trochę podkrążone, a usta nabrzmiałe.

-Oj Jungguk wyglądasz zajebiście.- Znów usłyszałem dzwonek.

-Ach. Ciekawe kogo do mnie przywiało.- powiedziałem sam do siebie. Złapałem za byle jaki ręcznik i zawiązałem na swoich biodrach. Woda kapała z moich włosów na moje ramiona i podłogę. Zszedłem na duł po schodach. Trochę mi to zajęło w końcu mieszkam w ogromnej willi. Spojrzałem na wizjer. Stał tam jakiś mężczyzna, który miał ubrany czarny kaptur. Od razu domyśliłem się kto to.

-Jeszcze jego tu brakowało.- otworzyłem drzwi. Bingo. Nie myliłem się.

- Część młody.- z wielkim uśmiechem przywitał mnie Namjoon. Z chłopakiem zaprzyjaźniłem się dzięki mojemu bratu, z którym chodził do klasy. Szaro włosy chłopak wszedł do środka. Zamokłem drzwi od razu.

- Hej, co Cię do mnie sprowadza przyjacielu?- poszyłem za chłopakiem, który udał się do salonu gdzie rozłożył się na kanapie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Hej, co Cię do mnie sprowadza przyjacielu?- poszyłem za chłopakiem, który udał się do salonu gdzie rozłożył się na kanapie. Mój dom dla Joon'a jest jak drogi jego. Mi to w ogóle nie przeszkadza.

- O widzę, że ktoś ma dobry humor. Jesteś potrzebny w klubie, a po drugie mam dziś dostawę w noc. Piszesz się?- no tak zapomniałem dodać, że Nam ma niezłe wtyki jeśli chodzi o dilerów.

- No pewnie. Ktoś jeszcze jedzie?

- Tak, Hoseok i Yoongi.- zmierzył mnie wzrokiem. Teraz doszło do mnie to, że stoję przed nim w samym ręczniku.- Może byś się tak ubrał.

- A co podniecam cię?-puściłem oczko chłopakowi. On jednak popatrzył się mnie jakby chciał mnie zabić.- No spokojnie. Za chwilę przyjdę.- wyszedłem na górę i szybko się ogarnąłem. Ledwie zdążyłem zejść, a dzwonek kolejny raz rozbrzmiał. Otworzyłem drzwi. Listonosz przyniósł mi paczkę. Ciekawe co to? Tyle rzeczy już zamówiłem, że nie pamiętam.

- Kto to był?- spytał szaro włosy. Posłem do kuchni gdzie chłopak siedział z przygotowanym dla nas śniadanie. Kocham go normalnie za to.

- Aaa, listonosz przyniósł mi paczkę.- położyłem duże pudło na blacie. Podszedłem do szuflady gdzie trzymałem ostre noże. Wybrałem jeden z nich. Za pomocą noża otwarłem pudełko. W środku był zamówione prze ze mnie jakieś tydzień temu zabawki erotyczne.

-Co przyszło?- spytał zaciekawiony.

-Coś co uwielbiasz.-wyciągnąłem największego sztucznego penisa w kolorze różowym.- Co o tym sądzisz ty mój bydlaku.-nie wytrzymałe i wybuchłem śmiechem. Jak ja kocham go wkurzać. Gdy by widział jaką ma teraz minę sam by się zemną śmiał.

-Uważaj sobie mały bo inaczej sobie pogadamy.-powiedział groźnie. Ściskając ręce w pięść.

-No spokojnie żartowałem, stary.- teraz on buchnął śmiechem.

-Chodzi jedz bo się jeszcze przez ciebie spóźnię do pracy. Co ja w tedy powiem szefowi?-zaśmiał się.

-Jak powiesz, że to wszystko przez jego przystojnego braciszka to zrozumie.- wybuchliśmy razem śmiechem.

Tak niestety Joon pracuje u mojego brata w firmie. Zawsze go podwórze do pracy, kiedy jest u swojego ukochanego. Jemu wygodniej, a mi to nie przeszkadza bo to po drodze do mojego klubu.

