9 | Czas przeszły.

76 8 7
                                    

*MP*

Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało.

ADRIEN

MNIE 

POC-C-CAŁOOOOOWAAAAAŁŁŁŁ

Przepraszam co.

Myślałam, że zejdę na zawał.

Pocałunek był dość długi i namiętny, lecz minął szybciej niż sie tego spodziewałam.

- Jejku.. Przepraszam Marinette. Nie wiem co mnie napadło. O boże czy Ty płaczesz? Przepraszam naprawde, jestem okropny...

Rzeczywiście, zaczęłam płakać.. Ale dlaczego? Kiedy oderwał swoje usta od moich, poczułam chłód. Niewyobrażalnie, okropny przeszywający całe moje ciało chłód. Nie słuchając nawet co chłopak do mnie mówi, połączyłam ponownie nasze usta w pocałunku.

Nareszcie.. Przyjemne ciepło wypełniające moje ciało począwszy od ust po same czubki palców u stóp. Niestety ową jakże romantyczną chwile musiał zepsuć rozlegający się dzwięk dzwonka.

W panice nagle stanęłam jak słup tak samo Adrien za mną. Z racji, iż była teraz lekcja wf-u to każdy z naszej klasy skierował sie do szatni. Pierwsze co weszła Alya wraz z Nino ogarniając jakiś filmik na telefonie. Jednak po chwili również zwróciła i na mnie uwagę.

- MARINETTE?! Wszystko w porządku? Jesteś cała zapłakana... To jego sprawka?! Czy on Ci coś zrobił.

Nie zdążyłam wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa, kiedy dziewczyna szarpneła mnie za ręke z zamiarem odcignięcia mnie od chłopaka. Lecz jednak on trzymał mnie mocniej niż Alya przez co miał przewagę odciągnięcia mnie od niej. Zaczął biec, trzymając mnie dalej, nie miałam wyboru i zaczełam biegnąć ślepo za nim. 

Wybiegliśmy ze szkoły, padał deszcz. Adrien zabrał mnie do parku. Kiedy staneliśmy by odpocząć nie docierało do mnie co się właśnie w ostatnich minutach wydarzyło.

- Prze-przepraszam Mari..To było takie gwałtowne i nie przemyślane.Totalnie nie planowałem tego jednak kiedy Cię zobaczyłem..

Widząc w jakim stanie jest chłopak, stwierdziłam że nie potrzebuje jego tłumaczeń.

- Cssii.. Spokojnie..Nic się nie stało.- Uśmiechnęłam się czule.
Nie wiem co ten facet miał w sobie ale od samego początku ciągnęło mnie do niego.

*AP*

Ostatnimi czasy dość zbliżyłem się do Marinette. Jako Czarny Kot przychodziłem często wieczorami do niej. Zobaczyłem jaka jest cudowna i otwarta. Uwielbiałem jej momenty nieśmiałości i kiedy nie wiedziała co powiedzieć, lub mówiła za dużo i plątała się przy tym. Te wszystkie wspólne wieczory jak i zarwane noce dużo mi uświadomiły. Cieszę się że mam tą kobietę w życiu. I chciałabym aby była przy mnie już na zawsze.

- M..M..M..Mari..Ja wiem że my w tym momencie jesteśmy no wiesz .. znaczy w sumie ja sam nie wiem.. ale wydaje mi się że..no dość mocno się przyjaźnimy..ale ja..czuję coś więcej..i wiem że nie powinnenem mówić tego w takim momencie ale za dużo ostatnim razem myślę i no w sumie to sam nie wiem i chyba chciałabym abyś no wiesz... my razem..zanczy..nie musisz się zgadzac ani nic..możesz to na spokojnie przemyśleć bo rozumiem ale..- nie zdążyłem dokończyć.. Dziewczyna położyła palca na swoich ustach pokazując abym się zamknął..Zapewne miała mnie już dość i w sumie nie dziwię sie jej..sam do końca nie rozumiałem co właśnie powiedziałem..

- Tak..- To jedyne co odpowiedziała dziewczyna.. Po chwili namysłu otworzyłem oczy szeroko. - Czy..Czy Ty się.. zgodziłaś..

- Tak..- uśmiechnęła się szeroko w moją stronę. Podbiegłem do niej i uniosłem ją przytulając i kręcąc się przy okazji. Odstawiłem ja na ziemię i spojrzałem jej prosto w oczy po chwili ją namiętnie całując. Odwzajemniła go...Byłem w niebo wzięty..

