Jesteśmy na miejscu

103 11 1
                                    

Pov: Kara
- Mogę Cię gdzieś zabrać? - spytałam.
- To zależy gdzie.
- Nie mogę powiedzieć.
- No a co byśmy tam robiły?
- Tego też nie mogę powiedzieć. Chcę coś Ci pokazać.
- Dobra, ale pamiętaj, nie przyjaźnimy się.
To trochę bolało, ale widziałam, że prędzej czy później uda mi się ją odzyskać. W końcu się zgodziła.
- Będziemy musiały się przelecieć. ( bez podtekstów ) Nie będziesz mieć nic przeciwko?
- Myślę, że nie.
Wzięłam Lenę na ręce w stylu ślubnym, a ona obięła mnie ręką za szyję. Wzbiłam się w niebo, słysząc cichy pisk Leny. Nie był to pisk radości ani szczęścia tylko pisk lekkiego strachu.
- W porządku?
- Nigdy nie latałam, więc dopiero teraz sobie uświadomiłam, że chyba tego nie lubię. Możesz lecieć wolniej?
- Jasne, ale w takim tempie będziemy lecieć długo, więc jakby co to mów. A mogłabyś zdjąć mi okulary? Nie mam ręki, a trochę mi przeszkadzają.
Lena chwyciła okulary i zdjęła je, po czym zaczęła mi się przyglądać.

Pov: Lena
Kara jest taka ładna. Ciekawe dlaczego nigdy o tym nie myślałam. Ma takie piękne błękitne oczy i słodki uśmiech. Rozpuszcza mnie. Jeszcze parę godzin temu jej nienawidziłam, ale teraz czuję się taka miękka. Kara rozpuszcza ludzi. Nie mogę jej tego zdradzić. Nie mogę jej zdradzić co ze mną zrobiła.
Bardzo bym się chciała położyć na jej ramieniu, ale nie mogę. Jestem Luthor'em, nie pokazuję słabości.
- Daleko jeszcze? - spytałam.
- Już mały kawałek.

Chwilę później Kara powiedziała, że jesteśmy na miejscu, a moim oczom ukazał się ląd.
- No Leno, to jest to. Wyspa. Taka moja wyspa.
To by tłumaczyło czemu prawie cały czas leciałyśmy nad wodą.
- Co to za wyspa?
- Właściwie to nie wiem. Nie mogłam jej znaleźć na żadnej mapie. Ale to dobrze, bo nikt tu nie przypływa.
Kara delikatnie postawiła mnie na miękkim piachu. Na połowę plaży cień rzucały lekko kołyszące się palmy.
- Ale tu pięknie. - powiedziałam.
- O tak. Będziemy musiały się przejść kawałek.
Kara ruszyła w lewo po plaży. Ja zdjęłam buty i poszłam wodą, mocząc stopy.

Po dziesięciu minutach skręciłyśmy między palmy. Zobaczyłam tam mały, drewniany domek. Był bardzo ładny.
- Kto wie o tej wyspie?
- Jak dotąd tylko ja.
- Więc ten domek zbudowałaś sama?
- Zgadza się. Ale nie bardzo mi się podoba. Nie przeszkadza mi to jednak, ponieważ noce są tu ciepłe, więc jak idę spać to na piachu, słuchając szumu fal. Właściwie nie jest bardzo potrzebny.
- Brzmi niesamowicie... Jak często tu przylatujesz.
- To zależy. Kiedy muszę oczyścić umysł. Jak coś mnie bardzo przytłacza. Jak muszę pobyć sama. Czasem nawet posiedzieć i popłakać.
- Kiedy ostatnio tu byłaś?
- Po Kryzysie.
- Przeze mnie i to co się stało w fortecy?
Kara nie odpowiedziała, ale widział w jej oczach, że tak.

- Zmieniając temat, co tu robimy?
Na szczęście po tym zdaniu Kara się ożywiła.
- Uznałam, że przyda nam się taki odskok od życia. A skoro to ma być nasze ostatnie spotkanie to czemu by nie spędzić czasu razem na pięknej plaży? Wiem, to głupie. Jestem samolubna. Robię to dla siebie. Jestem pewna, że Ty nie chcesz spędzać ze mną czasu.
- Karo, zostańmy przy naszej umowie i cieszmy się tym, że tu jesteśmy.
- Okay. Masz rację. Właściwie tego nie przemyślałam. To był spontaniczny pomyśł. Przy takiej pogodzie fajnie byłoby się pokąpać, ale nie mam strojów. Zwykle jestem tu sama, więc kąpię się...nago...

Na to ostatnie przeszły mnie miłe dreszcze. Kara kąpiąca się nago? To brzmiało bardzo gorąco. Ale to tylko moja wyobraźnia. Przy mnie Kara by się za nic nie rozebrała. Nie jesteśmy nawet przyjaciółkami, a nawet gdyby, byłyby małe szanse. Lena, co z tobą nie tak. Ona cię skrzywdziła, a ty rozmyślasz o niej? I to jeszcze nagiej? Coś jest bardzo nie tak.

- Wiesz co, Lena? Wrócę do National City i wezmę stroje. Gdzie masz swój?
- W drugiej od góry szufladzie w sypialni, ale nie ma co lecieć. To ci zajmie z dwie godziny.
- Poprosiłaś mnie, żebym leciała wolniej, więc zajęło nam to trochę czasu, ale kiedyś krążyłam z Barry'm wokół Ziemi z prędkością siedmiu Machów. Będę za max pół godziny. Chyba że serio nie chcesz, żebym leciała to zostanę.
- Nie, w porządku. Skoro to tylko pół godziny.
- OK. Między palmami jest hamak. Dobrze się na nim myśli. Mówię z doświadczenia.
I poleciała, a ja poszłam szukać hamaka.

Trzydzieści pięć minut później

- Pięć minut spóźnienia. - powiedziałam, nie wstając z hamaka, kiedy poczułam nagły podmuch wiatru i usłyszałam świst.
- Pomyślałam, że kupię jeszcze pierożki, lody i coś do picia.
Wstałam, a Kara podała mi strój.
- Jedzenie brzmi świetnie. Byleby się lody nie roztopiły. Gdzie mogę się przebrać?
- Możesz iść do domku. Ja przebiorę się tutaj.

Chwilkę później byłam już w stroju i stałam pod drzwiami. W mojej głowie pojawiła się silna chęć wyjścia i zobaczenia jak Kara się przebiora, ale to byłoby nie ładne z mojej strony.
- Gdzie jesteś? Skończyłaś już Kara? Mogę wyjść?
- Jestem przed drzwiami. Możesz już wyjść.
Więc otworzyłam drzwi, a przed sobą zobaczyłam ją... Nigdy jej takiej nie widziałam. Tylko w stroju kąpielowym. Pierwszy raz zobaczyłam jej mięśnie brzucha i bicepsy. Tak nie przez ubranie.

Na szczęście się otrząsnęłam, złapałam ręcznik, który mi rzuciła i poszłyśmy do wody. Jak tylko weszłyśmy od razu się cała zanużyłam. Uwielbiam pływać, a jeszcze bardziej uwielbiam leżeć na powieszchni, patrząc na bezchmurne niebo. I tak też sobie leżałam na wodzie przez bardzo długi czas. Nie miałam pojęcia jak bardzo tego potrzebowałam. A jakby ktoś mi dwa dni temu powiedział, że będę sama z Karą opalać się na bezludnej wyspie, to chyba bym mu nie uwierzyła. A tak właściwie, skoro to bezludna wyspa, skąd Kara o niej wie? Muszę się ją o to spytać.

Pov: Kara
Nie miałam zegarka, ale była już chyba jakaś szesnasta, może siedemnasta. Słońce zachodzi tu późno i to jest plus, ponieważ zachodzące słońce by mi przypominało o tym, że będę musiała zostawić Lenę na zawsze. Kiedy ona nadal była w wodzie ja siedziałam na piasku i jadłam pierożki, myśląc o tym, że wygląda na taką wolną, nie przytłoczoną zdradą. Mam nadzieję, że na prawdę jej się tu podoba.

Kiedy skończyła pływać, wyszła i usiadła obok mnie. Jednak zachowując pewien nieprzyjacielski odstęp. Każdy taki gest mnie bolał. Wolałam czasy kiedy się przytulałyśmy i sobie żartowałyśmy.

Supercorp. Nienawiść czy miłość? Where stories live. Discover now