2

64 1 0
                                    

Następne dni minęły Zeldzie dość szybko, ponieważ przygotowania do Uczty Nad Ucztami zajęły prawie cały jej czas. Ego Zeldy było już wystarczająco zszargane po tragicznej walce z Panią Wardwell, więc odrzucenie ich tradycji przez Sabrinę sprawiło, że bolało tylko bardziej.

Czuła się tak, jakby Pani Wardwell miała rację, zawiodła swojego brata, wychowując Sabrinę w niewłaściwy sposób. Sabrina była zbyt ... ludzka. Nie akceptowała ich tradycji i chociaż Zelda nie zgadzała się z nimi wszystkimi, przynajmniej odegrała swoją rolę.

Zrobiłaby wszystko, by chronić swoją siostrzenicę, ale nie chciała nawet rozważać zawiedzenia Czarnego Pana. Chociaż miłość do Sabriny była silna, jej wiara była silniejsza.

"Ciociu Zee?" Zawołała Sabrina i znalazła ciotkę w kuchni, jak zwykle palącą  papierosa i czytającą gazetę.

Zelda podniosła głowę, wciąż trochę zirytowana uporem Sabriny, by zaakceptować ich tradycje.

- Zapytałam Panią Wardwell o Święto Biesiad i czy istnieje sposób, aby z tego zrezygnować - powiedziała niedbale nastoletnia wiedźma, nie zauważając zmiany w mowie ciała ciotki.

-Myślałam, że mogłaby, no wiesz, mi pomóc, skoro wyraźnie odmawiasz - powiedziała i usiadła na krześle obok Zeldy.

Dolna warga Zeldy zaczęła drżeć z gniewu, a całe jej ciało zesztywniało. 

 - Jeśli uważasz, że jest tak pomocna, to po co w ogóle ze mną rozmawiasz? - warknęła, rzuciła gazetę na stół i wypadła z pokoju, zostawiając za sobą oszołomioną Sabrinę (która w końcu przewróciła oczami na wrażliwość ciotki).

Zelda wpadła do swojego pokoju i zaczęła chodzić tam i z powrotem, czując się zagrożona sposobem, w jaki pani Wardwell zdawała się atakować jej codzienne życie. W głębi duszy bała się tego, że wkrótce zostanie zastąpiona.

Obawiała się, że straci Sabrinę, kiedy ta zda sobie sprawę, że Pani Wardwell rzeczywiście miała rację. Wątpliwości Zeldy zaczęły  sprawiać, że uwierzyła, iż to, co powiedziała Pani Wardwell, było jedyną możliwą prawdą. Nie, nie mogła na to pozwolić. Była zdecydowana położyć temu kres, zanim będzie za późno.

Ta noc nie była odpowiednia, mimo że nie mogła się doczekać kolejnej rozmowy z Panią Wardwell. Wybór na Święto Biesiad był ważniejszy niż intruz, który próbował zniszczyć resztki spokoju, które pozostały z jej już roztrzęsionej rodziny. Działo się tak wiele rzeczy, a Zelda po prostu marzyła o ciszy i spokoju, aby wrócić do swojej małej rodziny.

Kiedy Sabrina ofiarowała się na Święto Biesiad, jej serce stanęło i doświadczyła tego, co później opisała jako doświadczenie ciała zewnętrznego. Chciałaby zabić swoją siostrzenicę tylko za to, ale kłopoty nie kończyły się na tej rodzinie.

Przyjęli Prudence i zamiast być wdzięczna za to, że sama nie została wybrana, Sabrina zaczęła atakować Prudence za jej osobiste przekonania, zdecydowane przekonać ją, że jest inaczej. Doprowadziło to do wielu kłótni między dwiema nastoletnimi czarownicami i chociaż Zelda starała się trzymać z daleka od większości z nich, potajemnie miała nadzieję, że Sabrina będzie trochę bardziej podobna do Prudence, jeśli chodzi o tradycje.

Cała sytuacja była wystarczająco stresująca, a Sabrina nie pogarszała jej. Dzień tylko się pogorszył, kiedy płacząca Sabrina zgłosiła wycieczkę do lasu z Panią Wardwell. Poczuła chęć uduszenia kobiety, ponieważ po raz kolejny sprowadziła na rodzinę więcej smutku i bólu serca.

Więc Zelda spędziła większość następnego dnia, próbując ignorować kobietę, która zdawała się podążać za nią wszędzie. Zelda pomyślała, że ​​zwariuje zaraz jak ta ciemnowłosa piękność się od niej nie odczepi. Drżała za każdym razem, gdy jej umysł uważał ją za piękną.

Kiedy więc uczta dobiegła końca i wszyscy się uspokoili, postanowiła złożyć wizytę Pani Wardwell. Nie mogła się doczekać tego przez cały dzień, mimo że starała się grać spokojnie, wmawiając sobie, że się tego boi, ale w głębi duszy wiedziała, że ​​jej serce przyspieszy na  widok drugiej wiedźmy.

Próbowała polepszyć całą sytuację, zaprzeczając nieproszonej prawdzie, że pomimo wszystkiego, co zrobiła, polubiła kobietę i zamiast tego zmieniła emocje w nienawiść.

Kiedy więc znalazła się na progu, prawie się odwróciła, zachowując się tak, jakby nigdy nie miała zamiaru z nią rozmawiać. Jej potrzeba, by wreszcie zostawić kobietę z przeszłości, sprawiła, że ​​zamiast tego zadzwoniła do drzwi.

Zobaczyła ciemną postać pojawiającą się w szklanych drzwiach, a kiedy spojrzała na więcej niż tylko zdziwioną twarz Pani Wardwell, jej serce prawie się poddało.

- Pani Spellman - powiedziała Wardwell i spojrzała na nią rozszerzonymi, ale mimo to pięknymi niebieskimi oczami.

-Przepraszam za późną wizytę, ale chciałam przeprosić za swoje zachowanie i czuję, że nie mogę dłużej czekać  - powiedziała i odważyła się spojrzeć na stojącą przed nią wiedźmę. Zaczęła się rumienić na widok niebieskiej koszuli, która niewiele pozostawiła wyobraźni, oraz czarnej spódnicy, która idealnie przylegała do jej krągłości.

Jej oczy natychmiast podniosły się do góry i patrzyły, jak Pani Wardwell próbuje trochę bardziej zakryć siebie, jednak ona tylko pogorszyła sytuację.

-Wejdź, a ja przebiorę się w coś bardziej... odpowiedniego na tę okazję - zapytała, a Zelda skinęła głową, czując się bardzo nieswojo.

- Nie musisz się przebierać z mojego powodu. Noś to, z czym czujesz się komfortowo - powiedziała Zelda i natychmiast przeklęła się. Jak mogła powiedzieć coś, co brzmiało tak ... źle?

- Zaraz wracam - powiedziała zdezorientowana Pani Wardwell i zniknęła w kierunku, w którym Zelda zakładała, że ​​jest jej sypialnia. Zelda weszła bardziej na środek szerokiej przestrzeni jaką był jej salon. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Opowiadanie nie jest moje a @MoonFullOfTears ja tylko tłumaczę na polski

Black Magic WomenМесто, где живут истории. Откройте их для себя