Sonic.exe (REMAKE) cz.8

41 2 11
                                    

Rozdział 8

O poranku, Tom został obudzony przez dźwięk telefonu, dalej będąc w magazynie. Poprzedni dzień był absolutnym Piekłem dla niego i był pewien, iż tylko on oraz Roger byli jedynymi żywymi osobami w budynku. Bestia zdążyła pewnie zgarnąć już dusze wszystkich, którzy byli na uczelni. Podnosząc głowę, senność chłopaka opadła, ponownie słysząc dźwięk dzwoniącego telefonu. Usiadł on, wyciągając telefon, by odebrać. Był to detektyw Green.

— Tom? Tom, jesteś tam?— dopytywał się Green, zamartwiony jak nigdy.

— Green! Och, dzięki Bogu!— Tom poczuł ulgę, słysząc ten głos.

— Naprawdę dzięki Bogu. Próbowałem się do ciebie dodzwonić, ale nie było sygnału. Co się dzieje?— chciał wiedzieć Derek.

— Green, musisz nas stąd wydostać.— zaczął prosić Tom.— Morderca jest na uczelni. On... on zabił wszystkich. Zostałem tylko ja i mój kumpel Roger.

— Czekaj... na serio? Zabójca jest teraz w budynku?— upewnił się detektyw.

— Tak! I zabił WSZYSTKICH! Proszę, pomóż nam się wydostać!— błagał rozpaczliwie Tom.— Kult X również jest w to zamieszany, zablokowali wszystkie wyjścia i to oni zablokowali sygnał!

— Dobry Jezu...— Green brzmiał na naprawdę przerażonego, ale prędko się opanował.— Spokojnie, Tom. Jadę tam ASAP. Po prostu wytrzymaj jeszcze trochę, dobrze?

— Tak, dzięki ci!— ucieszył się Tom, czując że ma jeszcze resztki nadziei w sobie.— Proszę, pospiesz się, nie wiem, gdzie on jest ani co robi, ale... ale jestem kurewsko przerażony.

Głos studenta załamał się, podczas gdy łzy zebrały się w kącikach jego oczu, Tom naprawdę był wystraszony:

— Chcę wrócić do domu, detektywie. Po prostu chcę wrócić do domu i nie być tutaj. Proszę...

— Okej, okej, uspokój się, Tom.— starał się go uspokoić Derek.— Będzie dobrze. Potrzebuję, byś był teraz silny, okej? Wydostaniemy was stamtąd. Proszę, wytrzymaj jeszcze troszeczkę, póki nie przyjadę, dobrze?

Tom jakoś ogarnął samego siebie, jak mu powiedziano by zrobił i odpowiedział:

— Okej. Okej, postaram się. Dziękuję, detektywie.

I z tym, rozłączyli się. Chłopak wstał, by poszukać kumpla.

— Roger?— zawołał go.— Roger, gdzie jesteś? Detektyw Green zadzwonił? Już do nas jedzie, wychodzimy stąd! Roge-

Przerwał, widząc stalowe drzwi od magazynu, które były otworzone. Czy one zawsze były otwarte...? Tom był zdezorientowany.

— Uuuch, Roger? Drzwi są otwarte...— głos chłopaka ucichł, widząc nogę przyjaciela wystającą zza pudeł pełnych jedzenia, w innej części pomieszczenia. Nawołał przyjaciela ponownie.— Roger...?

Podszedł do pudeł, a znajome uczucie strachu nasilało się w nim. Kiedy zobaczył, co jest za pudłami, jego nogi były jak z waty, a serca złamało mu się. Upadł na kolana, czując w sobie pustkę spowodowaną niedowierzaniem. Na podłodze, leżał Roger. Bez życia, blady, z pustym spojrzeniem, z otwartych ust wypływała krew, prosto na zwisającą bezużytecznie szczękę. Tom wydał z siebie wrzask bólu, smutku i agonii, nie mogąc zabrać swojego rozpłakanego wzroku z tego, co pozostało z jego ostatniego przyjaciela, pusta skorupa, zwłoki.

Obdarte ze wszystkiego, co tworzyło Roger'a, obdarte z duszy. Tom zwinął się na podłodze, uderzając pięścią o nią, krzycząc w rozpaczy oraz nienawiści do tego, który okrutnie zabrał wszystkich przyjaciół chłopaka; do tego ohydnego, nieludzkiego potwora, chciwie spoglądającego na ludzkość tylko jako zabawki, które można sobie posiadać i bawić się nimi, dopóki nie zostaną zepsute. W całym swoim życiu, Tom nigdy nie czuł takiej nienawiści do innej żywej istoty, w tamtej chwili kompletnie tracąc swoje racjonalne rozumowanie w swoim stanie, poprzez automatyczne wyjście z magazynu i stołówki. Nie dbał o to, czy kreatura była wciąż, czy nie, nie przejmował się tym, że zostanie złapany jak wszyscy inni.

Tłumaczenia CreepypastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz