8

105 2 0
                                    

Zelda tylko patrzyła na drugą kobietę, oszołomiona i zmieszana. Po raz pierwszy w życiu nie wiedziała, co powiedzieć. Rozzłościło ją to, ale nie mogła zaprzeczyć, że aspekt znalezienia w końcu kogoś, kto sprawił, że zaniemówiła, również ją podniecił.

Po prostu siedziała z otwartymi ustami, szukając słów, które nigdy jej nie opuszczały.

- Och, daj spokój... całe to zdziwienie staje się nudne - powiedziała Pani Wardwell i pociągnęła kolejny, powolny łyk wina.

Zelda musiała przyznać, że brunetka wyglądała cholernie seksownie w przyćmionym świetle świec i czuła, że ​​przegrywa wewnętrzną walkę moralności o to, co jest dobre, z tym, co jest złe. Nie wiedziała, dokąd iść stamtąd, ale wiedziała, czego chce - nie było to potrzebne.

Wyraz twarzy Pani Wardwell powiedział jej, że nie tylko ona miała na to ochotę. Myśl, że od jakiegoś czasu walczyła z tymi uczuciami i nadal znajdowała się w takiej sytuacji, sprawiła, że ​​jej sapanie było sfrustrowane.

- Co, zamierzasz po prostu siedzieć i przegapić okazję, by wziąć to, co twoje? - Pani Wardwell powiedziała z uniesioną brwią.

Zelda zatrzymała się na chwilę, wpatrując się w stojącą przed nią kobietę. Jej oczy nigdy jej nie opuszczały, gdy wstała i powoli ruszyła w jej kierunku. Jej palce przesuwają się po stole, serce przyspiesza, a żołądek trzepocze w oczekiwaniu.

Zobaczyła, jak Pani Wardwell wyraźnie się napina i czuła się zadowolona z tego, co jej ciało może jeszcze osiągnąć. Zatrzymała się przed nią i opuściła dłoń na bok.

Napięcie było duże i praktycznie czuła, jak niebezpieczeństwo promieniuje z tej kobiety. Tym razem nie obchodziło jej to, nie chciała tego kwestionować. Walczyła z tym od tak dawna i chciała choć raz odpuścić.

Pochyliła się i szepnęła jej do ucha:
-Czego chcesz ode mnie?

Z lekko dotykającymi się policzkami, gorącym oddechem Zeldy łaskoczącym jej szyję i rosnącym pożądaniem, Pani Wardwell ledwo była w stanie utrzymać się na nogach.

Wiedziała, że ​​piłka jest teraz na jej korcie i cokolwiek zdecyduje zrobić dalej, wpłynie na cały ich związek.

Chociaż chciała, żeby sprawy potoczyły się dalej, nie lubiła być zmuszana do uległości. Zelda zbyt długo panowała nad sytuacją i kiedy Pani Wardwell odzyskała trochę zmysłów, postanowiła zrobić to po swojemu.

Powoli podniosła się z miejsca, odpychając Zeldę do tyłu, aż tył jej nóg uderzył w stół. Położyła obie ręce na stole obok ciała Zeldy, zatrzymując ją.

- Chcę, żebyś przestała ze mną walczyć - powiedziała uwodzicielsko Wardwell.

To jeszcze bardziej podsyciło ogień Zeldy. Chociaż jej zdrowy rozsądek przegrał walkę, jej upór pozostał nienaruszony.

- W takim razie obawiam się, że nic nie mogę dla ciebie zrobić - syknęła Zelda, a Pani Wardwell tylko się do niej uśmiechnęła. Zelda była jeszcze bardziej sfrustrowana, kiedy poczuła, jak ciepłe ciało napiera na jej.

- Jesteś pewna - szepnęła Pani Wardwell do jej ucha, ciepły oddech muskający jej policzek wbijał ją w ścianę.

- Boże kobieto, jesteś tak irytująca, jak to tylko możliwe - syknęła Zelda, zanim zderzyła się z ustami Pani Wardwell. Jej ręce wędrowały po szczupłej talii drugiej kobiety i przyciągnęła ją jeszcze bliżej.

- Boże? Myślę, że spędzasz zbyt dużo czasu wśród śmiertelnych - drażniła się Pani Wardwell, przerywając pocałunek, aby zaatakować porcelanową szyję rudowłosej wiedźmy.

Black Magic WomenWhere stories live. Discover now