༄ Rozdział 6 ༄

62 9 7
                                    

Drzwi stanęły przed nimi otworem, ale Bellatrix nie ruszyła się z miejsca. Wpatrywała się z niedowierzaniem w to, co kryło się w pokoju.

Dziewczyna już tu kiedyś była. Kiedy wraz z Josie uciekały przed Pringle'em, szkolnym woźnym, przed nimi otworzyły się identyczne drzwi, tyle że prowadziły one nie do tego pokoju, a do śmierdzącej, ciasnej komórki na miotły.

Teraz jednak Bellatrix widziała wielki, zagracony pokój, wyglądający trochę jak skład wszelkich bezużytecznych rzeczy: połamanych lub starych mebli, wypalonych pochodni, regałów z przestarzałymi książkami, zniszczonych mioteł, instrumentów, drewnianych manekinów, ubrań częściowo pozjadanych przez mole. Przez nieliczne okna promienie słoneczne wzbijały w powietrze tumany kurzu, w którym unosił się słodki zapach orzechów włoskich i wanilii.

– Chodź za mną – odezwał się nagle Tom, wyrywając Bellatrix ze stanu tępego otępienia, ujmując jej drobną dłoń i zamykając w swojej, większej i zimnej.

Lawirowali przez chwilę w ciszy pomiędzy górami gratów, aż w końcu przystanęli.Bellatrix rozejrzała się. Jej zdaniem to miejsce było równie dobre do zatrzymania się jak każde inne. Nieopodal stał stary fortepian. Dziewczyna w panującej ciszy była sobie w stanie wyobrazić czysty dźwięk wydobywający się z niego, dźwięk otaczający to miejsce odrobiną słodkiej, przyprawiającej o gęsią skórkę magii.

Bellatrix uraczyła spojrzeniem stary, drewniany kredens, w którym, przez oszklone drzwiczki, nadal widziała delikatne, porcelanowe filiżanki, ogromną, wykonaną z ciemnego drewna szafę ze złotymi uchwytami i zdobieniami, trzeszczący regał pełen drewnianych skrzyń, flakoników i kociołków, metalowe wiadro pełne mioteł, oraz materiałowe popiersie, na którego głowie leżał piękny, srebrny diadem, wysadzany diamentami i białymi rubinami.

Tom zauważył szczególny sposób, z jakim Bellatrix patrzyła na tę ozdobę. Zmrużył oczy, jakby się wahał, po czym sięgnął po diadem i nałożył go na głowę dziewczyny.

– Teraz jest twój, moja królowo – wyszeptał, po czym uklęknął przed nią i wpatrzył się w nią z uwielbieniem.

Bellatrix spojrzała na niego z zaskoczeniem. Jeszcze nigdy nie słyszała, aby z ust Toma padło coś tak miłego, uroczego, czułego... Dziewczyna nie była w stanie wyrazić żadnymi słowami tego, jaka była szczęśliwa i zszokowana.

– Och, Tom... Ja... Dziękuję Ci – wyjąkała, po czym przykucnęła i pocałowała chłopaka w usta.

Ten zamknął oczy z rozkoszy, a gdy Bellatrix odsunęła się i wstała, jego twarz rozjaśnił szczery uśmiech.Riddle podniósł się z kolan, chwycił dziewczynę w pasie, podniósł, i zaniósł do wyjścia, gdzie postawił ją na ziemi.Bellatrix zdjęła diadem z głowy i schowała do kieszeni szkolnej szaty, a następnie ujęła Toma za rękę.

– Kochanie... Jeśli mogę spytać... Co to był za pokój?

Chłopak wyszczerzył się do niej.

– To był, moja droga, Pokój Życzeń, zwany przez niektórych Pokojem Przychodź-Wychodź – Tom urwał i zamyślił się – Trochę trudno mi jest wyjaśnić dokładnie, na czym polega jego niezwykłość, ale wystarczy, że trochę poszperasz, a na pewno wszystkiego się dowiesz – Riddle uśmiechnął się tajemniczo.

✶          ✶          ✶

– Pokój Życzeń nazywany jest też przez niektórych pokojem Przychodź Wychodź. Ukazuje się tym, którzy go naprawdę potrzebują. Kiedy się pojawia, wyposażony jest dokładnie w to, co akurat jest potrzebne lub doskonale przystosowuje się do potrzeb szukającego – mamrotała Bellatrix znad wielkiego tomiszcza, siedząc przy dębowym stole w bibliotece – To, co zastaje się w Pokoju Życzeń objęte jest ogólnomagicznymi regulacjami praw Gampa...

History Of BellatrixWhere stories live. Discover now