~~ Rozdział 33 - Pomoc? ~

95 21 8
                                    

Jeden krok dzielił ją do końca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jeden krok dzielił ją do końca.

Wystarczył jeden, zdecydowany ruch, a ciało poleciałoby cztery kondygnacje w dół, uderzając o niewielki daszek na półpiętrze.

Była jeszcze ta zupełnie niepotrzebna, zardzewiała siatka. Nikt jej nie wymieniał ani nie malował od dobrych kilku lat. Zajęła ją ciekawość – czy jest równie niestabilna na jaką wygląda?

Wsunęła palce do otworów i szarpnęła.

Nieco zadrżała, zakołysała się i prędko wróciła do normy.

W związku z coraz częstszymi samobójstwami spowodowanymi skokiem z wysokości, zabezpieczano w ten sposób coraz więcej budynków. Ale tak właśnie, po co? Jeżeli ktoś chciał ze sobą skończyć, to i tak by to zrobił. Po co te pozory dbania o chorych?

Inaczej niż pozorami nie potrafiła tego nazwać. Tym smaym byli bohaterowie patrolujący ulicę – pozorami bezpieczeństwa. Większość z nich ignorowała nadużycia. Zamykali oczy, gdy widzieli coś nieprzyjemnego i zatykali uszy, jeśli krzyk dochodził z miejsca, które uważane było za niebezpieczne.

Lubili zrzucać winę na obywateli: „To niebezpieczne miejsce, po co tam w ogóle szłaś"; „Mogłeś się spodziewać, że napadną cię w takiej dzielnicy"; „Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim. Musisz bardziej uważać".

Pozory bezpieczeństwa będące jednocześnie realną formą kontroli. Bohaterowie widzieli wszystko, ale nie na wszystko reagowali. Potrzebowali informacji – nie spokoju. Gdyby wszędzie panował spokój, musieliby się przebranżowić. A to też kosztowało.

Westchnęła:

– Rozumiem, że ściągnąłeś mnie tutaj, żeby się zemścić – obróciła się na pięcie. – Ale na serio musiałeś bawić się w zakładników?

Knykcie Kasaia zdążyły już zbieleć od zbyt mocnego zaciskania pięści, a cienka linia ust i wściekłe spojrzenie sprawiało, że przypominał jej Bakugo.

– Inaczej byś nie przyszła.

Asami prychnęła, leniwym wzrokiem prześlizgując się do chłopca, zasłaniającego usta zapłakanej Nakatomi.

Mimo, że drżała ze strachu, a z oczu płynęły łzy, nie wyrywała się ani zbytnio nie rozpaczała. Widocznie ciężko jej było utrzymać się na nogach, ale dawała radę. Zachowywała się na tyle godnie, że Asami poczuła do niej niechęć.

Powinna ryczeć i błagać ich, żeby przestali. Nawet jeśli to sprawi, że będzie wyglądać żałośnie. Wtedy miałaby przynajmniej jakieś szanse. Nie powinna tak po prsotu stać. Gdzie jej wola walki?

– Potrzebowałeś do tego obstawy? – zadrwiła. – Taki silny, męski facet nie poradziłby sobie z dwoma słabymi dziewczynami? – chciała trochę pograć na jego nerwach. – Kto by pomyślał, że wielki i potężny Kasai jest takim tchórzem – uniosła dłonie. – A to ci niespodzianka!

Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz