3

58 1 0
                                    

Pani Wardwell weszła do swojej sypialni i spojrzała na krwawy bałagan przed nią. Wyczuła przybycie Zeldy w ostatniej chwili i wyniosła martwe ciało z salonu, przenosząc je do swojej sypialni za pomocą telekinezy.

Nie spodziewała się żadnego towarzystwa przez resztę dnia, więc zamówiła pizzę, żeby... ucztować z dostawcą. Nie skończyła posiłku, kiedy nagle przerwał jej potężny umysł zmierzający w jej stronę.

Zaskoczona i trochę przytłoczona sytuacją, po prostu próbowała zrobić to, co spowodowało najmniejsze szkody. Wydarzenia ostatnich kilku dni, a raczej tygodni, wyczerpały jej energię, jakby to było nic. Była głodna i potrzebowała przerwy, aby odzyskać siły. Włożyła całą swoją energię w uchronienie Sabriny przed kłopotami i przybliżenie jej do momentu podpisania Księgi Bestii.

Kiedy więc została zaniepokojona, jej już słaba postać zmieniła się w jeszcze słabszą, kruchą i zmęczoną. Spojrzała na martwe ciało przed sobą, słysząc protest w jej żołądku. Próbowała użyć telekinezy, aby ponownie poruszyć ciałem, ale ciało nawet się nie ruszyło, a jej umysł i moce nie były wystarczająco silne, aby to wykonać.

- Cholera - powiedziała i próbowała wepchnąć ciało pod łóżko, na wypadek gdyby Zelda wyczuła zmarłego i poszła szukać jakichkolwiek oznak czegoś nienormalnego.

W międzyczasie Zelda próbowała się trochę uspokoić, a jej zdenerwowanie zmieniło się w niepokój, gdy usłyszała szurające dźwięki wydobywające się z sypialni, po których nastąpił rząd przekleństw.

- Wszystko w porządku? - zapukała cicho i przyłożyła ucho do drzwi, nasłuchując jakiegokolwiek znaku, że coś jest nie tak.

- Zaraz wychodzę - odpowiedziała Pani Wardwell i brzmiała na zdyszaną, co sprawiło, że Zelda stała się nieco podejrzliwa. Pomimo jej obaw Zelda nie chciała zrujnować swoich dobrych zamiarów, naruszając prywatność tej biednej kobiety. Zrobiła już wystarczająco dużo, sprawiając, że poczuła się nieswojo.

Zelda wróciła do salonu i usiadła na kanapie, krzyżując nogi i czekając, aż Pani Wardwell wróci.

Pani Wardwell, zestresowana powagą sytuacji i zależnością od odgrywania swojej roli, skończyła wpychać martwe ciało pod łóżko i wytarła krew z rąk, odgarnęła niechlujne loki z powrotem na miejsce i wyszła z sypialni, aby powitać gościa prawidłowo.

- Myślałem, że planujesz się przebrać? - Zelda zapytała na widok tak samo wyglądającej Pani Wardwell, a gdy Wardwell podążała za wzrokiem Zeldy w dół jej ciała, zdała sobie sprawę, że przegapiła najważniejszą część tego, dlaczego poszła do swojej sypialni, a złość przejęła jej wyczerpany stan umysłu.

„Um..., niezdarnie potknęłam się i upadłam. Takie głupie rzeczy zdarzają mi się cały czas. Cóż, nie chciałam pozwolić ci czekać dłużej niż to konieczne, więc zdecydowałam się po prostu wyjść w tym ubraniu - powiedziała i miała nadzieję, że Zelda kupi kłamstwo. Ku swojemu zdziwieniu Zelda to zrobiła.

Ale nic dziwnego, że była w stanie oszukać Zeldę. Matka demonów doskonaliła swoją umiejętność oszukiwania przez stulecia.

