༄ Rozdział 4 ༄

102 11 4
                                    


 – A więc – rzekł profesor Beery – Ta bulwa kształtem nie przypomina nic innego, jak noworodka. Posiada oczy, usta, nos... – Herbert zamilkł, ponieważ drzwi do cieplarni otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadła wysoka czwartoklasistka z czarnymi, zakręconymi w loki włosami.

– Słucham, panno Black? – odezwał się uprzejmie profesor.

– Profesor Dumbledore wzywa do siebie Rudolfa Lestrange. Mówił, że to coś pilnego – wysapała Bellatrix.

– Och, profesor Dumbledore? – zdumiał się Beery, po czym kiwnął głową do niskiego, krępego chłopaka – Idź, Lestrange, byle prędko.

Rudolf zatrzasnął z cichym trzaskiem egzemplarz 𝑻𝒚𝒔𝒊𝒂𝒄𝒂 𝑴𝒂𝒈𝒊𝒄𝒛𝒏𝒚𝒄𝒉 𝒛𝒊𝒐𝒍 𝒊 𝒈𝒓𝒛𝒚𝒃𝒐𝒘, wsunął go do torby, którą pospiesznie zarzucił na ramię, po czym odszedł od stolika i wyszedł z cieplarni za Bellatrix.

Gdy niskie budynki zostawili za sobą, Rudolf stwierdził:

– Dumbledore mnie nie wzywał.

Bellatrix spojrzała na niego z całkiem nieźle udawaną uciechą.

– Nie – to mówiąc zrzuciła z ramienia torbę, rzucając ją pod drzewo.

Chwyciła chłopaka za szyję i przyssała się do niego. Ten, nieco zdziwiony, odwzajemnił pocałunek z takim entuzjazmem, że Bellatrix uniosła się o parę cali w górę, dyndając stopami w powietrzu.Rudolf bardzo się rozochocił, przypierając dziewczynę do drzewa. Ta jednak wyrwała się, po czym rzekła:

– Dokończymy to wieczorem – wysapała – Przy twoich przyjaciołach – nachyliła się ku torbie – Niech wiedzą, że zawsze dopinasz swego, niezależnie od tego, jak wysoko zawiesisz poprzeczkę – obrzuciła Rudolfa powłóczystym spojrzeniem – 𝐿𝑒𝑣𝑖𝑐𝑜𝑟𝑝𝑢𝑠!

Ciało chłopaka uniosło się nagle w górę do góry nogami. Bellatrix ponownie się do niego przyssała, po czym odeszła, nie cofając zaklęcia.

– Sam sobie poradzisz – zaśmiała się.

Chłopak nie mógł przestać o niej myśleć przez cały dzień. Nie miał pojęcia, że dziewczyna owego incydentu nad jeziorem nie wspomina tak miło, jak on...

History Of BellatrixUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum