Rozdział 9

851 48 83
                                    

<per. Herobrine>

Szedłem tak przez las rozglądając się i zauważyłem Steve'a od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Gdy szedłem do niego widziałem jak machał do kogoś podszedłem do niego od tyłu.

-BUU!

<per. Steve>

Przeraziłem się i upadłem na ziemię. Gdy już się uspokoiłem popatrzyłem się na śmiejącego się Herobrina, śmiał się, że mnie… Zrobiło mi się smutno.

-Nie strasz mnie tak więcej.

-Postaram się.

Uśmiechnął się miło podając mi rękę, nagle smutek mi przeszedł złapałem za jego rękę i wstałem.

-Dziekuje

-Nie ma za co.

Uśmiechnął się miło, czemu jego uśmiech mnie tak rozgrzewa? Patrzyłem chwilę na niego i zapytałem ciekawy.

-Co tu robisz?

-Chciałem cię poszukać, a co ty tu robisz?

Spojrzał na mnie podejrzliwie.

-Uh ja ten no…. Umm… Przejść się chciałem.

Podrapałem się nerwowo po karku.

-No dobrze, chodźmy na ten klif. 

Uśmiechnął się czule do mnie, przez co poczułem motylki w brzuchu. Czy ja… nie, a może jednak… Nie Stev ogarnij się! On źle na ciebie działa. Spojrzałem na Herobrina.

-Tooo… idziemy?

-Jasne.

Ruszył w stronę wyznaczonego miejsca, a ja poszedłem za nim. Gdy dotarliśmy na miejsce usiedliśmy na krawędzi klifu zawieszając nogi w dół.

-Pięknie tu.

Patrzyłem w dal podziwiając widoki razem z Herobrinem. Po chwili usłyszałem warczenie, natychmiast się odwróciłem. Ujrzałem wtedy wilka, który warczał w moją stronę wystraszyłem się i odruchowo wtuliłem w rękę Herobina. Gdy to zrobiłem spojrzał się na mnie zaskoczony, a potem na wilka. Popatrzył na niego i zawarczał groźnie. Zdziwiłem się, myślałem że nie potrafi warczeć. Po chwili wilk odbiegł piszcząc.

Spojrzałem na Herobrina ze zdziwieniem, a ten odpowiedział mi wzruszeniem ramion.
Gdy już dotarło do mnie że tulę jego rękę, odskoczyłem jak poparzony. On na moją reakcję się krótko zaśmiał. Spaliłem się ze wstydu.

-Wybacz n-nie chciałem

-Nic nie szkodzi

<per. Herobrine>

Słodkie to gdy się tak zawstydza. Albo gdy ma tego rumieńca, urocze. Cały jest słodki…

Zamknąłem oczy spokojny wyobrażając sobie miłe rzeczy ze Stevem.

-U-uh… Herobrine j-ja już idę do domu

Spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem przytaknąłem głową pozwalając mu i spojrzałem przed siebie. Jak on się uroczo jąka. Nie Chciałem za bardzo żeby już szedł, nie chciałem zostać sam….
Gdy już poszedł patrzyłem pusto przed siebie. Odechciało mi się nawet pozabijać kilku ludzi, zniszczyć ich wioski, dręczyć innych. On mnie zmienia, przez niego robię się bardziej hmmmmm…

Bardziej łaskawy? Tak bardziej łaskawy, strasznie się przez niego zmieniam… Częściej się uśmiecham i tak mi dziwnie w środku gdy się rumieni lub mnie dotyka, to uczucie jest przyjemne ale i też trochę denerwujące. Nie chcę żeby ode mnie uciekł… nie chce żeby się mnie bał.
Pierwszy raz w moim życiu poznałem kogoś kto jest tak dobry i troskliwy. Wszyscy się mnie boją, nienawidzą mnie, uciekają ode mnie. On jedyny nie uciekł…. Został, rozmawia ze mną, pomógł mi, jest dla mnie idealny…
Pomógł takiemu potworowi jak ja….

Zamknąłem oczy kładąc się na trawę z rękami pod głową i zasnąłem.

<per. Steve>

Obudziłem się leżąc w łóżku. Potrzyłem w sufit. Nadal zadając sobie to pytanie…

Dlaczego mnie nie zabił?
Miał tyle okazji, a za każdym razem gdy coś mi groziło ratował mnie.
Dlaczego ludzie uważają go za potwora, na swój sposób jest miły, gdy nie zabija i nie terroryzuje  wioski… Czy mu na mnie zależy? Czy ja jestem jakimś wyjątkiem?

Westchnęłam i zamknąłem oczy mając zamiar ponownie zasnąć. Po chwili usłyszałem pukanie w szybę, szybko się podniosłem i ujrzałem tą samą osobę z którą wczoraj  kopałem surowce. Podniosłem się i podszedłem do okna otwierając je.

-Oh to ty witaj

Uśmiechnąłem się do osoby przecierając oczy zaspany.

-Ej Stev może chciałbyś wybrać się ze mną znowu na kopanie?

Spojrzałem zaskoczony.

-Oh tej porze? Jeszcze jest ciemno i niebezpiecznie.

-Ej no co ty idziesz ze mną nic ci niegrozi

-Nic dobrze zaczekaj

Zamknąłem okno, podszedłem do szafy wyciągając nowe ubrania.

Gdy już się ubrałem wyszedłem z domu i podszedłem do przyjaciela.

-U-uh nadal mi nie powiedziałeś jak masz na imię

-Ah no tak!

Zaśmiał się i wyciągnął rękę.

-Jestem Lick

Uścisnąłem jego dłoń uśmiechając się.

-Dobrze chodźmy już.

Puścił mnie i ruszył w stronę lasu, a ja ruszyłem za nim.

// Naprawdę przepraszam że tak mało teraz będę pracować nad napisaniem rozdziału z około 2000 słów. Ten zawiera 687. Jeszcze raz przepraszam i wybacz cie jeżeli się nie podoba.//

LEGENDA (Herobrine x Steve) Where stories live. Discover now