Rozdział 11

1.1K 78 45
                                    

Taehyunga budzi przerażająco mocny ból głowy. Od razu wie, że zdecydowanie wczoraj przesadził z alkoholem. Wydarzenia sprzed kilku godzin spływają do niego stopniowo. Nie trwa to długo, kiedy dociera do niego, jak bardzo zepsuł swoją relację z Jungkookiem. Wie, że przyjaciel mu tego nie wybaczy. On sam nie potrafi tego zrobić. Naprawdę nie chciał go zranić. Wie, że zachował się karygodnie, a jego próba sprawdzenia tego, co między nimi jest, była po prostu tragiczna, ale nie może już cofnąć czasu. Musi ponieść konsekwencje swoich czynów. Nieważne jak bardzo się ich boi.

Zanim usnął, słyszał jak Yoongi próbował porozmawiać z Jungkookiem. Jak prosił o to, aby młodszy wpuścił go do pokoju. Niestety nieskutecznie. Taehyung sam miał ochotę zacząć bagać o wybaczenie, ale wiedział (nawet będąc pijanym), że Jungkook potrzebuje chwili dla siebie. Obaj muszą przemyśleć pewne sprawy w samotności. Oraz będąc trzeźwym.

Taehyung jest zwyczajnie zagubiony. To, co poczuł, kiedy pocałował swojego przyjaciela... Nigdy w całym swoim życiu, nie było mu tak dobrze, a to wcale nie jest zasługa umiejętności młodszego. Tak naprawdę, to nie można mówić o żadnych umiejętnościach. Jungkook po prostu nieporadnie oddawał jego pijackie pocałunki.

Brak umiejętności w całowaniu nie przeszkodził w tym, aby Taehyung zaczął pragnąć więcej i... bardziej. Jego serce przyśpieszyło tak, jakby miało zaraz uciec z jego klatki piersiowej. Krew zaczęła buzować w żyłach, a w głowie nie miał żadnych innych myśli. Tylko Jungkooka i jego cudowną bliskość oraz ciepło od niego bijące.

Teraz, leżąc w łóżku z przeogromnym kacem, nie może zrozumieć, co nim kierowało. To wszystko, co wypowiedział w nocy... to było okrutne i nieszczere. Okłamał chłopaka pierwszy raz w swoim życiu, kiedy nie zważając na jego uczucia, wyznał mu, że pocałował go tylko po to, aby sprawdzić, czy Jimin ma rację. To nieprawda. Zrobił to bez wcześniejszego myślenia. Niemal automatycznie. Nie zastanowił się. Jakby jego organizm przejął kontrolę nad rozumem.

Nie mógł słuchać tych wszystkich słów, tego co Jungkook mówił. Nie chciał myśleć o tym, że przyjaciel nie był na tyle pijany, by bredzić. Świadomość, że mówił on szczerze, przytłaczała go do tego stopnia, że przestał kontrolować swoje uczucia.

Taehyung długo walczy z uciążliwymi myślami, aż w końcu podnosi się gwałtownie na łóżku, czego prędko żałuje. Głowa boli go tak bardzo, że przez kilkanaście sekund ma ciemno przed oczami. Decyduje się jednak pomimo tego jak najszybciej porozmawiać z przyjacielem. Nawet jeżeli chłopak niedługo wyjeżdża, muszą wyjaśnić sobie pewne sprawy. Na trzeźwo i na spokojnie.

Nic nie może zniszczyć ich przyjaźni, ponieważ Taehyung może żyć bez wszystkiego, ale nie bez Jungkooka. To jest stały element jego życia. Powód, dla którego codziennie wstaje z lóżka.

Lekko chwiejnym krokiem podchodzi do szafy i zmienia wczorajsze ubrania, w których spał, na coś wygodniejszego. Po wyjściu z pokoju prędko przemyka do łazienki, aby umyć zęby i opłukać twarz zimną wodą. Taehyung nie może patrzeć na siebie w lustrze. Wygląda koszmarnie. Sińce pod oczami oraz przekrwione gałki oczne nie wyglądają zachęcająco. Skóra na twarzy jest bledsza o kilka odcieni, a on sam porównałby odbicie w lustrze do obrazu nędzy i rozpaczy.

Na odcinku korytarza, który dzieli łazienkę od drzwi pokoju Jungkooka, wpada na Yuungiego. Starszy przyjaciel nie ukrywa swojej złości. Piorunuje go wściekłym spojrzeniem, ale nic nie mówi. Mija go bez słowa i zaszywa się w łazience. Po chwili jednak otwiera drzwi i wychyla się.

— Nie ma go, nawet nie trudź się z pukaniem — odzywa się za plecami Taehyunga, czym zwraca na siebie jego uwagę. — Wyszedł rano. W zasadzie to ja mu się nie dziwię. Po tym, co odjebałeś...

GREEDY | kth & jjkWhere stories live. Discover now