Determinacja

1 0 0
                                    

Thomas usiadł zdeterminowany na łóżku w swoim pokoju, który kilka godzin wcześniej opuścił. Zdenerwował się na słowa podróżnika oznaczające, że nie może wrócić do domu, a uciekać jak najdalej stąd. Trzęsienia ziemi? Gruzowisko? Zaraza? Zniszczone domy? Nic go nie zatrzyma, on nigdy w życiu nie zostawi swojej siostry w potrzebie, nigdy w życiu jej nie opuści, nawet jeśli świat miałby za chwilę zniknąć. Chwycił się za głowę, znajdzie sposób, aby dostać się do Atlanty i nikt go nie zatrzyma.

- Wszystko dobrze? - spytała Ellie lekko uchylając drzwi, miała zatroskaną twarz — wybiegłeś z knajpy... jakbyś coś zobaczył strasznego....

Ciężko łapał oddech, chwilę mu zajęło nim opanował emocje, choć mimo spokojnego spojrzenia, wewnątrz krew mu się gotowała jakby miał za minute światową walke bokserską. Ręce nieustannie się trzęsły, nic nie potrafiło wprawić je w bezruch.

- Co ci powiedział ten starszy facet? - spytała ponownie dziewczyna, ale z lekkim naciskiem i dosiadła się obok.

- W Atlancie było trzęsienie ziemi — wypowiedział te słowa z niewielkimi przerwami — wszystkie domy są zniszczone — zrobił pauzę — z laboratorium wydostał się wirus i ludzie chorują, umierają — wytarł drżącą ręką policzek, to wszystko sprawia, że się poci jak szalony — ten facet, był tam i widział wszystko, powiedział, że mamy uciekać — wypuścił powietrze z płuc i spuścił głowę — zamknęli całe miasto i zrobili z niego getto.

Ellie była zszokowana tym, co Thomas jej opowiedział, nie sądziła, że będzie miała pustkę w głowie i nie zdoła wydusić z siebie słowa.

- To okropne... - wyszeptała jedynie.

- Muszę się dostać do miasta — wydusił zaciskając pięści.

Thomas miał wszystko w nosie, zależało mu tylko na jak najszybszym powrocie.

- Właścicielka nam pozwoliła zostać na tyle ile chcemy - powiedział Peter opierając się ręką o drzwi - Tommy?

- Muszę wrócić — powiedział to głośniej i z przekonaniem.

- Widziałeś co się działo przy porcie prawda? Statki nie pływają, a woda cały czas się cofa jakby ktoś ją wysysał przez słomkę - zmrużył oczy — opanuj emocje, bo zrobisz coś głupiego.

Brunet spojrzał na niego kątem oka i parę sekund później zeszło z niego trochę napięcia. W głowie pojawiały mu się obrazy zawalonych domów, wszędzie leżące kawałki betonu z powyginanymi drutami, cegły, zakurzone meble, poszarpane ubrania i ludzkie ciała pod wszystkim. Nagle chwycił w dłoń pilot od telewizora i nacisnął włącznik, tutaj znajdowały się o dziwo stare telewizory na piloty — duże, płaskie i z metalu. Nerwowo wduszał przycisk zmiany programów w nadziei znalezienia najnowszych informacji, ale co drugi kanał był zablokowany.

- Słuchaj, nie możesz obstawiać najgorszego - powiedział Peter robiąc kilka kroków do towarzyszy - znajdziemy sposób na powrót, ale musisz zmienić tok myślenia.

- Ten facet powiedział, że był w szpitalu... - zniżył głos, który przeradzał się w płacz — szpital jest 500 metrów za naszym domem...

Ellie chwyciła go za rękę, miała nadzieje, że choć odrobinę się rozluźni. Niestety nie podziałało, dalej targało w nim przybicie i smutek. Uniósł pilota, bo w tle rozlegało się ciche szumienie i wyłączył telewizor, prawdopodobnie już na zawsze.

- Może wyjdźmy na zewnątrz — zaproponowała dziewczyna.

Brunet bezwładnie i z niewielką chęcią podążył za rodzeństwem, niemal zanosił się płaczem, gdy wyobraził sobie Atlantę zniszczoną przez trzęsienie ziemi. Ich dom... Co z ich domem? I czy Lena... Wytarł łzę z prawego oka i zamrugał kilka razy. Starsza Pani w żółtym sweterku uśmiechnęła się do całej trójki, jak ona mogła być tak radosna, jak na świecie zaczęła się apokalipsa?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 20, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Camp of SurvivorsWhere stories live. Discover now