~ Rozdział 36 - ironicznie ~

137 23 3
                                    

 Wysoki mężczyzna w garniturze, nakazał jej by poczekała, po czym zapukał do dużych drzwi z lustrem weneckim po środku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wysoki mężczyzna w garniturze, nakazał jej by poczekała, po czym zapukał do dużych drzwi z lustrem weneckim po środku.

Nie mogła odmówić szefowi pomysłowości. Dokładnie widział co dzieje się na zewnątrz, podczas gdy wizytatorzy mogli się jedynie przeglądać. Wątpiła jednak by była to jedyna przesłanka do ich skonstruowania. Nie wszyscy wiedzieli, że szef ich widzi -- co za tym idzie często robili głupie miny czy wyciągali szpinak spomiędzy zębów. Darmowy pokaz klaunów bez potrzeby zatrudniania całego cyrku.... Brzmiało wspaniale! 

Gorzej jak samemu było się klaunem. 

Zerknęła w swoje odbicie. 

Minęło zaledwie dwa dni od sytuacji na dachu, a blizny zdążyły już znacznie zblednąć. A to wszystko dzięki przemiłej pielęgniarce, która po zdjęciu szwów użyła quriku przyspieszającego proces zabliźniania. Przejechała palcem po delikatnym wybrzuszeniu na czole. Dalej nie mogła się przyzwyczaić, że tam było. Podobnie jak dwa kolejne.

– Wejść! – Rozległo się zza drzwi.

Mafioza uchylił drzwi, mówiąc: 

– Szefie, panna Nakamura przyszła.

Ze środka wydobył się dziewczęcy śmiech. Po chwili dołączył do niego głos szefa:

– No przecież widzę. Wpuść ją.

Mafioza delikatnie się ukłonił, odchodząc w bok.

Poklepała go po ramieniu:

– Przynajmniej dobrze płaci.

Zamknął za nią drzwi, z miną zbitego kundla. 

Asami bez słowa ruszyła przed siebie. Szef siedział w designerskim, miętowym fotelu. Przesuwał zmęczonym wzrokiem po pliku dokumentów. Mimo nowoczesnego wystroju pokoju, z jakiegoś nie do końca dla niej zrozumiałego powodu, pisał starodawnym piórem, które co jakiś czas maczał w atramencie. 

Na dużym, bielusieńkim biurku stał ogromny stos nieruszonych jeszcze papierów i znacznie mniejszy -- tych już przejrzanych. Całą ścianę za jego plecami zajmowało okno z widokiem na panoramę miasta.

Mafiozom z pewnością się powodziło. Zwłaszcza takim na wpół legalnym – o ile można ich było tak nazwać.

Iris siedziała w fotelu dostawionym do jego biurka . Żywiołowo coś notowała, machając nogami w powietrzu. Wyglądała przeuroczo. Przypominała jej trochę Midoriyę z czasów gimnazjalnych.

„Matematyka" – przeczytała tytuł zamkniętej książki i wszystkiego jej się odechciało.

– Nie będę pomagać w lekcjach – Nieco zlękniona spojrzała na „szefa".

Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz