Rozdział 38: Aaron i Stella

751 57 703
                                    

Stella

Łzy zbierają mi się w oczach, a szok zaciska gardło, kiedy patrzę na jej zamknięte powieki.

Zbliżam drżące palce do jej szyi, by sprawdzić puls, ignorując szanse na to, że go wyczuję.

Zofie kaszle.

Zofia kaszle.

I otwiera oczy.

Odskakuję od niej, zataczając się lekko, aż padam tyłkiem na ziemię. Opieram dłonie za plecami i nie odrywam wzroku od kobiety, która właśnie siada.

– Kurwa, muszę się nauczyć w tym skręcać – stwierdza ochryple, obrzucając zbroję krytycznym spojrzeniem. – I lądować.

Potrząsam głową z rozdziawionymi ustami.

– Myślałam, że nie żyjesz!

– No coś ty. – Przewraca oczami. – To cacko ma świetne zabezpieczenia, nie pozwoliłoby mnie zabić jakimś tam upadkiem. Trochę mnie tylko na chwilę zamroczyło.

– Po co ci to było? – wypluwam z siebie. – Czemu nie zostałaś na Kubie? Jesteś szarą eminencją, nie żołnierzem!

To są żołnierze. – Wskazuje głową na pandemonium, które wciąż się obok nas odbywa. Przez chwilę zapomniałam, że jesteśmy na polu bitwy, ale przypominam sobie, kiedy mój wzrok pada na ruiny budynku głównego. Nasi żołnierze się przez niego przedzierają. – I byli bezradni. – Zofia unosi brew. – Co niby byście zrobili, gdybym nie wkroczyła?

Zaciskam usta. Moje nerwy uspokajają się nieco, kiedy widzę ją żywą, ale robią to bardzo powoli.

– To dlaczego pozostałych żołnierzy nie wyposażysz w takie zbroje? – pytam mrukliwie, zdejmując plecak z apteczką.

Patrzy na mnie z oburzeniem.

– Czy ty, dziewczyno wiesz, ile coś takiego kosztuje? Osiem lat było budowane. Gdyby Kolumbia sprzedała jedną czwartą swojego złota, to mogliby kupić sobie... o takie rękawiczki – wyjaśnia, unosząc dłonie.

Ściągam wargi, chcąc utrzymać nadąsaną minę, ale mam ochotę wybuchnąć nerwowym śmiechem.

– Nadal nie rozumiem, po co w ogóle to zbudowałaś.

– Stella, ja mam tak strasznie dużo pieniędzy – sapie bezradnie. – I zawsze chciałam mieć coś takiego. Iron Man i ja mamy całkiem sporo wspólnego. – Uśmiecha się szeroko.

– Okej, już drugi raz dzisiaj słyszę o Iron Manie i bardzo by mi pomogło, gdyby ktoś wyjaśnił, kim on jest.

Uśmiech spływa z twarzy Zofii, a zastępuje go zniesmaczenie.

– Powinnaś brać przykład z brata. Masz sporo do nadrobienia. Ale może lepiej zajmijmy się tym po wojnie. – Podnosi się do pozycji stojącej.

Zrywam się natychmiast i łapię ją za łokieć.

– Muszę sprawdzić, czy nic ci nie jest.

– Wszystko w porządku. – Zerka na mnie ze zdumieniem. – Niczego nie złamałam, nawet nic mnie nie boli.

– Adrenalina może kamuflować ból – wyjaśniam. – Daj mi przynajmniej sprawdzić. – Rzucam szybkie spojrzenie na naszą armię, sprawnie popychającą linię wroga do odwrotu.

Może zbyt sprawnie?

– Czy to długo zajmie? – pyta Zofia, już mniej zdeterminowana. – Nie chcę, żeby ludzie długo widzieli moją twarz, a zakładam, że nie zbadasz mnie w pełnej zbroi. – Naciska guzik pod brodą, a maska z powrotem osuwa się na dół.

Nie każdy bohater nosi plecakWhere stories live. Discover now