Chapter 6

8.7K 720 1.6K
                                    


ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐺𝑒𝑜𝑟𝑔𝑒 ꨄ

Obudziłem się cały obolały w swoim łóżku. Miałem bandaże na rękach i jakiś opatrunek przyklejony do czoła i policzka. Wstałem, ubrałem się w coś luźnego, pogłaskałem Lucę i wyszedłem z komnaty.
Schodząc na dół usłyszałem jak mój ojciec się na kogoś wydziera. Szczerze to mnie to nie zdziwiło, bo często słyszę, że na kogoś krzyczy. Idąc zauważyłem jednak, że krzyczy on na Dream'a

-Czyś ty już zupełnie oszalał?! Pozostawiłeś mojego syna samego! Pozwoliłeś mu wyjść za mur mimo, że mówiłem ci, że nie może on wychodzić! Jeszcze ktoś go zaatakował! Masz się już tu nigdy więcej nie pokazywać, zrozumiano?! - mój ojciec chciał go uderzyć, lecz w ostatniej chwili stanąłem przed blondynem i zatrzymałem rękę mojego ojca. Obydwoje się zdziwili, że tu jestem

-George! - chłopak praktycznie krzyknął i przytulił mnie, co ja odwzajemniłem

-Przepraszam Gogy! Naprawdę cie przepraszam! Nie chciałem, żeby coś ci się stało! To przez moją głupotę! - mówił to cały zapłakany. Mój ojciec patrzył się na niego z mordem w oczach. Chciał go ode mnie zabrać, ale mu w tym przeszkodziłem

-Odsuń się od tego głupka! Przez niego mogłeś prawie zgi-

-Ale jak widzisz, jednak żyję. Nie masz prawda tak mówić o Dream'ie, rozumiesz? To tez moja jak wina jak i twoja i matki. Mam już 24 lata, a wy trzymacie mnie w zamku pod kluczem. Zastanawiam się, czemu ja się was słuchałem. Jestem przecież dorosły! Z resztą...Dream zostaje. Jeśli go wygnasz, wygnasz wtedy tez mnie - powiedziałem to ojcowi dalej tuląc do siebie zapłakanego blondyna.

-O nie! Nie ma takiej opcji! Chłopak zostaje wygnany, a ty masz zakaz wychodzenia nawet do ogrodów! Dopóki to ja i twoja matka jesteśmy władcami, a ty mieszkasz pod naszym dachem, trzymasz się naszych reguł! - ah tak? Dobrze niech tak będzie. Pociągnąłem za rękę Dream'a i poszliśmy do mojej komnaty. Otworzyłem szafę i zacząłem brać z niej wszystko co jest mi potrzebne

-Co ty robisz? - spytał już spokojniejszy chłopak

-Jak to co? Pakuję się. Nie mam zamiaru dłużej tutaj mieszkać. Mogę się na jakiś czas wprowadzić do ciebie? Jeśli to oczywiście nie problem

-N-Nie, oczywiście, że nie! Ale tu jest twój dom

-Jak mają mnie tak traktować i ciebie ma tu nie być, to nie będę tego miejsca nazywać już moim domem. Sapnap zaraz wraca do siebie, ide się z nim pożegnać. Zaraz wrócę.

Nick już pojechał, a ja zabrałem swoje rzeczy oraz Lucę i wychodziłem, lecz moi rodzice zauważyli mnie przed drzwiami do opuszczenia zamku.

-Gdzie ty się wybierasz?

-Od dzisiaj mieszkam z Dream'em

-J-jak to?! Czemu?! Przecież tutaj jest twój dom!

-Pogratuluj ojcu, to przez niego. A teraz żegnam, ale ktoś na mnie czeka - odpowiedziałem mojej matce i wyszedłem. Usłyszałem tylko jak obydwoje wykrzykują moje imię, ale nie interesowało mnie to.

Szliśmy powoli. Jakoś nam się nie spieszyło.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się przez całą drogę. Widziałem po minie chłopaka, że obwinia się za to co się stało. Była to moja decyzja, bo jednak jeśli Dream odchodzi to ja tez. Jest moim przyjacielem...chyba tylko przyjacielem.
Po tym jak doszliśmy do jego domu poszliśmy usiąść w to samo miejsce w którym siedzieliśmy ostatnio z Sapnapem. Luca siedziała sobie w domu, pewnie spała.

-Dream...
-Tak?
-Mogę się ciebie o coś spytać?...
-Jasne
-Okej więc...jak masz naprawdę na imię? I mogę zobaczyć twoją twarz bez maski?... Jesli się nie zgodzisz to o-okej, zrozumiem to - po tych słowach chłopak zdjął maskę i popatrzył się na mnie. Wow, wygląda...przepięknie. Oprócz blizny, która przechodziła przez jego lewe oko, piegów i pięknych zielonych oczu, miał tez jedną bliznę na policzku po prawej stronie, jak i jeszcze jedną, ale mniejszą, która przechodziła przez jego prawie prawy kącik ust.

-Ktoś się tutaj chyba trochę zarumienił - powiedział blondyn lekko się śmiejąc
-N-nie, po prostu jesteś l-ładny...

-Oh Gogy...nie wiem co ty we mnie widzisz - wypowiedział to wpatrując się w wodospad. Popatrzyłem się na niego, nie mam pojęcia czemu tak powiedział. Przecież jest on naprawdę śliczny.

-Co ty mówisz? Jesteś piękny!
-Hah...z tymi bliznami? Prosze cie, wyglądam okropnie. Myślisz, że czemu cały czas noszę maskę? Nie dlatego, że chce, tylko dlatego, że ukrywam swoje blizny. Ludzie się ze mnie śmieją i mówią, że wyglądam jak jakieś straszydło. Jak chodziłem do pobliskiej wioski, matki i babki zasłaniały dłońmi oczy dzieci, żeby nie musiały oglądać mojej okropnej twarzy pełnej w bliznach - nie miałem pojęcia co powiedzieć, więc po prostu się przytuliłem do wyższego chłopaka. Odwzajemnił ten uścisk i siedzieliśmy tak chwilę.

-Clay. Mam na imię Clay - popatrzyłem się na twarz blondyna jakbym zobaczył jakiegoś ducha. Nie mogłem w to uwierzyć. Czy to możliwe, że to ten C-Clay? Ten z którym bawiłem się jako dziecko? Oderwałem się od chłopaka i stanąłem przed nim patrząc się w jego oczy. Chłopak nie wiedział co się dzieje, czemu tak szybko wstałem.

C-Clay...? T-to naprawdę t-ty...? - po chwili chyba zrozumiał o co mi chodzi.
-Cieszę się, że nie zapomniałeś o mnie przez te wszystkie lata - powiedział to patrząc się na mnie i uśmiechając. Podbiegłem do niego i pocałowałem...nie wiem czemu...ale to zrobiłem i...podobało mi się, z resztą blondynowi chyba też

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
850 słów

Dziękuje za 100 odsłon pod moją książką! Wiem, że według niektórych może być to mało...ale dla mnie jest to naprawdę dużo. Cieszę się, naprawdę.
Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć, więc papa!

Yes, Your Majesty |DreamNotFound|Where stories live. Discover now