Śniadanie zjedliśmy śmiejąc się i rozmawiając o męskich sprawach. Ta jasne. Podwiozłem chłopaka do pracy. Dziś jednak miałem przed pracą spotkanie. Spojrzałem na zegarek. Obliczyłem, że mam jeszcze jakieś 15 minut do spotkania. Więc musiałem trochę się pospieszyć. Do kawiarni jechało się ponad 20 minut ale na szczęście znam skrót. Może trochę przegiąłem z prędkością. Nagle na skrzyżowaniu wyskoczył mi chłopak na drogę. Szybko zacząłem wciskać hamulec. Jednak nic to nie dało byłem za bardzo rozpędzony. Niestety potrąciłem przechodnia. Przy okazji uderzając w słup. Poczułem mocne uderzenie w głowę. Spowodowane przez poduszki powietrza. Usłyszałem krzyki ludzi i nieprzyjemny szum, który można porównać do jakieś zepsutej piszczałki. Oszołomiony całą sytuacją wysiadłem z auta. Zobaczyłem bruneta leżącego na asfalcie. Cały był we krwi. Nie wiedziałem co robić. Już chciałem podejść do chłopaka lecz poczułem się nagle słabo. Zobaczyłem mroczki przed sobą, a później ciemność.

____

Park Jimin

-Co jest z tobą Jimin? - powiedziała wkurzona nauczycielka.- Z każdym kolejnym twoim krokiem jestem coraz bardziej zażenowana i powoli zaczynam żałować, że to właśnie ciebie wybrałam.- kobieta wyłączyła muzykę.

- Ja bardzo przepraszam. Jeszcze raz spróbuję. Proszę- mówiąc to podniosłem się obolały i cały spocony z parkietu.

- Próbować to sobie możesz w domu.- wrzasnęła. Szybkim krokiem podeszła do drzwi i je otwarła.- Koniec zajęć wracaj do domu Park.

- Ale pani...- kobiet nie dała mi do kończyć.

- Wynoś się stąd!- krzyknęła jeszcze głośniej. Zdenerwowany, a zarazem zażenowany samym sobą wziąłem swoją czarną bluzę i wyszedłem. Wchodząc do szatni ledwie powstrzymałem się od uderzenia pięścią mojego przyjaciela, który słyszał wszystko. Nawet nie wiem przez chwilę co mówił. Otworzyłem szafkę kluczykiem i wyjąłem z niej swoją czarną skórzaną torbę.

- Jimin, hej. Wszystko będzie w porządku.- poczułem na ramieniu jego dłoń od razu ją strzepnąłem. Odwróciłem się w jego stronę. Popatrzyłem się na niego z dołu. W jego oczach dostrzegłam smutek i litości, której nie chciałem. Nie musiałem się odzywać by zrozumiał, że by dał mi spakuj. Chłopak wychodząc powiedział.- Napisz jak będziesz mnie potrzebował.- zamknął drzwi. Byłem tak wściekły, że się nie przebrałem tylko ubrałem bluzę z kapturem i wziąłem do jednej ręki swoją torbę. Wychodząc odłożyłem kluczyk od szatni na blat. Otwierając drzwi usłyszałem.

- Cześć Jimni.- nie odpowiedziałem tylko wyszedłem. Na polu rozpętała się ogromna ulewa. Nie miałem przy sobie parasola. Ubrałem na głowę kaptur. Pojedyncze krople spadły na mnie. Czułem się jak by mnie przeszywały na wylot.

Wszystko w moim życiu się wali. Nie dawno straciłem swoją młodszą siostrę, którą się opiekowałem. Była tak malutka. Miała tylko dwanaście lat. Byłem taki głupi myślałem tylko o sobie. Nie zwracałem na nią żadnej uwagi. I jak się skończyło. Jej pogrzebem. Widząc jej delikatne drobne ciało w trumnie zrozumiałem, że jestem potworem. Po jej pogrzebie próbowałem skupić się nad tańcem i pracy ale nic mi nie wychodzi. Szef wyrzucił mnie z pracy po tym jak nie chcący wylałem na niego kawę. Cholera. Teraz zawalam taniec. Komornik siedzi mi na karku. Ma przerąbane, a rodzice leżą razem z moją siostrzyczką na cmentarzu. Został mi tylko Tae, który sam ma mnóstwo kłopotów. Nie mam nikogo.

Moje oczy zaszkliły się na same wspomnienia o mojej rodzinie. Szedłem ulicami miasta zamyślony. Nie zwracałem na nic uwagi. Czułem tych wszystkich ludzi spojrzenia na sobie. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Szedłem przed siebie. Nagle usłyszałem trąbienie auta, które wyrwały mnie z zamyśleń. Stałem na środku ulicy. Zobaczyłem rozpędzony samochód, który zmierza na mnie. Wiedziałem już w tedy, że nie mam już szans. Poczułem tylko mocne uderzenie.

***
Jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Chcecie następne?

𝕄𝕠𝕟𝕤𝕥𝕖𝕣 𝕃𝕠𝕧𝕖Where stories live. Discover now