Zelda tylko patrzyła na drugą kobietę, oszołomiona i zmieszana. Po raz pierwszy w życiu nie wiedziała, co powiedzieć. Rozzłościło ją to, ale nie mogła zaprzeczyć, że aspekt znalezienia w końcu kogoś, kto sprawił, że zaniemówiła, również ją podniecił.
Po prostu siedziała z otwartymi ustami, szukając słów, które nigdy jej nie opuszczały.
- Och, daj spokój... całe to zdziwienie staje się nudne - powiedziała Pani Wardwell i pociągnęła kolejny, powolny łyk wina.
Zelda musiała przyznać, że brunetka wyglądała cholernie seksownie w przyćmionym świetle świec i czuła, że przegrywa wewnętrzną walkę moralności o to, co jest dobre, z tym, co jest złe. Nie wiedziała, dokąd iść stamtąd, ale wiedziała, czego chce - nie było to potrzebne.
Wyraz twarzy Pani Wardwell powiedział jej, że nie tylko ona miała na to ochotę. Myśl, że od jakiegoś czasu walczyła z tymi uczuciami i nadal znajdowała się w takiej sytuacji, sprawiła, że jej sapanie było sfrustrowane.
- Co, zamierzasz po prostu siedzieć i przegapić okazję, by wziąć to, co twoje? - Pani Wardwell powiedziała z uniesioną brwią.
Zelda zatrzymała się na chwilę, wpatrując się w stojącą przed nią kobietę. Jej oczy nigdy jej nie opuszczały, gdy wstała i powoli ruszyła w jej kierunku. Jej palce przesuwają się po stole, serce przyspiesza, a żołądek trzepocze w oczekiwaniu.
Zobaczyła, jak Pani Wardwell wyraźnie się napina i czuła się zadowolona z tego, co jej ciało może jeszcze osiągnąć. Zatrzymała się przed nią i opuściła dłoń na bok.
Napięcie było duże i praktycznie czuła, jak niebezpieczeństwo promieniuje z tej kobiety. Tym razem nie obchodziło jej to, nie chciała tego kwestionować. Walczyła z tym od tak dawna i chciała choć raz odpuścić.
Pochyliła się i szepnęła jej do ucha:
-Czego chcesz ode mnie?Z lekko dotykającymi się policzkami, gorącym oddechem Zeldy łaskoczącym jej szyję i rosnącym pożądaniem, Pani Wardwell ledwo była w stanie utrzymać się na nogach.
Wiedziała, że piłka jest teraz na jej korcie i cokolwiek zdecyduje zrobić dalej, wpłynie na cały ich związek.
Chociaż chciała, żeby sprawy potoczyły się dalej, nie lubiła być zmuszana do uległości. Zelda zbyt długo panowała nad sytuacją i kiedy Pani Wardwell odzyskała trochę zmysłów, postanowiła zrobić to po swojemu.
Powoli podniosła się z miejsca, odpychając Zeldę do tyłu, aż tył jej nóg uderzył w stół. Położyła obie ręce na stole obok ciała Zeldy, zatrzymując ją.
- Chcę, żebyś przestała ze mną walczyć - powiedziała uwodzicielsko Wardwell.
To jeszcze bardziej podsyciło ogień Zeldy. Chociaż jej zdrowy rozsądek przegrał walkę, jej upór pozostał nienaruszony.
- W takim razie obawiam się, że nic nie mogę dla ciebie zrobić - syknęła Zelda, a Pani Wardwell tylko się do niej uśmiechnęła. Zelda była jeszcze bardziej sfrustrowana, kiedy poczuła, jak ciepłe ciało napiera na jej.
- Jesteś pewna - szepnęła Pani Wardwell do jej ucha, ciepły oddech muskający jej policzek wbijał ją w ścianę.
- Boże kobieto, jesteś tak irytująca, jak to tylko możliwe - syknęła Zelda, zanim zderzyła się z ustami Pani Wardwell. Jej ręce wędrowały po szczupłej talii drugiej kobiety i przyciągnęła ją jeszcze bliżej.
- Boże? Myślę, że spędzasz zbyt dużo czasu wśród śmiertelnych - drażniła się Pani Wardwell, przerywając pocałunek, aby zaatakować porcelanową szyję rudowłosej wiedźmy.
YOU ARE READING
Black Magic Women
FanfictionCo się stanie, gdy Zelda odciągnie panią Wardwell na bok, aby porozmawiać po egzorcyzmach, czego nigdy nie chciała zrobić? Co się dzieje, gdy obie łapią się na myśleniu o drugiej, pomimo ich poważnego wysiłku, by się nienawidzić? Czy Zelda odkryje p...