sbu - anger

1.3K 138 58
                                    

Louis

Louis był zły na swoich rodziców. Już od małego wpajali mu to, że jeśli nie przejmie po nich firmy ubezpieczeniowej, nie osiągnie niczego. Odkąd zaczął chodzić do szkoły, pilnie się uczył, by ich nie zawieść. Mimo, że miał bardziej dominujący charakter, to nie był w stanie przeciwstawić się rodzicom. Chciał, żeby byli z niego dumni.

Dnia porwania Louis nigdy nie zapomni, ale nie ze względu na fakt utracenia wolności i poznania Harry'ego, ale przez to, że rodzice upokorzyli go w najgorszy sposób. Swoim czynem pokazali mu, że mieli gdzieś jego uczucia i tak naprawdę im na nim nie zależy. Chcieli mu zaaranżować ślub z Eleanor Calder, ponieważ wstydzili się, że jest gejem.

Gdyby nie Jay i Mark, pewnie już dawno byłby po ślubie z Maxem, miałby dzieci i byłby szczęśliwy. Dawałby miłość i ją otrzymywał, co jest najpiękniejszym uczuciem, jakiego mógł doświadczyć człowiek.

Chciał tylko być szczęśliwy.

Harry

W życiu Harry'ego nigdy nie było złości. Nawet jeśli banda okropnych nastolatków go gnębiła, on nigdy nie miał do nich żalu. Bardziej nienawidził siebie za to, że nie potrafił się obronić, że nie umiał znaleźć sobie przyjaciół.

Nienawidził swojego ciała, nienawidził swojego uległego charakteru i z całego serca pragnął umrzeć. Był nieakceptowany, bity i poniżany, przez co jedyną pozytywną myślą było odebranie sobie życia. Czasami nawet zastanawiał się, czy to nie było jedyne wyjście.

Wszystko zmieniało się jednak, kiedy wracał do domu. Zawsze czekała na niego mama z ciepłą herbatą i pysznym obiadem, a gdy do domu wracał Robin, oglądał z nim telewizję i rozmawiał. Z Gemmą bezsensownie spędzał czas w jej pokoju, słuchając plotek z jej szkoły, a później studiów. Był szczęśliwy, że miał miejsce na ziemi, w którym mógł być sobą, mógł być szczęśliwy.

Jego rodzina sprawiała, że chciał żyć, więc razem z nimi w pożarze umarł również Harry Styles. Nie sądził, że kiedykolwiek jeszcze będzie szczęśliwy.

***

Harry miał bardzo ciężki dzień lub po prostu czas, ponieważ żaden z nich nie potrafił stwierdzić, ile czasu byli zamknięci. Nie dość, że chłopak cały czas kaszlał i miał ogromny katar razem z gorączką, to jeszcze płakał tak, że nie mógł złapać oddechu. Louis nie potrafił mu pomóc.

- Mam już dość - wyszlochał Harry. - To już nie ma znaczenia, czy uwolnię się stąd, czy nie, bo i tak nie mam niczego. Chcę, żeby mama mnie przytuliła.

- Nie płacz już, proszę. Wiem, że się źle czujesz, ale będzie cię bardzo bolała głowa i poczujesz się jeszcze gorzej - powiedział delikatnie Louis, starając się zachować spokój.

- Ja już nie mogę, nie mam na nic siły. Obiecujesz, że bez względu na to, jak brzydki będę, to i tak będziesz chciał się ze mną przyjaźnić? - zapytał płaczliwie i Louis wiedział, że ocierał łzy.

- Kochanie, wygląd nie ma żadnego znaczenia. Przytulę cię nawet jeśli jesteś cały brudny i masz tłuste włosy. Oczywiście nie zapomnę o buziaczku na czole - oznajmił z małym uśmiechem. Tymi słowami chciał pocieszyć Harry'ego, ale najważniejsze w nich było to, że były jak najbardziej prawdziwe. Nie obchodziło go to, jak wyglądał i nie obchodziło go to, że był narkomanem. Liczył się dla niego ten Harry, którego poznał i który pomału skradał mu serce.

Słyszał, jak Harry próbował wziąć głębszy wdech, ale kaszel i czkanie spowodowane płaczem znacznie mu to utrudniały. Louis nie mógł znieść myśli, że chłopakowi było zimno.

spaces between us | larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz