Rozdział 23

134 24 37
                                    

Isabella

Kopniak. Unik. Wyprowadzenie ciosu. Kopniak. Unik. Podłożenie nogi.

– Następny!

Wyprowadzenie ciosu. Unik. Odskok. Kontratak. Kopniak.

– No dalej!

Isabella nadal miała pełno zbędnej energii, strużki potu spływały po jej pobudzonym ciele. Ćwiczyła tylko w krótkich spodenkach i staniku sportowym, ale już dawno zapomniała o chłodzie Podziemi. Pod swoimi gołymi stopami czuła grudy piachu i kawałki gleby odpadającej ze ścian nieobłożonych betonem. Dobrze. Skupiała się na treningu, nie na świadomości, że dziś podejmowała pierwsze kroki, by zdradzić brata.

Towarzystwa dotrzymywał jej z kolei trzeci podwładny. Pozostała trójka czekała na swoją kolej, a pokonana dwójka mogła opuścić prowizoryczny ring do walki na szpony. Minęło dopiero piętnaście minut. W takim tempie Isabella zaraz nie będzie miała żadnego towarzysza do sparingu.

Wyprowadziła cięcie na linii klatki piersiowej. Przeciwniczka w ostatnim momencie zablokowała je, chwiejne cofając się.

– Trzymaj gardę! – pouczyła Isabella.

Przynajmniej podopieczni zyskają na jej nagromadzonej złości i energii. W końcu umiejętna walka to podstawa przeżycia w Mieście, a Rebelia musiała trzymać poziom.

Szpony zwarły się ponownie. Aktualna rywalka jednak zapowiadała się obiecująco, bo wymiana ciosów przybrała na intensywności. Bawełniane owijki niwelowały dźwięk ścierających się ostrz oraz zapobiegały rozlewowi krwi. Takowa jeszcze bardziej rozbudziłaby Isabellę.

– Następny! – krzyknęła, gdy powaliła przeciwniczkę kopniakiem.

Lazurowe oczy dziewczyny na powrót stały się ludzkie. Przywódczyni pomogła jej wstać, podając dłoń.

– Pracuj nad osłoną – doradziła, klepiąc podwładną po plecach.

Rozległy się pojedyncze oklaski. Isabella odwróciła się w stronę odgłosu, mając nadzieję na pomyłkę, jednak obstawiła dobrze. Kennet Mitsuya stał tuż przed piaskowym polem, uśmiechając się w swój oryginalny sposób.

Jeszcze tego brakowało, by oglądała dziś tę pieprzoną facjatę i wchodziła w jakąkolwiek interakcję z jej właścicielem. Nieważne, cokolwiek chciał pan zabójca, miała zamiar wysłuchać go szybko i jeszcze szybciej odprawić.

– Przerwa. Niech ktoś sprawdzi, czy Miyu i Blaise już są.

Usłyszała westchnięcie ulgi. Podwładni pospiesznie opuścili ring, jakby bali się ponownego wezwania do walki. Wybrała tych ze słabą kondycją, czy rzeczywiście nadała zabójcze tempo?

– Ciekawy styl walki, przywódczyni. – Kennet zbliżył się, gdy zostali sami. – I ryzykowny. Sporo kopnięć. Nie boisz się, że ktoś cię może skrócić o nogę?

Isabella ostrożnie odgarnęła kosmyki włosów, które lepiły się do jej twarzy.

– Walczę tak dobre parę lat i jak widać, posiadam wszystkie kończyny.

– Ciężko nie zauważyć.

Kennetowi najwyraźniej niezbyt odpowiadał ten fakt.

– Moja matka posługiwała się takim stylem – ciągnęła Isabella, w myślach widząc Yukari, która udziela jej pierwszego treningu, bodajże już tydzień po tym, jak przygarnęła córkę. – Większość ostrokostnych używa tylko szponów, a przecież ciało daje jeszcze inne możliwości. Dość skuteczne.

MIASTO ✅Where stories live. Discover now