Chapter 7

8.7K 651 1.1K
                                    



ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐷𝑟𝑒𝑎𝑚ꨄ

Nie spodziewałem się tego, że mnie pocałuje. Zawsze był nieśmiały, nie umiał okazywać uczuć, po prostu bał się to robić. Całowaliśmy się tak aż do momentu w którym zabrakło nam powietrza i musieliśmy się od siebie odsunąć. George popatrzył się na mnie z lekkim strachem w oczach. Szybko wstał i odsunął się ode mnie

-P-przepraszam! J-ja nie wiem czemu to z-zrobiłem! - ukrył twarz w swoich dłoniach i uciekł do domu. Nie wiem czy myślał, że zrobił błąd czy nie, ale jeśli tak myślał, to źle myślał. Wiem, że może się to wydawać głupie, ale George podobał mi się już gdy miałem 10 lat. Wow...tyle lat mi się podoba...czyli babcie mają racje, „stara miłość nie rdzewieje"

ꨄ𝑃𝑜𝑣. 𝐺𝑒𝑜𝑟𝑔𝑒ꨄ

Dalej nie rozumiem czemu to zrobiłem. Ja chyba nie jestem gejem...prawda? Sam już nie wiem. Clay jest przystojny, miły, słodki...poznaliśmy się przecież gdy mieliśmy 10 i 13 lat... kurwa...ja sam już naprawdę nie wiem co o tym myśleć! A co gorsza, jak zareagują moi rodzice...a tym bardziej ojciec...George! Opanuj się! Clay to tylko przyjaciel! Nie jesteś gejem! O czym ty myślisz?! Ehhh...nie mam już siły na nic...
Zauważyłem Lucę, która śpi sobie na łóżku Clay'a. Właśnie...nie spytałem się go, gdzie mogę spać...chyba nie obrazi się, jak jedną noc będę spał w jego łóżku. Dobra, walić to. Idę spać.

Obudziły mnie małe promyki słońca, które przebijały się przez okna. Chciałem wstać, ale coś mi nie pozwalało...a raczej ktoś. Obróciłem się w drugą stronę powoli i zauważyłem Clay'a, który leżał obok mnie i przytulał mnie jedną ręką. Zarumieniłem się trochę, nie mam pojęcia czemu. Zauważyłem tez, że Luca leży pomiędzy nami, chyba jej wygodnie. Patrzyłem się trochę na Clay'a jak spokojnie spał. Wyglądał uroczo i niewinnie...stop! George, o czym ty myślisz!
Zauważyłem, że Clay otwiera oczy, lekko się wystraszyłem. Otworzył je całkowicie i uśmiechnął się w moim kierunku

-Witaj Gogy, jak się spało? - czemu w jego głosie jest coś takiego pociągającego...momentalnie się znów zarumieniłem.

-D-dobrze. Mam nadzieję, że nie przeszkadzało ci to, że przespałem jedną noc w twoim łóżku
-Nie no, spoko, nic się nie stało. Z resztą planowałem, że ty będziesz spał tutaj a ja na kanapie. Jakbyś się pytał czemu to nie wyszło i skończyło się na tym, że spałem z tobą, to gdy wróciłem do domu i ty już spałeś, to zauważyłem, że zachowywałeś się jakby śnił ci się koszmar i po prostu nie miałem serca zostawić cie tak, więc postanowiłem położyć się z tobą - faktycznie śnił mi się koszmar. Śniło mi się, że Dream tak naprawdę próbuje mnie w sobie rozkochać i później na przykład oddać w ręce osoby takiej jak ta co ostatnio zaatakowała mnie w lesie. Ale to tylko koszmar. Nie zrobiłby tego.

-J-jeśli ci to nie p-przeszkadza, to m-możemy spać r-razem...wolę mieć kogoś przy sobie j-jak śpię... - wypowiedziałem to zdanie bardzo cicho, ale blondyn i tak chyba to usłyszał

-Awww komuś się to podobało - powiedział to przez śmiech. Znów się zarumieniłem jak jakiś idiota. Dobra, czas wstać. Poszedłem zrobić coś do jedzenia. Mimo wszystko, że w zamku byli kucharze, to umiem jednak trochę gotować. Zrobiłem nam jakieś kanapki i gdy dawałem je na stół zauważyłem Clay'a który wychodził z pokoju. Gdybym nie podbiegł do niego w ostatniej chwili, to uderzył by głową o ścianę. Złapałem go. Był bardzo lekki jak na swój wzrost...

-Clay...wszystko okej? Jesteś bardzo lekki...
-Tak Gogy, wszystko jest okej - wiedziałem, że kłamie. Nie poddam się tak łatwo. Pociągnąłem go za rękę i posadziłem na krześle. Patrzyłem się w jego oczy dopóki nie powiedział co jest nie tak.

-Ehh...widze, że nie odpuścisz...dobrze, powiem ci...po tym jak nie przyszłem w to samo miejsce co zawsze te kilkanaście lat temu, wyjechałem z matką i ojcem daleko stąd...nie mam pojęcia czemu, do dzisiaj mi nie powiedzieli i raczej już się tego nie dowiem...ojciec zostawił nas dla jakiejś innej kobiety i na dodatek bez pieniędzy do życia. Ja z matką szlajaliśmy się od domu do domu, żeby ktoś nas przyjął. Po czasie moja matka znalazła „pracę", ale wszystkie pieniądze przewalała albo na siebie, albo na coś do picia. Do domu wracała rzadko, a ja nie miałem jak dostać jedzenia, więc rzadko jadłem. Później moją matkę znaleźli w domu jakiegoś mężczyzny...była zadźgana...uciekłem z tamtego miasta i postanowiłem wrócić tutaj... mimo tego, że tutaj udało mi sie normalnie żyć i mieć jedzenie codziennie, to „przyzwyczaiłem" się do rzadkiego jedzenia i popadłem w zaburzenia... - nie wiedziałem co miałem powiedzieć...z moich oczu leciały łzy...

-H-hej! Gogy! Hej, hej, hej! Nie płacz! Prosze...
-P-przepraszam...nie wiedziałem, mogłem nie pytać...
-Nic nie szkodzi Georgie, nie wiedziałeś o tym

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
789 słów

Jeśli są jakieś błędy, lub zdania nie maja totalnego sensu, to przepraszam, ale ogladam po drodze livea od Wilbura xD

Wesołych Walentynek (walić, że jest aktualnie 23:16 a ja dopiero teraz to mówię xD), albo wesołego dnia singla!

Yes, Your Majesty |DreamNotFound|Kde žijí příběhy. Začni objevovat