Are you happy?/Dying in LA.

693 51 91
                                    

Pov. George

- Jak możesz mi to przysięgać?

- Coś wiem, Gogy. Coś, czego nie mogę ci teraz powiedzieć, ale umożliwia mi to tą przysięgę. Zobaczysz, dotrzymam słowa. Zawsze dotrzymuję. A teraz chodź, dzwonię do chłopaków i wracamy do domu, powinniśmy się przespać. 

Siedziałem w samochodzie patrząc w gwiazdy. W mojej głowie ciągle odbijały się echem słowa blondyna. Co on wie? Skąd może mieć pewność, że nie... że ja nie umrę?

Pov. Sapnap&skip time

Obudziłem się w środku nocy, przytulony do Karla, który bawił się moimi włosami. Tęskniłem za tym, bałem się, że to był koniec. Że już nigdy nie obudzę się w ten sposób, nigdy nie poczuję jego dotyku, ciepła, bliskości...

- Obudziłem cię? Przepraszam.

- Mógłbyś mnie tak budzić codziennie. - pocałowałem go w usta, po czym wróciłem do poprzedniej pozycji. - O czym tak myślisz?

- O niczym - uśmiechnął się smutno, a jego oczy wypełniły się łzami. Dlaczego?

- Karl, baby, ty płaczesz? O czym tak myślisz, możesz mi przecież powiedzieć.

- Nie przejmuj się. Nie chce ci przypo- - oh. Nie musi mi przypominać. Doskonale pamiętam wyniki badań, zdjęcia i teorię, co mogło się z tym wiązać. Widok zaczął mi się powoli rozmazywać przez napływające łzy, co brunet musiał zauważyć, bo wyszeptał tylko ciche "przepraszam".

- Nie przypomniałeś mi nic. Wiem, o czym mówisz, ale tylko dlatego, że nie zapomniałem. To w końcu nie twoja wina - przytuliłem go i po chwili leżeliśmy tak w objęciach.

- Dlaczego nie chcesz iść na policję? Jakbyś chciał o tym jakkolwiek porozmawiać, to zawsze możemy znaleźć jakiegoś psychologa, albo możesz chociażby ze mną...

- Nie. Dość o tym myślałem, boję się przestać uciekać. Boję się, że sobie przypomnę... coś, co jeżeli miałoby miejsce, to wolałbym tego nie pamiętać. A nie mamy pewności, czy miało miejsce cokolwiek, tak? Nie chcę tego rozkopywać, to i tak nic nie zmieni. Co się stało to się nie odstanie, a my żyjemy dalej. Chyba muszę ci coś o sobie powiedzieć.

- Co takiego?

- Jeżeli to byłaby jedyna droga do tego, byś mi uwierzył i żebym ja sam to zrobił, lub jeżeli to była jedyna droga, żebyśmy wciąż byli razem, żebyś mnie kochał, to ja zawsze ją wybiorę, nieważne z czym będzie się ona wiązać. Jasne?

- Sapnap, jak pomyślę, co oni mogli ci zrobić...

- To nieistotne. Jedyne, co mnie obchodzi, to że jesteśmy tutaj. Razem. - po moim policzku spłynęła łza, po czym poczułem na swoich ustach jego.

- Kocham cię, już nigdy o tym nie zapomnij.






Pov. George

- Georgii~ zrobiłem śniadanie! I nawet nic nie spaliłem! - obudził mnie mój - ewidentnie bardzo z siebie dumny - chłopak wręczając mi do łóżka talerz naleśników.

- Jestem z ciebie dumny, kuchnia żyje? - podrapał się po karku wymijająco, na co się tylko zaśmiałem.

- Pospiesz się, mamy mnóstwo rzeczy do zrobienia. - Zacząłem jeść, w trakcie gdy młodszy wymieniał coraz więcej miejsc. - Potem idziemy do wesołego miasteczka, na plażę, spacer, do tamtego lasu... - byłem coraz bardziej... zaskoczony. - I oczywiście do kina i... coś nie tak?

- Nie, po prostu, wow, znaczy... Dream, po co to wszystko? - uśmiech na jego twarzy przygasł, a ja sam podniosłem się do pozycji siędzącej.

- Myślałem, że jeżeli... to może być nasz ostatni dzień i noc... - spojrzał na mnie wzrokiem pełnym łez, co najprawdopodobniej odwzajemniłem, sądząc po ostrości widzianego przeze mnie obrazu. - Chciałem je dobrze wykorzystać.

My Idiot. My Love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz