Rozdział 20: Aaron

1.2K 76 636
                                    

Axel pochyla się nad stołem i czyta nazwiska, podczas gdy ja siedzę po drugiej stronie i przechodzę załamanie nerwowe.

Wymieniają spostrzeżenia ze Stellą, ale prawie ich nie słyszę.

Nie wiem, co mnie opętało.

Błyszczące oczy i zarumienione policzki, oto co cię opętało.

Cholera, była taka wściekła. Jest wspaniała, gdy się wścieka. Wiedziałem, że w końcu się złamię, jeśli nadal będzie mnie prowokować.

To nie powód, żeby... Nie wymówka...

Smakowała jak cukier i grzech.

Dlaczego jest taka... taka, kiedy się wścieka? Co jest ze mną, do ciężkiej cholery, nie tak?

Gryzę się boleśnie w wargę, usiłując skupić myśli na otaczającej mnie rzeczywistości. Jestem wśród ludzi. To nie jest dobry moment, żeby pozwolić, by zawładnęła mną panika.

– Niektórych znamy – stwierdza Stella, obserwując, jak Axel wpatruje się w listę.

– Oczywiście – odpowiada. – Chyba się tego spodziewaliśmy? W końcu to ludzie głównie z waszego rocznika.

Dziewczyna odrzuca jasne włosy na plecy. Powieka mi drży.

Nie potrafię przestać. Pocałunek zapętla się w mojej głowie jak niestosowny film.

Myślę o jej miękkich wargach.

Myślę o tym, jak szlifowana przez lata fantazja stała się rzeczywistością, kiedy nasze usta się złączyły.

Ona tego nie chce, powtarzałem sobie przez cały czas. Jak jej to wyjaśnię, kiedy już mnie uderzy? Kiedy będzie wpatrywać się we mnie, przestraszona?

Jak mogłaby się nie przestraszyć? Kiedy złapałem jej nadgarstki i siłą zatrzymałem ją przy blacie?

Jestem od niej prawie o głowę wyższy. I dużo szerszy. Co niby mogła zrobić?

Ale koncentrowałem się na czerpaniu z tego jak najwięcej, tak długo, jak mi pozwoli. Już przestaję. Za chwilę. Muszę...

Nic nie musiałem. Tylko chciałem.

Jej dłoń zaplątała się w moją koszulkę i tak naprawdę nigdy nie wziąłem pod uwagę jej dłoni. Nawet w najśmielszych fantazjach nie wyobrażałem sobie, że mogłaby też mnie dotykać.

Mrugam. Próbuję wymyślić dobrą wymówkę, żeby wyjść. Iść do domu i schować się pod pościelą, może pod prysznicem.

Muszę... Chcę...

Myśli uparcie uciekają mi w przeszłość.

Jej biodra, tak blisko. Co mi da? Na co mi pozwoli?

Mógłbym wsunąć dłoń pod materiał jej lnianych spodni. Mógłbym osunąć się na kolana. Mógłbym pokazać jej, jakie to uczucie, pragnąć kogoś tak bardzo.

Zaciskam powieki tak mocno, że pulsują mi skronie. Nie mogę o tym myśleć. Na pewno nie teraz.

Czuję na sobie jej wzrok, ale uparcie wpatruję się w blat. Słyszę, jak wypuszcza z frustracją powietrze.

– Mam pewien pomysł – oznajmia. – Ale powinnam najpierw pójść po Milo.

Axel macha dłonią, rozkojarzony. Wyciąga z kieszeni kolejną kartkę i długopis, po czym zaczyna coś notować.

– Droga wolna – mówi.

Stella wychodzi.

Długopis śmigający po papierze to jedyne, co zakłóca ciszę pomiędzy mną i Axelem.

Nie każdy bohater nosi plecakWhere stories live. Discover now