Usiadła obok Zeldy i próbowała ukryć swój dyskomfort i zakłopotanie, po prostu uśmiechając się, próbując manipulować Zeldą, chociaż zajęło to ostatnie jej siły.

-Przyszłam tutaj, aby przeprosić. Mój dobór słów... nie był najmilszy. Powinnam była być bardziej dojrzała w tej sytuacji, skoro tylko próbowałaś pomóc - powiedziała Zelda i prawie zapomniała, dlaczego żywi urazę do kobiety obok niej.

-Przeprosiny zostały przyjęte. Ja też muszę przeprosić. To było podłe z mojej strony. Chciałam tylko tego, co najlepsze dla Sabriny.

Zelda poczuła się tak, jakby właśnie wyrwała się spod zaklęcia, które zostało na nią rzucone, a autopilot jej ochronnej natury zadziałał.

-Ale chcę, żebyś przestała się angażować w nasze rodzinne sprawy, bo ciebie to nie dotyczy - powiedziała surowo Zelda.

-Oczywiście, przepraszam, że sprawiłam ci kłopoty - powiedziała Pani Wardwell, chociaż z pewnością nie miała zamiaru podążać za żądaniem Zeldy.

Zelda była zaskoczona, że tak łatwo udało się ją przekonać. Walka, którą Pani Wardwell stoczyła zaledwie kilka dni wcześniej, miała zupełnie inny wymiar niż ten, więc postanowiła rzucić na brunetkę zaklęcie obserwacyjne, żeby się upewnić.

Zapadła nieprzyjemna cisza. Wardwell wiedziała, że ​​musi stanąć po dobrej stronie Zeldy, aby zrealizować swój plan, więc powiedziała cicho:

- Nie powinnam była mówić nic o ojcu Blackwoodzie.

-Skąd wiedziałaś? - To było jedno pytanie, które dręczyło Zeldę, odkąd komentarz opuścił usta Pani Wardwell.

- Znam Ojca już od dłuższego czasu, a kiedy ostatnio czytałam w jego myślach ... cóż, zobaczyłam kilka rzeczy, których nie powinnam widzieć - powiedziała, mając nadzieję, że to zamknie temat. To był długi dzień, a ból był prawie zbyt duży do zniesienia.

Słabość jej mocy uczyniła ją zbyt ludzką i nienawidziła tego uczyniło ją bezbronną, a różne uczucia wywołane w niej przez Zeldę już wystarczająco ją zdezorientowały.

-Ale jesteś z innego covenu. Skąd go znasz? A on myśli o mnie? - Zapytała Zelda, a Pani Wardwell nie mogła powstrzymać się od poczucia, jak wzbiera w niej gniew na widok pełnego nadziei uśmiechu Zeldy. Ale co to było naprawdę?

Nie wiedziała, a na pewno nie chciała tracić więcej czasu na podtrzymywanie tej rozmowy.

-To długa historia. Może następnym razem. Jestem dość zmęczona i muszę być w pracy wcześnie, żeby uczyć twoją siostrzenicę, więc prawdopodobnie powinnam się trochę przespać - powiedziała, wyjaśniając sprawę.

Zelda wiedziała, że ​​za jej nagłym zmęczeniem kryje się coś więcej, ale nic nie powiedziała, nie chcąc zniszczyć nasienia, które właśnie zasadziła. Może mogłaby zmusić się do polubienia kobiety, która właśnie prowadziła ją do drzwi.

- Dobranoc - powiedziała Pani Wardwell, zanim zamknęła drzwi.

Zelda uśmiechnęła się do siebie, zadowolona ze sposobu, w jaki poradziła sobie z tą sytuacją. Wyszła, ale nie wcześniej, niż rzuciła zaklęcie obserwacyjne, które pozostało niezauważone przez bardzo wyczerpaną Panią Wardwell.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Opowiadanie nie jest moje a @MoonFullOfTears ja tylko tłumaczę na polski

Black Magic WomenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz