Skryte uczucie

130 12 2
                                    

Pov: Kara
Kiedy się obudziłyśmy, słońce już dawno było na niebie. Leżałyśmy na kocu, splątane rękami. Noc była bardzo przyjemna. Nie sądziłam, że spanie w ramionach Leny może być takie super. Sądząc po jej wyrazie twarzy, chyba też jej się podobało.
Musiało być ciepło, bo Lena szybko zdjęła z siebie koc i bluzę i pobiegła do domku. Z dwie minutki później wybiegła i popędziła do wody w stroju kąpielowym. Zanużyła się z wielkim uśmiechem na twarzy. Zrobiłam dokładnie to samo i też wbiegłam do wody.
- Najlepszey poranek ever. - zauważyła Lena.
- O tak, jest super.

Lena chlapnęła na mnie wodą, na co ja się odwdzięczyłam tym samym, tylko że z użyciem super siły. Wyszło całkiem spoko, bo Lena była cała mokra. Przez chwilę myślałam, że się obrazi, ale na szczęście tylko chciała się za to odpłacić dalszym chlapaniem.
- Już Lena, wystarczy. Poddaję się. Przepraszam, że cię ochlapałam. Ok?
Lena przestała chlapać, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek Luthora.
- Sama widzisz. Nie chlap na mnie, bo będę zła. Będę bardzo złym Luthorem.

Po wyjściu z wody przebrałyśmy się i zjadłyśmy śniadanie. Czyli pierożki z wczoraj, które podgrzałam cieplną wizją.
- Praca superbohatera nigdy się nie kończy. - podsumowała Lena.
- Masz rację. Naciesz się pikęnem. Powinnyśmy już wracać.
Dziesięć minut później byłyśmy już gotowe do startu. Wzięłam Lenę delikatnie na ręce, a ona objęła mnie za szyję. Powoli wzbiłam się w powietrze, pamiętając o tym, że Lena nie lubi szybko latać. Chwilę później oparła się o moje ramię.

Kiedy dotarłyśmy do NC, skierowałam się do mieszkania Leny. Cicho wylądowałam na balkonie i postawiłam Lenę.
- Dziękuję, że się zgodziłaś. To był świetny dzień... i noc.
- Mnie też się podobało.
- No to ja się będę zbierać. Miło było slędzać razem czas.
Lena zaczęła otwierać usta, ale ja już odleciałam. Swoim super słuchem usłyszałam smutne i zrezygnowane
- Zostań - wypowiedziane wypuszczając powietrze.
Ale byłam już daleko.

Pov: Lena
Ohhh. Mam nadzieję, że mnie usłyszała. Właściwie to jej zależało na tej przyjaźni. Ona ją popsuła, więc jak proponuję, żeby została to chyba wróci. A przynajmniej bardzo bym tego chciała. Nie rozumiem jednej rzeczy. Bardzo chciała ze mną spędzać czas, a jednak bardzo szybko odleciała. Postąpiła honorowo. Wedle umowy. Miała mnie zostawić, więc jeśli jeszcze dziś nie wróci, będę musiała się do niej wybrać. A może z tym wyjechaniem z miasta mówiła na poważnie? Może serio to zrobi? Ale co ja wtedy zrobię?

Na szczęście w oddali zobaczyłam lecącą blondynkę. Mimowolnie się rozpromieniłam a w brzuchu poczułam motyle. Momentalnie przestałam się zamartwiać czy wróci, bo oto
leciała ta piękność. Leciała do mnie, żeby porozmawiać, a nawet może zostać na jakiś czas.
- Oh Karo, już myślałam, że nie przylecisz.
- Płakałaś?
Faktycznie. Miała rację płakałam, lecz wcześniej nie zwracałam na to uwagi.
Szybko otarłam oczy.
- To nic.
- Przepraszam, jeśli pomyślałaś, że nie chcę tu być. Po prostu jak usłyszałam co mówiałaś, byłam już nie daleko swojego mieszkania, więc pomyślałam, że wezmę parę rzeczy i się przebiorę.

Faktycznie. Kara miała na sobie szare dresy, białą rozpiętą bluzę z kapturem, a pod spodem biały top. Wyglądała jak Kara Zor-El. Połączenie Kary Danvers i SG. Nie miała okularów zamiast tego rozpuszczone, pięknie pokręcone, blond włosy.
Była śliczna. Emocje biły się we mnie. Czy dalej jej nienawidzić czy jej wybaczyć. Wygrało to drugie. Zbliżyłam się do Kary i mocno ją przytuliłam. Musiała się zdziwić moim zachowaniem, bo dopiero po chwili odwzajmniła uścisk.

- To był dobry pomysł z dniem. Udało Ci się. Wybaczam Ci.
- Szczerze nie spodziewałam się. Chciałam tak spędzić ostatni dzień, ale... cięszę się. Dziękuję Ci, Lena. Naprawdę bardzo mi cię brakowało. Mam nadzieję, że to jest naprawdę.
- Co masz na myśli? - odsunęłam się, chcąc patrzeć Karze w twarz.
- Z jednej strony mam nadzieję, że to nie sen. Z drugiej, ciągle mam w głowie to jak udawałaś, że się już nie gniewasz.
- Przepraszam Cię za to. Wtedy byłam,,, maga zła. Przepraszam też za to, że Cię okradłam, wykorzystałam i zamknęłam w kostce lodu z kryptonitem. Zwłaszcza za kryptonit. Słusznie uważałaś, że Luthor nie powinien mieć kryptonitu. Nawet ja.

- Doceniam to. Dziękuję. Wiesz co? Mam pomysł. Zapomnijmy o wszystkim, no może z wyjątkiem wyspy.
I znowu się przytuliłyśmy. To był ciepły tulas.
- Zostaniesz ze mną?
- A myślisz, że dlaczego się tak ubrałam. Pewnie, że zostanę.

Ten rozdział pisałam, słuchając One Direction. Kto lubi i słucha ich piosenki pisze komentarz i daje gwiazdkę. 😉

Supercorp. Nienawiść czy miłość? Where stories live. Discover now