Informacje

3 0 0
                                    

Nie było dnia bez rozmyślania o dziwnej wysypce i plotkach od ludzi nawiedzonych wizją apokalipsy świata. Thomas nie potrafił wypędzić tego z głowy, a tym bardziej że jego siostra też coś takiego załapała. Codziennie przez kilka dni z rzędu przeglądał internet w celu znalezienia informacji o tajemniczej epidemii w Atlancie, bo jak się dowiedział — nigdzie indziej nie zaobserwowano takich objawów niż w jego rodzimym mieście. Wzbudziło to w chłopaku spory niepokój. Doczytał gdzieś o spadku ilości wody na całym świecie albo i nawet jej braku w Afryce i Australii. W jednym zdaniu na końcu napisano małym druczkiem, że wyspa Madagaskar na skutek cofnięcia się wód, odsłoniła ląd i połączyła z Afryką. Brunet zaczynał wierzyć w to, że zbliżamy się do prawdziwej apokalipsy, ale trzymał jeszcze nerwy na wodzy i starał się nie panikować.

Na trzeciej stronie przeglądarki o nazwie Orego znalazł jeden jedyny artykuł dotyczący dziwnej wysypki mieszkańców wschodniej części Ameryki Północnej. Niewiele tam zapisano, ale wiadomo było, że zawędrowała do miasta od laboratorium, specjaliści zmierzyli urządzeniami pomiar natężenia bakterii i najwięcej jej było właśnie w okolicy laboratorium. Przez wiatr dotarło na dalsze odległości i jak na razie nie wiadomo jak groźna jest dla ludzi. Thomas chciał koniecznie wyszukać jeszcze więcej informacji, ale na nic nie natrafił. Po kilku dniach intensywnego szukania w końcu zamknął laptopa i uświadomił sobie, że musi spakować swoje rzeczy. To się okazało dla niego kopem motywacji, bo przecież wracał do domu, do Leny. Mając w głowie wystarczająco informacji odnośnie do dziwnej plagi, zaopatrzył się w nawilżone chusteczki, które miał zamiar trzymać na ustach i nosie. To było w ramach zabezpieczenia, na wszelki wypadek.

Zapakował ostatnią (brudną) koszulkę do plecaka i czując powiew wolności, obejrzał ostatni raz swój dotychczasowy pokój. Pożegnał go — zamykając powoli i delikatnie drzwi, chciał im okazać szacunek za to, że mógł zamieszkać w takim przytulnym pomieszczeniu. Odwrócił się w stronę schodów prowadzących w dół, teraz myślał tylko o powrocie do domu.

Peter ze swoją siostrą czekali na dole. Tom natychmiast zaniepokoił się, gdy zauważył ich zdziwione twarze. Oglądali wiadomości odnośnie wydarzeń na morzach i oceanach. Pokazywali akurat dane, jak woda się cofa o kilka centymetrów z dnia na dzień. Brunet podszedł bliżej, aby mieć przed oczami pełen obraz nadawanych wiadomości. Woda na całym świecie wysychała ze względu na upały, lata są coraz gorętsze i w końcu nastąpiło to, co się zbierało od wielu lat. Lodowce na północy i południu stopniały do gołej ziemi, woda uniosła się na zimę, ale co z tego, jak połowa wyparowała już w połowie wiosny.

- Musimy zdążyć na statek — powiedział Thomas, na moment odrywając wzrok od ekranu — może jeszcze zdążymy i wypłyniemy.

- Tommy.... Widzisz, co się dzieje? - spytała Ellie — wszędzie opadła woda..... Nasz statek jest ogromny, jeśli rzeczywiście poziom jest tak niski to kapitan nie wyda pozwolenia na wypłynięcie....

- Chodźmy — nie dawał za wygraną — musi się udać.

Pożegnali się z właścicielką, która miała na sobie swój wiecznie puchaty żółty sweterek. Pomachała im serdecznie z uśmiechem i rzuciła krótkie „udanej wyprawy!".

Thomas był przekonany, że jeszcze dziś wrócą do domu, całe trzy dni przepłyną bez najmniejszego problemu, na miejscu stanie przed furtką, a w drzwiach zobaczy swoją siostrę. Miał ten obraz w głowie i tak będzie naprawdę.

Jeszcze tylko dwie uliczki i dotrą do portu, dwie uliczki i znajdą się na pokładzie. Nagle z oddali zaczęły dochodzić wrzaski i przekleństwa, jakby tłum ludzi dobijał się po coś za darmo.

- Mam złe przeczucia, wiesz? - powiedział cicho Peter.

- Zobaczymy, co się dzieje..... - stwierdził i zdębiał, wychodząc zza dużego hotelu.

Camp of SurvivorsWhere stories live. Discover now