Rozdział 15

171 28 64
                                    

Naoto

  Przetrwał kolejny dzień przesłuchań. Nigdy nie przypuszczał, że gdy półprzytomny będzie prowadzony do celi, poczuje coś podobnego do ulgi. Nawet jeśli była ona chwilowa i złudna. Za metalowymi drzwiami bez ciągłego dotyku paralizatora na skórze mógł w niewielkim stopniu odzyskać cząstkę siły i dać ciału czas na regenerację ran. Leżenie w kącie zimnej celi w jakiś sposób wydawało się przyjemne.

I tym razem przyniesione jedzenie kusiło, ale przywódca Rebelii nie zje niczego, co wyszło spod łapsk Fartuchów. Ludzie daremnie usiłowali wymusić nad nim poczucie kontroli, a Naoto będzie im to udowadniał, dopóki sam nie wyzionie ducha.

Nie wyjawi niczego do końca, tym samym udowodni Fartuchom, że ich szansa dowiedzenia się czegoś o Podziemiach i Rebelii będzie o krok dalej.

Odwrócił wzrok od jedzenia. Po ostatnim przesłuchaniu nawet jeśli chciałby coś zjeść, to w swoim stanie nie mógłby doczłapać się do tacy położonej dwa metry dalej. Leżał skulony przy ścianie przesiąknięty własnym moczem. Ale gdy do jego celi wkroczyło dwóch egzekutorów, by podać kolejną dawkę serum, ostatkiem sił wyszczerzył do nich zęby w uśmiechu. Tym razem będzie tak samo.

Niech czują jego smród za każdym razem, gdy tu przyjdą. Mogą podwoić dawkę serum, jemu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Może to ta chemia krążąca w żyłach zakończy katorgę. Stopniowo poznawał efekty przedawkowania tego niebieskiego specyfiku. Czasami gdy odzyskiwał przytomność, w kącie celi widział Isabellę. Zawsze kiedy próbował doczołgać się do siostry, halucynacja znikała, doprowadzając go do jeszcze większego szału. Ale Isabella towarzyszyła mu też w snach. Wtedy oboje gnili w tej celi, mieli siebie. Isabella tuliła się do niego, pocałunkami zbierała łzy z jego policzków. Czasami mówiła, że niedługo się to skończy, że reszta Rebelii zmierza w kierunku więzienia, by ich uratować. Tylko muszą jeszcze trochę poczekać.

Jedynie ból przypominał mu o tym, jak bardzo próbował się oszukać. Przecież stracił już wszystko.

– Twardy jesteś – odezwał się męski głos z sąsiedniej celi.

Naoto przechylił głowę w stronę dźwięku. Tuż przy suficie, poza jego zasięgiem istniała niewielka prostokątna szpara. Może więźniowie nie byli w stanie siebie zobaczyć, ale mogli się usłyszeć.

Ta hojna Służba Ochrony Obywateli! Jakże wspaniała była jej litość w stosunku do więźniów!

– Głodówka nic ci nie pomoże.

– Skąd wiesz, że nie jem? – spytał Naoto, uświadamiając sobie, ile trudności sprawia mu powiedzenie czegokolwiek. W końcu na przesłuchaniach krzycząc z bólu, zdarł sobie gardło.

– Bo nie jesteś pierwszy. Niedługo będziesz karmiony przez kroplówkę. Oni nie pozwolą ci umrzeć.

Ostatnie zdanie wywołało u Naoto gęsią skórkę. Nie będzie w stanie zadecydować o własnej śmierci. Odebrano mu prawo nawet do tego. Zamglonym wzrokiem zaczął wodzić po celi, ale nie znajdowało się tutaj nic, co pomogłoby mu szybko ze sobą skończyć.

– Fartuchy przychodzą do ciebie z serum trzy razy częściej niż do tych, co byli tutaj przed tobą – mówił dalej ostrokostny za ścianą. – Jesteś hybrydą, dobrze słyszałem? Pewnie niebieskooką. To by tłumaczyło, dlaczego tak długo masz siłę się stawiać.

Naoto nie chciało się odpowiadać. Był zielonooką hybrydą. Czarne łowcze ślepie po matce i zielone po ojcu. Choć jako czarnooki ostrokostny miał w sobie bonus, miał wrażenie, że dycha tylko dlatego, bo w ciągu dwudziestu lat życia niejednokrotnie dostał od niego porządny wpierdol.

MIASTO ✅Where stories live. Discover now