5. Maeve.

616 27 25
                                    

Naprawdę nie miałam pojęcia o co mu chodziło. Jednego dnia potrafił ze mną rozmawiać, a następnego dnia potrafił mnie zignorować.

- Jak się czujesz? - zapytała moja mama przez słuchawkę.

- Dobrze. - mruknęłam. - A co u was? Tęsknie za wami.

- My też kochanie. U nas wszystko w porządku. Zaraz mamy kolejne spotkanie więc musimy się już powoli zbierać.

- Mhm, kocham was. - mruknęłam w stronę słuchawki z uśmiechem.

- My ciebie też. Zadzwonię jutro. - odparła moja mama i się rozłączyła.

Była dziesiąta rano. Pospałabym sobie dłużej ale moja mama zadzwoniła. Jeszcze chwilę poleżałam na plecach wpatrując się w sufit, a potem uznałam że trzeba się już zbierać.

Pewnie zapytacie teraz gdzie.

A zatem, znalazłam sobie pracę.

Tak, pracę. Postanowiłam sobie dorobić troszkę pieniędzy w barku na plaży. Nic nie robiłam, tylko spotykałam się z płotkami, a pieniądze same uciekały mi z portfela. Chce w końcu zrobić coś pożytecznego w te wakacje, i to będzie praca.

Wstałam na równe nogi, i weszłam do łazienki. W barku miałam się pojawić o dwunastej, więc nie śpieszyłam się bo miałam dużo czasu.

Wzięłam prysznic, umyłam zęby i rozczesałam swoje proste brązowe włosy.

Ubrałam się w krótkie, czarne spodenki i niebieski top, a włosy związałam w koka.

Odblokowałam swój telefon, aby popatrzyć na godzinę. Jedenasta trzydzieści.

Wzięłam swoją torebkę, a do niej wsadziłam telefon, portfel i chusteczki. Zabrałam też swoje okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z domu.

Na moją twarz od razu rzuciło się słońce. W Outer Banks przeważnie było słonecznie, ale zdarzały się też huragany. Jak wczoraj sprawdzałam, dzisiaj miało być słonecznie cały dzień.

Weszłam do barku, przywitałam się z Cleo i otworzyłam swoją szafkę. Założyłam fartuszek, żeby nie pobrudzić swoich ubrań.

Cleo to czarnoskóra dziewczyna, z czarnymi włosami, i brązowymi oczami. Od razu ją polubiłam. Pokazała mi gdzie co leży, i jak przygotowywać niektóre koktajle.

Czas zleciał, a ja już zdołałam zrobić kilka koktajli dla klientów.

- I jak ci mija pierwszy dzień w pracy? - rzuciła w Cleo w moją stronę. Stałyśmy obok siebie za ladą.

- Jak na tą chwilę, wszystko idzie bardzo dobrze. - roześmiałam się. - Bardzo ci dziękuję że mnie zatrudniłaś. - posłałam jej wdzięczne spojrzenie.

- Nie ma sprawy. I tak potrzebowałam osoby która mi tu pomoże. Sama już nie dawałam rady, a w dwójkę jest o wiele prościej. - uśmiechnęła się do mnie, na co ja odwzajemniłam uśmiech.

- Jeden truskawkowy koktajl. - usłyszałam męski głos zza lady. Odwróciłam się i spotkałam spojrzenie jak nie kogo, jak Rafe'a Camerona. Zauważyłam że Cleo się spięła na jego widok. W sumie nie dziwie się. Jestem tutaj trochę czasu, a już zdążyłam zauważyć że ludzie boją się go.

- Mhm, tak już przygotowuję. - rzuciła Cleo.

- Chciałbym żeby to ona przygotowała ten koktajl. - odparł Rafe wskazując na mnie palcem. Zmarszczyłam brwi, i założyłam ręce na piersi.

- Niby dlaczego? - zapytałam i posłałam mu pytające spojrzenie.

Blondyn chwilę na mnie patrzył, wywiercał dziury w moim ciele, na co trochę się spięłam. Popatrzyłam na jego twarz. Siniak pod okiem powoli znikał. Byłam ciekawa kto mu to zrobił. Ale Boże, Rafe to Rafe. Pewnie wdał się w jakąś bójkę. Chwilę potem chłopak odchrząknął.

Zawsze.| Rafe Cameron. Where stories live. Discover now