~ Rozdział 3 - Teraz ~

257 38 29
                                    

Zakończenie roku szkolnego nie było dla Asami niczym specjalnym

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zakończenie roku szkolnego nie było dla Asami niczym specjalnym. Ot: poetyckie słowa dyrektora, wychowawcy i niektórych uczniów; trochę udawanych łez oraz jej fałszywe wzruszenie z powodu „zakończenia pewnego etapu jej życia".

Potem jeszcze przyszła pora na małe, pożegnalne spotkanko klasowe i voila! Zakończenie gimnazjum w całej okazałości.

– B-będę tęsknić – Nakatomi pociągnęła nosem, wypuszczając ją ze swoich objęć.

– Przecież nie umieramy. – Choć Taira brzmiała jakby żartowała, jej głos drżał. – P-przecież będziemy się spotykać. Co nie, Gurē? 

– Oczywiście, że tak – jej słowa były zdecydowane. Tak samo jak umysł.

Tyle, że wypowiedziane na głos, wyuczone do perfekcji kłamstwo nijak miało się do tkwiącego w głowie postanowienia.

Zresztą doskonale wiedziała, że podobnie było z resztą osób, z którymi trzymała się w klasie. Bo choć ludzie zawsze zapewniali, że ich znajomość sięga ponad szkołę, po jej ukończeniu wszystkie kontakty prędzej czy później się urywały.

W podstawówce Asami była na tyle głupia, by wierzyć, że tak nie jest. Dlatego właśnie nauczona doświadczeniem, tym razem nie miała zamiaru robić sobie nadziei.

Tak właściwie, ona po prostu uniknęła przywiązania się do kogokolwiek. Zbudowała wysokie, oddzielające ją od ludzi ściany, pomiędzy którymi się schowała oraz unikała wszelkich spotkań tylko po to, żeby przypadkiem mimowolnie ich nie poznać czy – broń Boże! – polubić.

A przede wszystkim... Stworzyła fałszywą „ją", która dużo lepiej radziła sobie w kontaktach międzyludzkich, niż ta prawdziwa ona.

Dlatego właśnie nie czuła ani grama smutku, gdy się z nimi żegnała. W końcu praktycznie ich nie znała.

Nie czuła jednak też ulgi, czy radości. To wszystko było dla niej po prostu obojętne. Wiedziała bowiem, że w liceum będzie się otaczała otaczała kolejnymi, nic nieznaczącymi dla niej osobami, a potem – gdy pójdzie do pracy – będzie tak samo. Jednak to ona sama wybrała sobie takie życie. Wolała, by ludzie jej nie obchodzili, niż by rozstania z nimi rozdzierali jej duszę na malutkie, niemożliwe do poskładania kawałeczki.

Kiedy do wyboru było złamane serce lub obojętność, tylko głupiec wybrałby to pierwsze.

– Ej, Gurē! – Ich jakże emocjonujące pożegnanie przerwał krzyk stojącego w grupie znajomych Bakugo. – Mogłabyś na chwilę, po... – Jego głos był dziwnie spokojny. Dlatego właśnie przerwała mu, nim zdążył cokolwiek powiedzieć.

– Ta, jasne, wybaczam, Bakugo. – Machnęła ręką. – Wychilluj. Nie podkabluję na ciebie, jeśli jakimś cudem przyjmą cię do tego U.A.

– Nie o to mi chodziło, kretynko – prychnął, a jego wcześniejszy spokój zdawał się gdzieś wyfrunąć. – Chciałem zapytać, czy miałabyś może ochotę jeszcze gdzieś teraz wyskoczyć... To znaczy... Widziałem, że nic nie zamówiłaś w kawiarni, a ja dalej jestem głodny, więc pomyślałem, że...

Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz