6

731 26 0
                                    

W pomieszczeniu zapanowała cisza, a Draco nawet zapomniał jak się oddycha.

Nie spodziewał się, że po sześciu latach zobaczy jeszcze ojca. A tu proszę. Na domiar złego pojawił się w najmniej odpowiednim momencie. Bo jak mu wytłumaczy, że dziecko, które biega gdzieś po posiadłości nie należy do niego, skoro nawet Nott mu nie wierzy. Nie spodziewał się, że po takim czasie, pierwsze co będzie po ujrzeniu ojca to kłopoty. Duże kłopoty. Tuż to nieślubne berbecie do istny skandal. W myślach już szykował sobie grób.

Nott widząc seniora zaczął obmyślać możliwe scenariusze ucieczki. Co prawda był Aurorem i w razie wu mógł interweniować, ale do jasnej anielki to był Malfoy. Zimny, sadystyczny i dumny arystokrata. Przy nim wydawał się taki malutki a wszystko czego nauczył się przez te lata jakby wyparowało z jego głowy. Jedynie szkoda było mu dziewczynki. W końcu to nie jej wina, że jest spokrewniona z tą popapraną rodzinką.

- Słucham. - Przerwał, po kilku dłuższych chwilach, ciszę, wbijając zimne spojrzenie w syna, który wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.

- Ja... - zaczął się jąkać, jak Potter na eliksirach u Snape.

- O kim nie powiedziałeś kolegą? - Dociekał, kiedy syn nie mógł wydobyć z siebie sensownego słowa.

Nim zdążył się zebrać w sobie by udzielić odpowiedzi, usłyszeli tupot stóp a po chwili w salonie pojawiła się dziewczynka, która w podskokach podbiegła do ojca.

- Tato, tato! Mogę iść do ogrodu? - Wołała, ciągnąc blondyna za rękę.

- Tato? - Powtórzył Lucjusz, unosząc jedną brew, a przerażeni panowie nie dostrzegli błysku rozbawienia w jego oczach.

- Dzień dobry. - Przywitała się dziewczynka, obracając w stronę Malfoya Seniora, słysząc za sobą głos. - Jestem Anastazja Arabella Malfoy. - Przedstawiła się. - A pan? - Zapytała, przekrzywiając główkę.

- Lucjusz Malfoy. - Odrzekł spokojnie, przenosząc spojrzenie na przerażonego syna.

- Oh! Więc pan jest moim dziadkiem. - Zawołała radośnie, puszczając Dracona. - Pobawi się dziadek ze mną!? - Szybko podeszła do seniora i nie przejmując się innymi zaczęła, jak gdyby nigdy nic, ciągnąc go za sobą.

Lucjusz posłał jeszcze ostatnie spojrzenie pierworodnemu, nim dał się poprowadzić przez dziecko. Odwrócony tyłem do syna i jego kolegi mógł sobie pozwolić na złośliwy uśmieszek. Tak, zabawa będzie świetna.

- Zrób coś! - Jęknął Nott, kiedy dziecko z seniorem zniknęli im z oczu.

- Niby co?! - Wysapał, ciągnąc się za włosy.

- To twoja córka, a jak on jej coś zrobi! - Dramatyzował. - Rozumiem, że dlatego ją ukrywałeś ale ja i Zabini jesteśmy twoimi kumplami. - Syczał, przez zaciśnięte zęby. - Mogłeś nam powiedzieć!

- Do jasnej cholery. Nie mam pojęcia kim jest to dziecko. A na pewno już na pewno nie jest moje! - Warknął, szybko podchodząc do stolika gdzie stała jego szklanka.

Zdecydowanie potrzebował alkoholu. Czuł, że na trzeźwo nie zdzierży pojawienie się ojca i to w dodatku, w momencie w którym pojawiła się niby jego córka. To było za wiele jak na jego zszargane nery. A chciał tylko cichego i spokojnego życia u boku ukochanej. Czy tak wiele wymagał od losu?

- Jest kapka w kapkę jak ty więc się nie wypieraj. Przecież się od siebie nie odsuniemy. - Rzekł spokojnie, zajmując miejsce na fotelu, naprzeciwko kumpla.

- Może jej matka nie chciałabyś wiedział? - Przypuszczał Nott, obserwując kumpla. - No ale ona wie, że jesteś jej ojcem, czuje się tu jak u siebie. Nie ściemniaj. - Zmrużył podejrzliwie oczy, obserwując jak kolega duszkiem wypija pół szklanki whisky.

- Nie jest moja. - Syczał, kiedy przełknął trunek, nachylając się nad stolikiem w stronę Notta.

- Dobra, dobra. - Rzucił luźno, widząc zapędy Malfoya. - Jak to wyjaśnisz staremu? Raczej nie uwierzy ci a tym bardziej nie ucieszy na wieść o nieślubnym dziecku.

- Nie jest moje. - Wyjęczał, opadając na fotel.

- Twoje słowo przeciwko jej. Nawet jeśli nie możemy pozwolić by twój stary coś jej zrobił!

- Nie wiem!

- Kurwa a co na te rewelacje twoja matka i tak pinda?! Przecież nie wyrzucisz tak o dziecka z domu, które twierdzi, że jesteś jej ojcem!

- Nie? - Rzucił koledze zaciekawione spojrzenie. - Żartuje przecież. - Dodał szybko widząc jak kumpel mrozi go zimnym spojrzeniem. - Nie obchodzi ich mnie ich zdanie a dopóki nie potwierdzę, że ona nie jest moją córka na razie tu zostanie. - Powiedział, wzruszając ramionami, choć nie uśmiechało mu się posiadanie dziecka pod swoim dachem.

- Co z ojcem? - Zapytał, kiwając głową w stronę gdzie zniknął Malfoy Senior i dziewczynka.

Nim Draco uraczył kolegę odpowiedzią, usłyszeli brzdęk otwieranych drzwi i stukot obcasów. Co oznaczało tylko jedno. Narcyza i jego narzeczona właśnie wróciły do domu.

Ślubu nie będzie / Draco MalfoyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt