So Tied Up

711 53 18
                                    

Pov. Sapnap

- Nie masz czego, to tylko małe ukłucie

- Wcale że nie małe! Kiedy ostatnio widziałeś jakie to gówno jest długie?!

- TO TYLKO IGŁA

- ZAJEBIŚCIE DUŻA I OSTRA IGŁA

- OCZYWIŚCIE ŻE OSTRA BO TĘPĄ BY BOLAŁO

Dalej nie wysiadłem z samochodu. Po co te całe badania?

- Jak to ma pomóc?

- Tego się dowiemy. A lepiej, żebyśmy się nie dowiedzieli - każde kolejne słowo mówił coraz ciszej, jednak nie aż tak, żeby nie zrozumieć.

- Myślisz, że... że czegoś mi dosypali? - najgorsze jest to, że wiem, że może mieć rację. Cholernie się boję, że ta wersja okaże się prawdziwa, jednak wolę ją niż żyć ze świadomością, że zdradziłem Karla.

- Nie wiem, Nick. Mam szczerą nadzieję, że nie, ale nie wiem. Lepiej to sprawdzić. Chodź - zawołał mnie ręką, ale ja dalej nie reagowałem.

- Nie idę.

- A to ponieważ..?

- Nie lubię. To boli.

- SAPNAP CHOLERA JASNA MASZ DWADZIEŚCIA LAT NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK DZIECKO! TO TYLKO PIEPRZONE POBRANIE KRWI, A TERAZ RUSZ DUPE I CHODŹ ZA MNĄ.

Chyba mam prosty wybór. Albo go posłucham, albo zrobi coś, że będę musiał. Właściwie, to chyba nie powinienem go tak wkurwiać, w końcu próbuje mi pomóc, prawda? Zdobyć dowód, że nic nie zrobiłem. Pójdę tam tylko po to. Żeby Karl zobaczył, że nie kłamię.

Nie mam mu za złe, że nawet nie chce ze mną porozmawiać, sam na jego miejscu pewnie też bym o tym nie marzył. Dostał zdjęcia, to prawda, byłem na nich ja, był mój hotelowy pokój, w czasie gdy mam dziurę w pamięci. Dowód przeciwko słowom, które i tak nawet same go potwierdzają. Jeżeli to zdanie miało jakikolwiek sens.

- Boję się, Dream. Ja chyba naprawdę się boję. - powiedziałem to, co myślałem. To Dream, zawsze mu o wszystkim mówiłem i starałem się, by on mówił mi. Wiem, że czego bym nie powiedział nie wyśmieje mnie. Tak, jak kiedy powiedziałem mu o Karlu.

- To tylko-

- Nie tego debilu. Znaczy, tego też, ale nie o tym mówię. Boję się wyników.

- Ja też. Ale będzie dobrze. Chodź.

Weszliśmy do budynku a Clay poszedł rozmawiać z dziewczyną w oszklonym pomieszczeniu recepcji. Całkiem ładnie tu było. Ściany były jasno szare z różnymi kolorowymi certyfikatami, dyplomami, ulotkami. Usiadłem na krześle poczekalni, naprzeciwko gabinetu, czytając losowe informacje z wiszących przede mną plakatów informacyjnych.

Stresowałem się jak cholera. Nienawidzę igieł. Oczywiście tylko tych skierowanych do mnie, a w szczególności takich, które mają się znaleźć w moich żyłach. Do samego widoku krwi nic nie mam, ale jak pomyślę, że zaraz mi przebiją skórę i wbiją się w żyłę...

Drugą rzeczą będą wyniki. Stwierdziłem, że spróbuję porozmawiać o tym z blondynem, który zdaje się wszystko załatwił.

- Musimy chwilę poczekać. - usiadł krzesełko obok - Nie martw się. Niezależnie od tego, co wyjdzie, jakoś przez to przejdziemy.

- Co może wyjść?

- Przykro mi to mówić, Sap, ale oboje wiemy, że po takich ilościach alkoholu, to ty się tak nie zachowujesz, więc jest prawdopodobieństwo, że czegoś ci dosypali.

My Idiot. My Love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz