Thirteen

270 25 7
                                    

- To nic złego. – powiedział Harry, widząc moją reakcje. Zerknęłam na niego spod rzęs i wybuchłam gromkim śmiechem.

Chłopak był cały czerwony na twarzy - jak ja, a w oczach miał łzy. Próbował zachować powagę, ale za cholerę mu to nie wychodziło. Wyglądał trochę jak chomik.

- Od razu wyglądasz lepiej, kiedy się śmiejesz. – stwierdził, chichocząc.

Śmialiśmy się tak przez dobre kilka minut. Kiedy wreszcie się uspokoiłam, zauważyłam, że opróżniłam moją szklankę. Wstałam od stolika i wskazałam głową na puste naczynie widząc, że Styles ma minę w stylu: gdzie idziesz?

Podeszłam do baru i złożyłam zamówienie. Czekając na nie, z nudów zaczęłam bawić się słomką do drinków. Poczułam, jak ktoś oplata swoje ręce wokół mojej talii. Odwróciłam się i wstrzymałam oddech.

- Cześć. – mruknął Jai, uśmiechając się uroczo.

- Hej. – odparłam cicho.

Staliśmy tak przez dobrą chwilę, a ja miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Dopiero, kiedy usłyszałam znaczące chrząknięcie, oderwałam się od Jai’a i spiorunowałam wzrokiem rozbawionego Harry’ego.

- Ja lecę, Ari. Miłej zabawy. – powiedział, zabawnie poruszając brwiami. Przytulił mnie i skinął głową Brooksowi, po czym zniknął w tłumie.

- Chodź ze mną. – mruknął Jai, przyciągając mnie do siebie. Pokiwałam głową, nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa.

Chłopak zaprowadził mnie na środek parkietu i objął w talii. Staliśmy bardzo blisko siebie, stykając klatkami piersiowymi. Objęłam go za szyję i delikatnie kołysaliśmy się do muzyki, która kompletnie nie pasowała. A raczej – nasz taniec do niej nie pasował. Muzyka klubowa nie należała do tych, które preferowałabym do walca czy czegoś w tym stylu. Mimo tego, nie przejmowałam się tym. Czułam, jakby mój mózg zrobił sobie przerwę i jego miejsce zajęło rozklejające się serce.

Wirowaliśmy na parkiecie, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia w naszym kierunku. Czułam się dobrze. Po raz pierwszy od dłuższego czasu. Uśmiech nie schodził mi z twarzy nawet wtedy, kiedy się zatrzymaliśmy. Jai także się śmiał. Nieznacznie odsunął się ode mnie i nachylił w moją stronę.

- Poznam cię z moimi chłopakami. – wyszeptał mi do ucha. Przeszły mnie ciarki, ale pokiwałam głową. Chłopak uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów.

Rooftop to naprawdę ogromy klub. Jai ciągnął mnie za rękę, przepychając się przez tłum. Trzymałam go mocno, bojąc się, że mnie gdzieś tutaj zostawi. Kiedy już minęliśmy największe zbiorowisko ludzkich ciał, weszliśmy po krętych schodach na piętro.

Było tutaj znacznie ciszej i ciemniej. Przygaszone światło sprawiało, że było to idealne miejsce do rozmów ze znajomymi. Lub zapoznawania się z nieznajomymi.

Przeciskaliśmy się pomiędzy zajętymi stolikami, a ja czułam się niezręcznie, kiedy ludzie zaczęli szeptać, widząc mnie. Wielki szum, bo popieprzona gwiazdeczka przyszła do klubu.

Niektórzy zapominają o jednej, ważnej rzeczy. Ja, Styles, Brooks czy jakakolwiek inna gwiazda to także ludzie. To po prostu nasza praca, występowanie przed publiką. Działa na takiej samej zasadzie, co bycie prawnikiem lub lekarzem. Oni robią coś dla ludzi i dostają za to zapłatę. My także. Więc skoro ,,zwykli” ludzie mogą wyjść do klubu, dlaczego ja nie mogę? Nie jestem królową Elżbietą. Po prostu, dużo ludzi lubi moją muzykę. To wszystko.

Stanęliśmy przed stołem w rogu sali, przy którym siedziały cztery osoby. Jai chrząknął i odezwał się.

- Ari to Luke, James, Beau i Daniel. – Mówiąc, wskazywał na poszczególne osoby.

W tej ciemności, widziałam tylko zarysy postaci, ale wiedziałam, o kim mówi. Słynne The Janoskians.

Hands on me » jairiana «Where stories live. Discover now