༄ Rozdział 2 ༄

143 14 3
                                    

W przedziale Ekspresu Londyn-Hogwart siedziała samotnie dziewczyna o długich, kruczoczarnych, zakręconych w zgrabne loki włosach. Jej długie palce zaciskały się na długiej różdżce z włóknem ze smoczego serca. Czarnymi oczyma wpatrywała się w przesuwające się szybko pojedyncze domy, drzewa, pola, łąki i jeziora.

Nagle drzwi do przedziału rozsunęły się, a do środka wszedł niski, krępy chłopak o ciemnych włosach i brązowych oczach. Usiadł naprzeciwko Bellatrix.

– Rudolf Le... – zaczął władczo.

– ... strange – dokończyła dziewczyna z drwiącym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy – Nasze matki zdążyły się już poznać.

– Masz rację – zaczął Rudolf – I Twoja, i moja matka mają obsesję na punkcie czystej krwi.

– Nie mówisz mi niczego, czego bym nie wiedziała – wysyczała powoli dziewczyna.

– Tak? – chłopak wstał nagle – A mówiły Ci, że mamy ze sobą chodzić?

Bellatrix obrzuciła go zniesmaczonym spojrzeniem i zaśmiała się drwiąco.

– Masz naprawdę bujną wyobraźnię. Nieco 𝑧𝑎 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 – rzekła, po czym widząc, że Rudolfa to nie rozśmieszyło, dodała – Chyba sobie ze mnie kpisz – prychnęła – Sama zadecyduję, z kim będę chodzić.

Chłopak złapał ją za ramię i szarpnął mocno.

– Wyglądasz mi na rozsądną i stanowczą. Z pewnością podjęłaś już parę trudnych decyzji, ale tym razem wyręczyła Cię Twoja własna matka...  to mówiąc uśmiechnął się – Nie bądź głupia. Ten związek może przynieść nam mnóstwo korzyści.

Bellatrix popatrzyła na niego przebiegle.

– Tak uważasz? – szepnęła z udawanym niedowierzaniem – Bo ja już chyba dostrzegam jedną. 𝑃𝑒𝑡𝑟𝑖𝑓𝑖𝑐𝑢𝑠 𝑡𝑜𝑡𝑎𝑙𝑢𝑠!

Nogi i ręce chłopaka przyległy sztywno do reszty ciała. Rozległ się cichy huk, a Rudolf upadł na podłogę przedziału.

– Szkoda, że się jeszcze nie przebrałeś w szaty – oznajmiła drwiącym tonem Bellatrix – Teraz raczej jest na to za późno.

Z tymi słowy wyszczerzyła do niego zęby i wyszła z przedziału, głośno zatrzaskując drzwi.

History Of BellatrixWhere stories live. Discover now