Rozdział 36 - Bonus

965 48 14
                                    

Z kilkuset gości została ich garstka, mniej niż nawet setka. 

Przyjmując gratulacje, spostrzegli iż to w większości byli ich bliscy przyjaciele. Znalazło się też kilka osób z ministerstwa, jednak nie zajmujących jakiś szczególnie wysokich stanowisk. 

Nie przeszkadzało im to. Byli szczęśliwi, że mieli siebie. Nigdy też nie chcieli mieć dużego wesela, o którym kiedyś tam rozmawiali, więc ten obrót sprawy im nie przeszkadzał. 

W końcu przy ołtarzu została tylko Para Młoda, Lucjusz i Anastazja, która dalej z radości lekko podrygiwała w miejscu.

- Ojcze... - zaczął Draco, nerwowo przełykając ślinę.

Był zadowolony z obrotu sytuacji, w końcu miał przy swoim boku ukochaną kobietę, ale zapomniał o istotnych szczególe tego całego zamieszania. Swoim ojcu. 

- Jak? - Zapytał, Lucjusz, mrużąc oczy.

- Ja chce, ja chce. - Zaczęła, podekscytowana, Anastazja, ciągnąc Malfoya Seniora za rękaw jego szaty. - Tato proszę. - Dodała, robiąc maślane oczka.

- Tato? - Powtórzył Draco, obserwując jak Lucjusz bez problemów bierze Małą na ręce, przyglądając się temu obrazkowi z szeroko otwartymi oczyma. 

- Anastazja jest moją córką. - Rzekł, spokojnie, Lucjusz, uśmiechając się lekko na reakcję syna, który wypuścił głośno powietrze z ust na rewelacje ojca.

- Dlaczego? - Jękną, ciągnąc delikatnie za kosmyki swoich blond włosów. 

- Mała intryga na przerwanie tego cyrku. - Odrzekł lekko, wzruszając ramionami.

- Mogłeś mi powiedzieć. - Syknął, zły, że dał się wmanewrować w te bajki.

- Astoria nie zerwała by zaręczyn, ich rodzina chyli się ku bankructwu.

- Greengrass są bankrutami? - Zapytała Aurora, pierwszy raz odzywając się przy swoim teściu, pod którego spojrzeniem, zarumieniła się. 

Draco prychnął, kręcąc głową w niedowierzaniu. Musiał im bardzo zależeć na ukryciu tej informacji. Był pewien, że gdyby Narcyza o tym wiedział nigdy nie przyszłoby jej przez myśl by wydać go za Astorię, której rodzina nie miała do zaoferowania dla córki pokaźnego posagu, który mógłby zostać wprowadzony po ich ślubie.

- Mogę, no! - Zaczęła niecierpliwić się Anastazja, podskakując w ramionach ojca. - No więc... - zaczęła, kiedy dorośli w końcu skończyli rozmowę. 

- Mama! - Zawołała radośnie Anastazja, podrywając się z łózka i biegnąc w stronę swojej rodzicielki.

Z wielkim uśmiechem wtuliła się w ciało kobiety, która od razu otuliła ją swoimi ramionami, jednocześnie posyłając pogardliwe spojrzenie w kierunku arystokratek. 

Astoria otworzyła szeroko usta nie wierząc, że ten bachor nazwał matką znienawidzoną niegdyś Gryfonkę. Spodziewała się wszystkiego. Nawet jakieś pospolitej mugolki, ale nie tego, że Draco słodził dzieciaka z największą szlamą tego wieku. Przyjaciółką samego Harrego Pottera, Hermioną Granger. Łzy momentalnie napłynęły do jej oczu a warga zaczęła lekko drgać. 

Tarcey, ze złośliwym uśmiechem, wycofała się delikatnie do tyłu, tak by móc wszystko obserwować z bezpieczniej odległości. W końcu zaczęło robić się interesująco.

Stylistka, którą w obecnej sytuacji wszyscy mieli gdzieś, zagryzła wargę, nie wiedząc co zrobić. Nie wypadało wtrącać się w sprawy wysoko postawionych ludzi. Wiedziała, że mogłoby to dla niej skończyć się utratą klientów.

