Rozdział 39

92 17 56
                                    

Kennet

Przypomniała sobie. Cokolwiek to było, jej pamięć wracała. Kennet nie zasnął tej nocy. Planował, układał strategie, wymyślał scenariusze. To kwestia czasu, nim Isabella połączy fakty i uświadomi sobie, że wcale nie był troskliwym podwładnym chroniącym przed złem.

Wyciągnął whisky z baru i nalał sobie solidną porcję. Krążył po salonie, co jakiś czas upijając łyk. Nieschłodzony alkohol wbrew pozorom smakował w miarę dobrze o ósmej rano, choć nie potrafił odgonić ani zebrać myśli Kenneta.

Kogo Isabella w nim zobaczy, gdy odzyska wspomnienia? Oczywiście, że intryganta gotowego iść po trupach do celu.

Przecież jest Kennetem Mitsuyą, nieznającym skrupułów płatnym zabójcą.

Mimo to pozwolił, by zmiękło mu serce.

Szklanka pękła. Szkło z brzdękiem uderzyło o posadzkę, a whisky oblało dłoń.

– W porządku?

Wiedział, że jak się odwróci, będzie zachwycał się nią niczym durny nastolatek. Isabella stała zaspana w szortach i sportowym staniku, przecierając oczy. Pomimo poczochranych włosów i znużonej miny wydawała się taka obłędna. Pożądanie wcale nie wpływało na ich relację, a Kennet podejrzewał, że tyczyło się obu stron.

Przez ile czasu będzie mógł ją jeszcze taką oglądać?

– Chujowa szklanka i tyle.

Obserwował, jak nozdrza Isabelli rozszerzają się i wchłaniają nowy zapach.

– Trafiłam na początek imprezy czy koniec?

– Na śniadanie.

Isabella obdarzyła go ironicznym uśmiechem. Po chwili ziewając, uniosła ramiona ku górze i zaczęła się przeciągać, jakby jeszcze wczoraj niemal nie popłakała się w ramionach Kenneta.

Oczywiście, dobra mina do złej gry. Całkiem w jego stylu. Spuchnięte oczy dziewczyny zaprzeczały jej pogodnemu usposobieniu, ale przecież oboje mieli za sobą ciężkie noce.

– Wcześnie wstałaś.

– Miałam za ścianą głośnego sąsiada.

Fakt, kanapa skrzypiała za każdym razem, gdy Kennet przewracał się na drugi bok, a zmieniał pozycję do spania co najmniej z pięćdziesiąt razy. Tej nocy nie potrafiłby zasnąć przy Isabelli, ale ona sama poprzedniego wieczora zadeklarowała, że potrzebuje spędzić trochę czasu w samotności. Pewnie noc była dla niej tak samo trudna jak dla Kenneta.

– Yhm... Gdy reszta wstanie – kontynuowała Isabella – możemy zrobić małe spotkanie w salonie?

Kennet trzepnął ręką, próbując pozbyć się pozostałości whisky z dłoni.

– Daj im najpierw coś zjeść. Nie będą cię słuchać na głodniaka.

Isabella dołączyła do niego, kiedy uklęknął i zaczął zbierać szkło z podłogi. Rozczochrane loki zakryły pół twarzy dziewczyny, gdy ta schylała się po kolejny kawałek rozbitego naczynia. Mimo to Kennet dostrzegł w jej obliczu coś intrygującego. Coś kryjącego się za spuchniętymi oczami i przygryzioną niemal do krwi wargą.

– Namyśliłaś się? – spytał.

– Ta noc była za krótka, żeby się namyślić.

– Ale podejrzewam, że masz jakiś plan.

Isabella nieśmiało przytaknęła głową.

– Tylko w teorii. I nie wiem, jak to wszystko będzie brzmiało, gdy nadrobię zaległości w spaniu.

MIASTO ✅Where stories live. Discover now