Ciche westchnienie rozległo się po pokoju Shay, następnego dnia o poranku zaraz po tym, gdy dziewczyna się obudziła. Przetarła ręką oczy, będąc jeszcze połowicznie w krainie snów. Odgarnęła z twarzy ciemne kosmyki swoich skołtunionych włosów, jak to zawsze bywało o poranku.
- Dzień dobry! - dotarł do jej uszu wesoły głos osoby, która stała w drzwiach od jej pokoju. Pisnęła przerażona, nie spodziewając się, że ktoś mógł zajrzeć do jej pokoju poza Adeliną nim wstała. Nakryła się po czubek głowy kołdrą, a po jej pokoju poniósł się melodyjny śmiech drugiej osoby.
- Shay! Czy wszystko w porządku? - rozległ się kolejny głos, należący do Adeline, która słysząc pisk podopiecznej, niezwłocznie przybiegła do jej pokoju, sprawdzić co się dzieję. Gdy kobieta stanęła w drzwiach i ujrzała stojącego w nich szatyna, również się roześmiała.
- Shay, spokojnie. To tylko Charlos - dodała Adeline, mijając chłopaka, by podejść do ukrytej pod kołdrą podopiecznej. Gdyby brunetka nie ukrywała się za pierzyną, na pewno zobaczyliby, że jej oczy są teraz dwa razy większych rozmiarów.
- Co on tu robi? - spytała zaniepokojona Callaghan, wystawiając spod kołdry czubek nosa. Jej wzrok wylądował na roześmianym szatynie i przełknęła zdenerwowana ślinę.
Jego jasnobrązowe włosy - kiedy nie były rozczesane - sterczały na wszystkie strony jeszcze bardziej i Shay zastanawiała się, jak dużo czasu zajmuje mu za każdym razem ich ułożenie. Orzechowe tęczówki śmiały się wesoło do brunetki z tej całej sytuacji, a piegi na jego twarzy były znacznie bardziej widoczne, gdy poranne światło wpadało do pomieszczenia przez szyby w oknie.
- Poprosiłam go, żeby cię obudził, bo jest już po 10 - odpowiedziała jej ze spokojem Adeline, uśmiechając się delikatnie do podopiecznej. - Dałam ci i tak trochę dłużej pospać niż zwykle, ale pamiętaj, że nawet jeśli jest niedziela to lepiej nie psuć swojego biologicznego zegara - dodała, grożąc palcem brunetce, a Charlos na te słowa roześmiał się i pokiwał głową.
- Ma pani całkowitą rację. Mieć taki zegar popsuty to sam koszmar. Mówię z własnego doświadczenia - powiedział szatyn, przykładając rękę do serca. Kobieta skinęła mu głową z delikatnym uśmiechem.
- Adeline, nie pani - odparła mu ciotka brunetki, mijając go w wejściu i poklepała go po ramieniu. - Adeline wystarczy, Charlosie - dodała z uśmiechem, a szatyn pokiwał głową.
- Niech będzie, Adeline - odpowiedział, a gdy kobieta zniknęła w innej części domu, jego wzrok wylądowała z powrotem na siedzącej na łóżku brunetce. Shay była opatulona tak kołdrą, że widać było jedynie jej twarz i parę niesfornych, ciemnych kosmyków.
- Coś chcesz? - burknęła cicho, wbijając wzrok w poduszkę leżącą przed nią. - Podobno miałeś mnie tylko obudzić. Wstałam już, więc chyba nie masz nic więcej do roboty tutaj - dodała z lekkim grymasem na twarzy. Bała się jednak spojrzeć na niego, bo nie była pewna ile stał w tych drzwiach, patrząc na nią, jak śpi.
- Chciałem cię tylko przeprosić, że cię przestraszyłem. Nie chciałem - odpowiedział jej Charlos z lekkim zakłopotaniem wymalowanym na twarzy i podrapał się nerwowo po karku. - Po prostu wyglądałaś tak uroczo śpiąc, że aż żal było cię budzić - dodał już trochę ciszej i uśmiechnął się wyraźnie zmieszany.
Shay jęknęła na te słowa i ukryła twarz w dłoniach, nie chcąc by zobaczył jej delikatny rumieniec, który wkradł się na jej twarz. No bo nie na co dzień słyszy się od swojego idola, że jest się uroczym, prawda? W ogóle rzadko kiedy się z nim rozmawia, a że on jeszcze nocuje w twoim domu to już jest dopiero dziwny zbieg okoliczności.
YOU ARE READING
Pełnia w tafli głębi ~ S.C
Werewolf❝W głębinie swoje miejsce znajdziesz❞ Shay jest osobą o raczej introwertycznym spojrzeniu na świat i zamkniętą w sobie osobą. Zamyka się w sobie jeszcze bardziej, po tym gdy dowiaduję się o sobie strasznej prawdy od swojej ciotki Adeline. Dziew...