- Ty... - zaczęła Narcyza, która wybudziła się z trans.

Wprawdzie Draco powiedział jej kto jest matką dziewuszyska, ale zobaczyć co to na własne oczy było zupełnie czymś innych. Złość momentalnie opanowała jej ciało. Nie mogła pozwolić by to wyszło na jaw!

Hermiona posłała celne zaklęcie oszałamiające nim Narcyza zdążyła nakręcić się z tyradą w jej stronę. Jedną ręką obejmowała córkę a w drugiej, niby od niechcenia, bawiła się różdżką. Wystarczyło jedno spojrzenia a przerażona stylistka wybiegła z pokoju, niczym porażona prądem. 

- Greengrass. - Zaczęła pani Malfoy, lodowatym tonem głosu, niby niechcący uwydatniając swój ciążowy brzuszek. 

- Jesteś w ciąży? - Jęknęła żałośnie Astoria, zasłaniając usta dłonią. 

- To piąty miesiąc. - Mruknęła, ze złośliwym uśmiechem. - Nie muszę ci mówić chyba kto jest ojcem. - Dodała, mrużąc oczy.

- Wy dalej... 

- To chyba oczywiste. - Przerwała jej chamsko, podziwiając swój magiczny patyk. - Chyba domyślasz się po co przyszłam. 

- Chcesz bym zerwała zaręczyny. - Prychła, lekko rozjuszona, zapominając o chwilowym załamaniu.

- Chce. - Rzekła pewnie, podnosząc na nią swoje czekoladowe spojrzenie. 

- I myślisz...

- Ja to wiem. - Złośliwy uśmiech powiększył się na jej twarzy, a koniec różdżki został skierowany w byłą Ślizgonkę. - Zrobisz to dobrowolnie, albo ci w tym pomogę. Nie wiem czy pamiętasz, ale w zaklęciach jestem całkiem niezła. Nawet tych torturujących. 

- Nie odważysz się. - Syknęła Astoria, zaciskając usta w wąską kreskę. 

Przyjrzała się dokładniej Anastazji w ramionach Granger. Widząc je razem w swoich objęciach, dostrzegła kilka podobieństw między dziewczynką a kobietą. Opinia publiczna mogła uznać pięciolatkę za błąd młodości, w czasach wojny robiło się różne głupie rzeczy. Jednak obecna ciąża to już coś innego. Szczególnie, że do zapłodnienia doszło na trzy miesiące przed ich zaręczynami. 

- Więc?

- Ja... - zaczęła, bawiąc się pierścionkiem zaręczynowym -... okej, okej. - Wyjęczała szybko, widząc jak Granger zaczęła wykonywać dobrze jej znany ruch różdżką. - Zrywam zaręczyny. - Rzuciła pewnie, ściągając jednocześnie ozdobę z palca.

Była wstanie to wszystko przetrwać, a w końcu zależało jej tylko na pieniądzach, ale widząc jak Hermiona szykuje się do rzucenia Crucio, spanikowała. Nie chciał by jej nieskazitelna uroda po raz kolejny ucierpiała przez tą rodzinkę. I tak już miała wystarczająco, przez nich, zszargane nerwy.

- Grzeczna dziewczynka. - Rzuciła Granger, posyłając w stronę Astori zaklęcie oszałamiające.

Wolała mieć pewność, że tej głupiej dziewusze nie przyjdzie przez myśl chęć przerwania ślubu. 

- Davis. - Rzekła, do chichoczącej dziewczyny, która lekko wzdrygając się na dźwięk swojego nazwiska. - Choć. Trzeba pomóc Aurorze przygotować się do ślubu. - Dodała z pogodnym uśmiechem, tak innym od zachowania sprzed paru sekund. 

Dla pewności jeszcze zapięczętowała pokój. Ostroszności nigdy za wiele.

- Granger?! - Wyszeptał Draco, obserwując jak była Gryfonka zachodzi jego ojca od tyłu i przytula się do jego boku. 

- Witaj Fretko. - Rzuciła złośliwie, nie szczędząc pasierbowi złośliwego uśmiechu. 


Ślubu nie będzie / Draco MalfoyOnde histórias criam vida. Descubra agora