Finally Free 3

157 7 6
                                    

-many tears and hugs-

- Już myślałem że się nie pojawisz - odetchnął z ulgą Peters. Dziewczyna nie odezwała się bo czuła że gdyby to zrobiła to albo by się rozpłakała albo zezłościła - reszta powinna zaraz być.

Octavia kiwnęła głową chowając się bardziej za krzakiem blisko drogi.

- Byłaś się przebrać? - zapytał lustrując dziewczynę od góry do dołu. Miała na sobie dresowe, szare spodenki do ponad połowy uda oraz białą, przylegającą bluzkę na grubych ramiączkach. Na ramionach zarzuconą miała błękitną koszulę w białą kratę aby przykryć plecy i ochronić je przed ewentualnym wiatrem - ładnie wyglądasz - powiedział dość cicho co wywołało lekki uśmiech na jej ustach.

- Dziękuje - odpowiedziała delikatnie otwierając usta.

Chwilę stali nie wiedząc co powiedzieć.

- Wytłumaczysz mi o co chodzi? - chrząknęła odwracając wzrok i poprawiając koszulę.

- Ah tak. Oczywiście - odpowiedział przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą - chodzi o to, że dzisiaj jest wyjątkowy dzień dla Luke'a. Są to jego urodziny - zaczął prosto z mostu - to jego dom rodzinny, przychodzi tu często i myśli że nie wiemy. Kiedy umarł, nie miał dobrych stosunków z rodzicami, szczególnie z mamą - nastolatkowie usiedli na bruku blisko drogi. Musiało to wyglądać zabawnie bo przecież widać było tylko Octavię - do tego uciekł z domu kiedy założyliśmy zespół, Trevor dla którego przegapiliśmy dyskotekę ukradł nasze piosenki bo jest byłym członkiem naszego zespołu „sunset curve" zanim umarliśmy. A dotknęło to Luke'a, ponieważ to właśnie on napisał większość tych piosenek. Byliśmy nie tyle wściekli, co rozczarowani, dlaczego mógł nam coś takiego zrobić. Gdyby chociaż dopisał nas do twórców - spuścił wzrok chcąc dodać coś jeszcze. Dziewczyna nie spodziewała się że powie jej aż tyle - nie chce się żalić, ale ja i Alex też nie mieliśmy dobrej sytuacji w domu. Moi rodzice byli krok od rozwodu, a rodzice Alexa... powiedzmy że nie umieli na niego spojrzeć już tak samo po tym jak powiedział im że jest gejem.

Wyciągnęła do niego dłoń w zamiarze jej chwycenia jednak skarciła się za to bo przecież nie mogła go dotknąć. Reggie podniósł wzrok na jej dłoń i chciał jej podać jednak zanim to zrobił pojawił się obok niego Alex.

- Co ona tu robi? Nie potrafisz odpuścić? - zapytał zaciskając zęby - Julie zaraz tu będzie, lepiej żebyś już poszła - zwrócił się do Octavii która podniosła się z krawężnika.

- Ja jej kazałem tu przyjść Alex - wytłumaczył Reggie - proszę, nie kłóćcie się - westchnął stając między nimi.

- Chłopaki? - zawołała Julie podchodząc do dwóch duchów - hej O - przywitała się łagodnym uśmiechem.

- Hej Julie - odwzajemniła uśmiech blondynka.

- Przepraszam za to, że ostatnio cię ignoruje, nie myślałam że ta sytuacja z dyskoteką da mi tak w kość - westchnęła mulatka i przytuliła przyjaciółkę.

- Rozumiem, i nie naciskam, dam co tyle czasu ile potrzebujesz - odsunęła się od niej.

- Tak właściwie, jak się tu dostałaś? - zapytała marszcząc brwi. Chłopaki zdecydowali się powstrzymać od komentarza.

zero talentu | julie and the phantoms | zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz