Hey Look Ma, I Made It

940 62 48
                                    

Pov. Dream

Obudziłem się w podobnej pozycji, do tej, w której zasnąłem, jednak teraz to chłopak przytulał się do mnie i nawet teraz, gdy miał zamknięte oczy, było widać, że przepłakał większość nocy.

Biedny George. Czym on sobie na to zasłużył? Czym ja sobie zasłużyłem na niego?

Spojrzałem na swoje blizny na ręku, a następnie na bruneta.

Wyglądał tak pięknie... on był piękny. Mądry, empatyczny, wyrozumiały, bezinteresowny, czuły. Miał cudowny śmiech, oczy, jak się rumienił... Był po prostu idealny. A ja? 
A ja mam blizny, za które sam odpowiadam. Nie umiem kontrolować ani zrozumieć siebie, nie potrafię mu nawet powiedzieć prostego "kocham cię". W żartach, oczywiście, ale gdy jesteśmy sami...

Nie potrafię. A teraz, płakał całą noc. Z mojej winy. Mojej decyzji.

Skazałem go na cierpienie i powinienem się za to ukarać.

Delikatnie wstałem, pilnując, by nie obudzić chłopka i poszedłem do łazienki. Otworzyłem kosmetyczkę wyjmując z niej listek leków oraz nożyczki. Rozciąłem pomiędzy tabletkami i przyłożyłem do ręki...

Nie. Nie zrobię tego. Nie tym razem.

Połknąłem ostatnią tabletkę jako poranną dawkę, a puste opakowanie wyrzuciłem do kosza, "Zanim się rozmyślę". Przemyłem twarz wodą i po prostu poszedłem pod prysznic rozmyślając. Samolot mamy pojutrze o osiemnastej, co znaczy, że na dzisiaj trzeba będzie coś wymyśleć.

Okay, jesteśmy w Anglii. Co można robić w Anglii? Coś na pewno, a moim zadaniem w tej chwili było nazwanie tego "czegoś". 

Mam! Mówiłem już, jak dobrze mi się wszystko wymyśla pod prysznicem?
W każdym razie, muszę zadzwonić pod jeden numer i dowiedzieć się, czy mój plan ma szansę zadziałać. 
A teraz czas wyjść zrobić śniadanie.

Pov. George

Obudziłem się o godzinie jedenastej jedenaście. Zajebiście, patrząc na to, że zasnąłem o czwartej dwadzieścia.

Clay'a nie było obok mnie, był za to dźwięk obijających się o siebie garnków i spadającej patelni. 
Oh no. Dream w kuchni. To nie ma prawa się skończyć dobrze. Co prawda nie posiada umiejętności Sapnap'a, który zepsuł zupkę chińską, jednak dzwonił do mnie z pytaniem jak ugotować ziemniaki, po czym i tak mu nie wyszły.

Pov. Dream, który załóżmy że jakimś cudem słyszał ostatnie zdanie:

NIE MOJA WINA ŻE BYŁY JAKIEŚ ZEPSUTE-

Pov. George (ciąg dalszy, zachowanie jakby tej wstawki Dream'a tu nie było)

W trosce o zdrowie i życie mojego kochanego chłopaka wstałem i udałem się w kierunku kuchni. 

Na szczęście oprócz proszku do pieczenia i jajka na podłodze oraz mąki na bluzie blondyna wszystko wyglądało na w miarę ogarnięte.

- Zrobiłem pancakes! - wyraźnie z siebie dumny podał mi talerz pełen jedynie lekko przypalonych z jednej strony naleśników w towarzystwie bitej śmietany i miodu.

- Wow - serio? to było najmądrzejsze, co mogłem powiedzieć? - Masz może jakiś pomysł na dzisiaj?

- Właściwie to tak. Teraz zjemy jedyną rzecz, którą umiem ugotować, potem obejrzymy miniserial i będziemy po prostu razem siedzieli, a koło dwudziestej drugiej zabieram cię w jedno miejsce.

- Gdzie? I czemu się śmiejesz jak debil?

- Po pierwsze, bo nim jestem, po drugie, zobaczysz. - roześmiał się głośniej i zaczął nucić piosenkę, którą po chwili rozpoznałem jako "Hey Look Ma, I Made It".

My Idiot. My Love.Where stories live. Discover now