*MP*

Wróciłam do domu i pierwsze co rzuciłam się na łóżko. Leżałam dość długi czas wpatrując się w sufit. Nie wierzyłam co się wlansie wydarzyło. Ja i mój wymarzony chłopak... Jesteśmy teraz razem..

Od razu wzięłam i zaczęłam pisać ciąg dalszy mojego pamiętnika. "Drogi pamiętniku, dzisiejszego dnia Adrien wyznał mi miłość.. Myślałam, że to ja będę tą która kiedyś będzie musiała się na to odważyć...W zasadzie jesteśmy razem..chyba..znaczy tak! boże, cieszę się niezmiernie i mam nadzieję, że to jest to na co tak długo wyczekiwałam..tylko chwila.. co z Czarnym Kotem?"

Zamknęłam mój zeszyt sekretów i od razu sięgnęłam za komórkę, chciałam się pochwalić Alyi co się właśnie wydarzyło. Jednak Tiki odwiodła mnie od tego pomysłu.

- Nie sądzisz, że to ciut za szybko? Znaczy wiesz.. cieszę się Twoim szczęściem i nie chciałabym niczego zapeszać jednak co jeśli okaże się że wam nie wyjdzie..albo że to nie to.. no wiesz..

- M..Masz rację Tiki- racja, bardzo mądrze mówiła..Może pomylił mnie z kimś? Lub wcale nie czuje do mnie tego co mu się wydawało.. Przecież ja jestem nikim.. Totalnie nikim dla niego.. Nah... Znaczy nie raz mówił że jestem najlepszą przyjaciółką ale co jeśli zawsze dla niego nią bede..? Boże... Przestań myśleć Marinette!!

Totalnie nie wiedziałam co ze sobą zrobic leżałam na łóżku i gapiłam się w zdjęcia chłopaka.. Aż w końcu usłyszałam o nowym ataku akumy. Szybko przemieniłam sie i poleciałam na miejsce akcji. Nie było to nic szczególnego. Znowu Mrs. Ramier dokarmiał gołębie zbyt widocznie i dostał mandat.. Pan Gołąb jest dość częstym jednak nie trudnym przeciwnikiem..

 Jedyne co mnie dzisiaj zasmuciło.. I to dość poważnie.. Brakowało mi jego alergii na pióra..Dlaczego on się nie pojawił.. Co sie takiego wydarzyło.. Może coś mu się stało.. Wziełam swoje JoJo i zobaczyłam, że nagrał mi się na pocztę.. "Cześć biedronsiu.. Przepraszam, że nie pojawiłem się dzisiaj na walce.. Nie byłem w stanie Ci spojrzeć w oczy.. ...... Pamiętaj, że jesteś dla mnie wszystkim.." Okej.. Teraz to się naprawdę przeraziłam..Czy ja coś zrobiłam...? A może to on.. Nah.. Nie wiem.. Nie mam pojęcia.. Zaczełam do niego wydzwaniać lecz nie odbierał.. I co ja mam zrobić.. Co zrobić.. Nie mam pojęcia.. Jezuniu.. 

Wróciłam na swój balkon.. Przemieniłam się i weszłam do pokoju. Usłyszałam jak mama woła mnie na kolację. Odkrzyczałam, że nie jestem głodna jednak ona nalegała. Zeszłam niechętnie na dół. Jedynie wypiłam herbatę tłumacząc, że niedawno jadłam. Od razu po tym wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.. Zaczełam myśleć.. Czy to może ze mną jest coś nie tak.. To ja zawiniłam... Jestem niewystarczająco dobrą partnerką dla niego.. Wyszłam na balkon.. Potrzebowałam trochę świeżego powietrza.. Oparłam się o barierkę i spojrzałam w księżyc.. 

- Kotku.. Gdzie jesteś..? - tak, była pełnia a jego nie było.. Automatycznie ryknełam i zaczełam sie zanosić. Łzy spływały jak szalone a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić..

- K..Księżniczko?? - usłyszałam JEGO głos...

***********************************************************************************************

Dawno nie było żadnych rozdziałów ale po prostu nie wiedziałam czy to ma sens.. Jednak chce powrócić do pisania dalej.. A teraz tylko same grube akcje

Let me have a goWhere stories live. Discover now