13

108 5 1
                                    


Minęły dwa dni, odkąd Mary ostatni raz widziała Zeldę z obietnicą kontynuowania podróży tam, gdzie się zatrzymały. I chociaż Mary nie zrobiłaby nic więcej, wiedziała, że ​​czeka ją piekielna walka.

Czuła to w sobie, a raczej w kościach ciała Mary, na długo przedtem, zanim go zobaczyła. Wiedziała, że za tego rodzaju zdradę będzie bardzo surowo ukarana. 

Więc kiedy w magiczny sposób pojawił się następnego wieczoru, bardziej niż kiedykolwiek bała się tego, co miało nadejść.

-Przepraszam, mój Panie - powiedziała, całując jego kopyta, starając się powstrzymać łzy i strach.

- Zawiodłaś mnie - powiedział z głębokim warkiem, który sprawił, że jej ciało zadrżało ze strachu. Tylko on był w stanie osiągnąć taką reakcję.

-Wiem. Przepraszam. Proszę wybacz mi - powiedziała i wiedziała, że ​​jej błagania będą bezużyteczne.

- Jesteś bezwartościowa. Miałaś przyprowadzić Sabrinę, żeby podpisała księgę, a nie zakochała się w jej ciotce - wrzasnął i tupnął nogą, sprawiając, że ziemia pod nią się zatrzęsła.

-Skoncentruję się na Sabrinie. Obiecuję. Nigdy więcej nie porozmawiam z Zeldą. Obiecuję - powiedziała Madam Satan i naprawdę bała się tego, co zrobi dalej.

- Nie, nie zrobisz tego. Jesteś teraz o wiele za daleko, by zawrócić. Nabierze podejrzeń. Oszukasz Zeldę, by wpuściła cię do jej życia rodzinnego i zdradzisz ich wszystkich, prosząc Sabrinę o podpisanie księgi  i dołącz do mojej armii. Znikniesz tak szybko, jak to możliwe i znów będziesz u mojego boku - powiedział, a Madam Satan poczuła, że ​​coś się załamuje na myśl o zranieniu Zeldy tak, jak powinna.

- Ja... Tak zrobię, Mroczny Panie - powiedziała i ponownie pocałowała jego kopyta, zanim zniknął w nocy.

Madam Satan wiedziała, co ma zrobić, ale wszystko w niej chciało odłożyć to na jak najpóźniej.



Zelda była szczęśliwsza niż przez ostatnie lata. Nawet drwiące komentarze ze strony  jej siostry nie były w stanie wytrącić jej z równowagi. Chociaż wciąż odgryzała się, uśmiech nigdy nie opuszczał jej twarzy.

Pozwoliła siostrze walczyć o każdy najmniejszy szczegół, nie ujawniając niczego nowego, Zelda lubiła grę, w którą grała i cieszyła się z uwagi, którą otrzymuje.

Nie mogła się doczekać ponownego spotkania z Mary i starała się, by brak kontaktu jej nie dotknął. Kiedy Mary się zdradziła, promieniujący z niej smutek sprawił, że Zelda się martwiła.

Strach przed odrzuceniem wciąż ją palił i nie chciała, by Mary porzuciła ją po tym, co zrobiły. Za każdym razem, gdy Sabrina wspominała o swojej nauczycielce, Zelda uśmiechała się jeszcze szerzej i chociaż podobały jej się uczucia, które przynosiła jej Mary, nienawidziła zmiany, którą spowodowała w ciągu kilku dni.

Nie była zbyt zadowolona ze sposobu, w jaki Mary zdawała się atakować jej myśli i zmieniać jej zachowanie. Nigdy nikomu nie zaufała tak szybko i obawiała się, że to błąd.

Im więcej o tym myślała, tym bardziej zdawała sobie sprawę, jak mało wie o brunetce. Zawsze rozmawiały o życiu rodzinnym Sabriny lub Zeldy, ale nigdy o tajemniczym życiu Mary.

Nie wiedziała nawet, dlaczego została ekskomunikowana. Zdecydowała się na plan, który zmusiłby Mary do opowiedzenia jej trochę o sobie.

Sięgnęła po telefon i wybrała numer Mary, czekając niecierpliwie.



Mary właśnie przechodziła przez drzwi, kiedy usłyszała dzwonek telefonu w kuchni. Znając tylko jedną osobę, która zadzwoni, pospieszyła, żeby go odebrać.

-Halo - Powiedziała trochę zdyszana.

- Chciałam tylko wiedzieć, kiedy zaprosisz mnie na randkę - powiedział zbyt znajomy głos i Mary przyłapała się na uśmiechu.

-Dlaczego miałabym zabrać cię na randkę? - Powiedziała złośliwie i przygryzła wargę. Gdy tylko zorientowała się, co robi, powstrzymała się od wdania się w rozmowę, która doprowadziłaby do tego, że nie byłaby w stanie wypełnić swojej misji.

- Ponieważ przeleciałaś mnie dwa razy i ani razu nie zabrałaś mnie na randkę. Najwyższy czas - powiedziała ruda z udawanym urażonym tonem.

- Cóż, jutro, o ósmej w nowej restauracji w mieście - powiedziała Mary z lekką urazą w głosie. Musiała być silna. Pozbycie się jakichkolwiek emocji to jedyna droga.

- Do zobaczenia - powiedziała Zelda i rozłączyła się, zanim Mary miała szansę powiedzieć cokolwiek innego.

Mary przez chwilę wpatrywała się w trzymany w rękach telefon, po czym ze złością rzuciła nim po pokoju. Krzyk opuścił jej usta, gdy jej łkające ciało zsunęło się po blacie, aż usiadła na podłodze.

Tak dobrze sobie radziła, nie czując niczego przez ostatnie kilka stuleci, a teraz pozwoliła innej osobie ponownie wywrócić cały swój świat do góry nogami.

Nie była przyzwyczajona do płaczu. To było żałosne. Płacząca matka demonów ... im więcej o tym myślała, tym było zabawniej.

W ciągu kilku sekund zaczęła śmiać się przez łzy z tego, jak żałosna i słaba się stała. Nie rozumiała, dlaczego Zelda tak bardzo różni się od jakiejkolwiek innej kobiety, którą kiedykolwiek spotkała, i doprowadzało ją to do szaleństwa.

Poczuła, jak wzbiera w niej gniew i skierowała go na Zeldę, wiedząc, że łatwiej będzie stawić czoła twardej prawdzie, gdy jej obecność nie pocieszy jej. Musiała to zrobić. Ona była zła. Nie zmieniłaby się. Nigdy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 13, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Black Magic WomenWhere stories live. Discover now