15

537 32 0
                                    

W momencie, kiedy miał już wskakiwać do łóżka, choć była dopiero dwudziesta pierwsza, rozległo się pukanie. 

Zaklął pod nosem, w końcu nie na rękę były mu jakiekolwiek odwiedziny. Na Slytherina a jeśli była to Astoria, albo Narcyza. Nie miał ochoty ich oglądać dłużej niż to było konieczne. Nie wiedział czy kiedykolwiek im wybaczy. Czasami żałował, że nie posłuchał Blaise i nie wziął tego cichego ślubu z Aurorą, tylko postanowił poinformować o swoich planach matkę. Gdyby nie to, nie musiałby użerać się z Greengrass. Nie liczył na zerwanie zaręczyn. Skoro pojawienie się jego domniemanego dziecka jej nie wykurzyło, nie istniało nic co mogłoby ją przepędzić.

Na Marlina. A jeśli był to jego ojciec?! Na samą myśl przeszły go dreszcze. Do tej pory jakoś udawało mu się go unikać, choć miał wrażenie, że Lucjusz raczej sam nie para się do rozmowy z nim. No ale w końcu wypadało by ze sobą porozmawiać. Nie widzieli się sześć lat. Nieślubne dziecko było hańbą dla rodziny. Wprawdzie Malfoy Senior nie zdawał się być zgorszonym w tej kwestii, to Draco wiedział, że potrafił doskonale kryć swoje emocje. Może czekał na odpowiedni moment by mu wszystko wygarnąć. Przy dziecku nie wypada, nawet jak była to wpadka sprzed paru lat. 

Z zaciętą miną otworzył drzwi, za którymi ujrzał Anastazję.

Stała w różowej piżamce z nadrukiem jakiegoś niebieskiego kucyka, obejmując pluszową lalkę. Włosy miała dalej upięte w dwie kitki, choć już trochę zniszczone po całym dniu. Usta miała wygięte w podkówkę. Patrzyła na niego wielkimi oczyma, świecącymi się przez światło dobywające się z jego pokoju. Na korytarzu było ciemno.

- Co się stało? - Zapytał, a widok dziecka trochę go rozluźnił.

Lepsza ona niż pozostała zgraja.

- Tatusiu. - Zaczęła, wyginając usta w większą podkowę, o ile było to jeszcze możliwe. - Nie mogę usnąć. Mogę z tobą spać? 

- Słucham? - Zamrugał kilka razy.

Liczył, że się przesłyszał. Że niby on w jednym pokoju z dzieckiem. Kurwa. W jednym łóżku! Może uważała się za jego dziecko, ale do cholery! Nie była nim! 

- Proszę. - Wyszeptała, a oczy zaszkliły się je.

Przełknął ślinę. Nie znosił kobiecych łez, zawsze nie wiedział co w tedy robić. Wprawdzie nie miał do czynienia z dziećmi, a tym bardziej z płaczącymi, ale widok zbierających się łez w oczach sześciolatki wywołał skurcz w żołądku. Może uważali go za bezdusznego potwora bez serca, ale nie potrafił patrzeć obojętnie na płaczące dziecko czy kobietę.

- Dobrze. Możesz. Tylko nie płacz. - Rzucił szybko, zgarniając ją w swoje objęcia.

Potarł ja, niezgrabnie, kilku krotnie po plecach, w uspokajającym geście, przeklinając się za swoje miękkie serce. Tak. Wiedział to. To będzie ciężkie okres dla niego. Z wiedźmą, matką, ojcem i dzieckiem na głowie. Wiedział, że miał kilka grzeszków na karku, ale aby od razu tak go karać! 

- Dzięki. - Rzuciła, odklejając się od niego.

Podbiegła do łóżka, na które wskoczyła. Z wielkim uśmiechem kilka razy na nim podskoczyła by ostatecznie wylądować pod kołdrą. Posłała Draco radosne spojrzenie, który dalej stał pod drzwiami i przyglądał się poczynaniom dziewczynki.

- Super. - Wymamrotał pod nosem, zamykając drzwi do pokoju.

Kilka sekund później ułożył się po drugiej stronie łóżka, tak by nie dotykać dziecka.

- Zgasisz światło tato? - Zapytała sennie, przytulając się do lalki z zamkniętymi oczyma.

Przewrócił oczyma, jednak wyciągnął różdżkę i zgasił światło. W pokoju nastała ciemność.

- Dobranoc. - Wymamrotała.

- Dobranoc. - Odparł, podziwiając sufit.

Założył ręce pod głowę. Wprawdzie parę chwil temu marzył tylko o tym aby się położyć i zasnąć, wraz z pojawieniem dziewczynki jakość odechciało mu się spać. 

Czuł, że naruszą jego przestrzeń. Do tej pory, nie licząc kilki epizodów, jedyną osobą z jaką dzielił łoże była Aurora. Ona była dorosłą kobietą a nie dzieckiem. Jej w nocy nie przygniótłby. Anastazja, w porównaniu do niej, była mała, krucha. Sama myśl, że mógłby jej coś zrobi, sprawiał, że bał się nawet poruszyć. Z drugiej strony nie mógł jej odmówić. W momencie gdy popatrzyła na niego tymi dużymi, srebrnymi oczyma wiedział, że przepadł. Choć wiedział, że nie była jego córką to mimo wszystko czuł z nią jakąś więź. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale czuł się dobrze w jej towarzystwie. Do puki nie mówiła do niego tato. Sama myśl powodowała u niego dreszcze a gdy słyszał to słowa, aż sztywniał z przerażenia. W sumie nawet Voldemort nie powodował u niego takich skrajnych emocji. Nigdy nie sądził, że będzie bał się jakiegoś słowa a szczególnie takiego. Tato. Oczywiście chciał założyć rodzinę i mieć dzieci. Ale po pierwsze z kimś innym a po drugiej nie w takiej sytuacji, że pojawia się u niego już jako pięcioletni brzdąc.

Z rozmyślań wyrwało go ciche pochrapywanie. Zmarszczył brwi i przeniósł wzrok na swoją prawicę, gdzie w promieniach księżyca dostrzegł, postać dziewczynki przykrytej po samą brodę, tulącą twarz do maskotki. Prychnął. Nie może spać! Też mi coś. Wystarczyło jej pięć minut.

Nim sam zasnął, kilka chwil później, przez myśl mu przeszło, że poranek nie przyniesie nic dobrego. W sumie żałował, że nazajutrz jest sobota. W innym wypadku uciekłby do firm, nim wszyscy zdążyli by wstać. Oczywiście zgarniając małą ze sobą. W końcu nie jej wina, że jest spokrewniona z tą popapraną rodzinką, by ją z nimi zostawać. Choć nie czuł z nią więzi ojca z córką, to mimo wszystko czuł się z nią odpowiedziany. Była dzieckiem, wprawdzie złośliwym i wkurwiającym, ale dalej była dzieckiem. 

Jak zapadła w sen wydawało mu się, że coś słyszał w ogrodzie, ale zignorował to. W końcu dochodziła dwunasta. Wszyscy na pewno już spali.

Ślubu nie będzie / Draco MalfoyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt