5

74 2 0
                                    

Pani Wardwell podeszła do drzwi, spodziewając się, że jakiś pijany nastolatek zapyta o drogę. Jakiś czas temu poczuła obecność pijaka zbliżającego się do jej domu. Nastolatkowie często gubią się po imprezach, więc raz lub dwa razy w miesiącu znajdowała ich przed drzwiami. Podeszła więc do drzwi w oczekiwaniu na to, co miało nadejść.

-Zelda? - zapytała, wyraźnie zdziwiona, po tym, jak zobaczyła pijaną czarownicę zamiast nastolatka. Pijana osoba dobrze się spisała w zatarciu informacji i dlatego Pani Wardwell nie była w stanie dostrzec więcej szczegółów, zostawiając jej niewiele lub żadnych. Spodziewała się dużo, ale nie tego.

Zelda przeszła obok niej, lekko się kołysząc i wyminęła Panią Wardwell przy drzwiach.

- Cóż, wejdź - powiedziała, przewracając oczami i zamykając drzwi, zanim weszła za wiedźmą do  salonu. Z pewnością nie miała nastroju na jeden z jej  wielu wykładów i zastanawiała się, co tym razem zrobiła źle. Unikała myślenia o wiedźmie, odkąd natknęła się na jej sen, znajdując w nim przerażający obraz.

Teraz, kiedy Ruda znalazł dostęp do  whisky i wyraźnie się nią cieszyła, raczej trudno jej było się skoncentrować. Kropla wydostała się z kącika jej ust, spływając po policzku i szyi, aż zniknęła pod sukienką. Powstrzymała się od patrzenia i skierowała się w stronę pijanej wiedźmy.

Chciałam wyjąć butelkę z jej rąk, ale Zelda była na tyle sprytna, by odsunąć ją poza jej zasięg i schować za plecami, wypinając piersi. Zelda była tak pijana, że ​​nie zauważyła niczego poza palącą potrzebą w głębi siebie.

-Skończyłaś grać w tę swoją małą grę? Chciałabym odzyskać moją whisky i wyjść za te drzwi- powiedziała Pani Wardwell,  zirytowana. Miała niską tolerancję i nagły pokaz dekoltu Zeldy zdezorientował ją bardziej, niż chciała przyznać.

Wiedziała, że ​​to źle, ale jakoś nie mogła się powstrzymać przed spojrzeniem na resztę jej ciała. Przełknęła ślinę, podnosząc oczy, mniej pewna siebie niż wcześniej. Nagłe zainteresowanie czarownicą sprawiło, że sama zadała sobie pytanie.

-Chcę, żebyś trzymała się... uhh z daleka ode mnie -  zawołała Zelda i prawie upadła do tyłu. Jej szpilki sprawiały, że chodzenie było trudniejsze niż to konieczne, więc zrzuciła je, skurczając się o kilka cali.

- Ale to ty wciąż do mnie przychodzisz - powiedziała Pani Wardwell, zdezorientowana drugą kobietą. Może pomyliła ją z kimś innym. Nie obchodziło jej to i wiedziała, że ​​musi wkrótce wynieść ją z salonu. Pomyślała o rzeczach, o których nigdy nie pozwoliła sobie pomyśleć, i że osoba, która sprawiła, że ​​zaczęła myśleć o tych rzeczach, była obecna, utrudniła jej zebranie myśli.

- Wcale nie - powiedziała Zelda i zaczęła chodzić bokiem. Pani Wardwell widziała, jak upada i nie mogła po prostu na to pozwolić, więc owinęła ramiona wokół torsu Zeldy, chwytając ją, zanim zdążyła upaść. Zelda zaśmiała się, gdy Pani Wardwell próbowała podciągnąć ją do pozycji pionowej i owinęła ramiona wokół jej szyi.

Pani Wardwell coraz bardziej czuła się nieswojo. Nagła bliskość wiedźmy sprawiła, że ​​całe jej ciało napięło się i wiedziała, że ​​to dobry rodzaj napięcia. Wdychała słodki zapach róż i śmierci, gdy włosy Zeldy delikatnie muskały jej twarz.

Och, ile by dała, żeby przeczesać dłońmi jej włosy. Obje stały blisko siebie, a ciało Zeldy przyciśnięte do jej własnego sprawiło, że żołądek Pani Wardwell lekko trzepotał.

Kiedy Zelda owinęła ręce wokół jej szyi i spojrzała głęboko w oczy, już zapomniała, dlaczego jest wściekła na czarownicę. Wiedziała tylko, że tęsknota za tymi miękko wyglądającymi ustami, które przylegają do jej własnych, sprawiała, że ​​jej nogi słabły, a serce biło szybciej.

Musiała oddzielić Zeldę od niej i odzyskać zmysły. Nie wiedziała, dlaczego jej ciało tak ją zdradziło, ale musiała się uspokoić i zebrać w sobie.

Próbowała lekko popchnąć biodra, ale poczuła opór. Oczy wciąż miała zamknięte, dwie czarownice stały w salonie jakby zastygłe w czasie. Zelda została przyciągnięta do tych hipnotyzujących niebieskich oczu i zanurzyła się głęboko w płonącej pasji, której nigdy wcześniej nie doświadczyła. Przysunęła swoje ciało bliżej Pani Wardwell. To był tylko kolejny sen, powiedziała sobie wiedźma.

Pani Wardwell poczuła, jak jej ciało płonie pod dotykiem Zeldy i dziwna siła przyciągnęła ją do wiedźmy. Zanim się zorientowała, poczuła, jak miękkie usta dociskają się do jej własnych i zamknęła oczy, ciesząc się lekkim mrowieniem w jej dolnej części, gdy zaakceptowała pocałunek Zeldy.

Zamiast odepchnąć biodra, objęła ramionami plecy Zeldy i przyciągnęła ją jeszcze bliżej, desperacko potrzebując bliskiego kontaktu. Poczuła, jak palce Zeldy bawią się końcówkami jej włosów, kiedy oblizała jej dolną wargę, błagając o wejście.

Powoli otworzyła usta, czując, jak język Zeldy wsuwa się do jej ust, i rozpoczęły walkę o dominację. Ścisnęła bok Zeldy, czując potrzebę zerwania z niej sukienki. Język Zeldy, który ją drażnił, pozwolił jej zapomnieć o każdym kochanku, jakiego kiedykolwiek miała. 

Poczuła, jak ręka Zeldy przesuwa się w dół jej pleców i zatrzymuje się na rąbku spódnicy.

Wtedy wróciła do rzeczywistości i zdała sobie sprawę, co robi. Zszokowana odepchnęła od siebie Zeldę i cofnęła się o kilka kroków, zakrywając usta z czystego przerażenia. Nie mogła uwierzyć w to, co zrobiły i że... podobało jej się to.

Zelda nagle otrzeźwiała i zdała sobie sprawę  z tego, co robiła, i czysty strach pojawił się na jej twarzy.

- Tak mi przykro - powiedziała Zelda, zanim pobiegła w stronę drzwi.

Wciąż zbyt zszokowana wydarzeniami, Pani Wardwell opadła na kanapę, zdezorientowana. Zakryła twarz dłońmi i westchnęła głęboko. Zbyt szybko stawało się to poważnym problemem, a jej umysł zbyt ciężko pracował, by znaleźć rozwiązanie.

Black Magic WomenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz