Koszmar

121 10 1
                                    

Pov: Kara
Dzień naprawdę mija mi niesamowicie z Leną. Obejrzałyśmy serial na netflixie i zjadłyśmy pizzę, a teraz musiała się czymś zająć. Mówiła, że to coś z L-Corp, więc zajęłam się słuchaniem One Direction na kanapie.
- OK, już skończyłam. To tylko jakiś głupi dokument.
Usłyszałam z kuchni. Potem usłyszałam dzwonek swojego telefonu, również stamtąd.

- Lena, kto dzwoni?
- Andrea.
- Odbierzesz i dasz na głośnomówiący?
Lena to zrobiła, a ja wyłączyłam muzykę.
- Andrea?
- No w końcu. Nie mogłam się dodzwonić.
Faktycznie. Miałam wyciszony telefon.
- O co chodzi?
- Jeśli do jutra rano nie otrzymam artykułu to cię zwolnię.
- Co!? Przecież jestem na zwolnieniu. Do końca tygodnia.
- Nie interesuje mnie to. Chcę artykuł, albo... wiesz co się stanie.
- Ale...

Usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia.
- Nigdy mnie nie lubiła. Ja nie wiem. To chyba przez ciebie. Jest zazdrosna czy coś...
- Wiesz co, Kara? Nie pisz tego artykułu.
- Wyleje mnie.
- Spokojnie. Zostań tu.
Lena szybko wyszła z mieszkania. Widziała po jej twarzy, że ma jakiś plan.
Uznałam, że nie ma się co martwić. Przecież to Lena. Ona zawsze ma plany, które się powodzą. Wróciłam więc do słuchania muzyki.

Nie całą godzinę później wróciła Lena. Ewidentnie była bardzo zadowolona z siebie.
- Gdzie byłaś?
- W L-Corp.
- I co tam robiłaś?
- Aaa dowiesz się. - odpowiedziała wymijająco Lena.
- A co z artykułem?
- Nie pisz. Przecież nawet nie wiesz o czym byś miała pisać.
To fakt. Nie miałam pojęcia. Ale myślałam o tym jak jej nie było. I nic nie wymyśliłam.

- Mam szczęście, że mi wybaczyłaś.
- To twoja zasługa. To twój charakter, twoje ciepło mnie przekonało. Muszę Ci się przyznać, że już w parku nie byłam na ciebie zła, ale udawałam, nawyk Luthora.
- Przy mnie nie musisz udawać.
- Dzięki. To słodkie, że tak mówisz, a udawanie, kłamanie i okradanie to nasza mocna strona.
- Nie twoja, Lee. Twoją jest dobro, sprawiedliwość, uczciwość i ciepło.
- Ciepło?
- Aha. - potwierdziłam wesoło.
- Obejrzymy coś?
- Dobra, ale ty wybierasz.
Lena wybrała Shadow Hunters, a ja przyniosłam koc.

W czasie serialu byłam zajęta oglądaniem, ale nie odcinka tylko Leny. Była bardzo śliczna.
W końcu się przemogłam i położyłam głowę na jej kolanach. Nie przeszkadzało jej to. Palcami zaczęła przeczesywać delikatnie moje włosy. To było wspaniałe uczucie. Przewróciłam się na bok w stronę jej brzucha.
- Wszystko w porządku? Co jest, Kar?
- W przypadku. Tylko bardzo tęskniłam i chcę być teraz bardzo blisko ciebie.
- Ohh Karo. Jeśli tak to chodź do mnie i się przytul.

Więc to zrobiłam. Usiadłam bokiem na kolanach Leny i zarzuciłam ręcę na jej ramiona, mocno ściskając, a ona obejmowała  mnie w tali. Co prawda nie oglądałam teraz filmu, ale wolałam trzymać Lenę.
Nawet nie wiem ile tak przesiedziałymśmy, bo jak się odkleiłam to było już ciemno.
- Chyba powinnam się już zbierać.
- No co ty. Ostatnią godzinę spędziłaś w jednej pozycji, przytulając się. Skoro chcesz być blisko to po prostu zostań na noc.

Ten pomysł bardzo mi się spodobał.
- OK. Zostanę.
Po kolei poszłyśmy się umyć.
- Lee, masz jakieś spodenki? Nie chcę spać w długich.
Lena dała mi czarne szorty, a sama ubrała podobne, tylko że szare i poszła do sypialni.
- Gdzie jesteś Kara?
- W salonie. A co?
- Chcesz tam spać?
- No a gdzie indziej?
- Tutaj. Ze mną.
Stanęłam w drzwiach sypialni. Lena siedziała na łóżku.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Dopiero co się pogodziłyśmy. Może z tym zaczekamy?
- OK. Jak chcesz. Weź to. - Lena rzuciła we mnie poduszkę.
- Dzięki.

Pov: Lena
Nie rozumiem. Wcześniej siedziała na mnie przez godzinę, a teraz nie chce spędzić ze mną nocy? Znaczy nie chce ze mną spać. Może to jakoś inaczej odbiera. No nic. Przynajmniej jest w moim mieszkaniu. Leżałam tak rozmyślając, aż w końcu zasnęłam.

Obudził mnie krzyk Kary. Wołała mnie. Krzyczała moje imię. Pobiegła do salony. Kara siedziała na ziemi. Kiedy mnie zobaczyła zaczęła się cofać pod ścianę.
- Zostaw mnie! Nie podchodź!
- Karo. To ja, Lena. Ty był tylko koszmar.
Uklękłam obok niej i ją przytuliłam.
- Ciii. Już w porządku. Jestem przy tobie.
Na szczęście się uspokoiła. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do sypialni. Usiadła, opierając się o zagłówek, a ja zrobiłam to samo i przykryłam nas kołdrą.

- Co widziałaś Kara?
Pochwili milczenia odpowiedziała.
- Mam tak prawie każdej nocy. Dlatego nie chciałam spać z tobą. Ale to chyba był błąd. Kiedy byłyśmy na wyspie, nie miałam koszmarów. Może to dzęki tobie.
- Czemu tak myślisz?
- W tym koszmarze ciągle się powtarza to co się stało w fortecy. Widzę cię jak stoisz z Myriadą. Czuję dwa razy silniejszy smutek i wyrzuty sumienia. To jest takie prawdziwe. Mam wrażenie, że na prawdę tam jestem. Potem zamykasz mnie w kostce i wychodzisz. Stoję i płaczę. W tym śnie Alex po mnie nie przychodzi. Więc stój ętam przez bardzo długi czas. Nagle otwiera się portal. Mam nadzieję, że ktoś mnie wyciągnie, ale nie. Wchodzisz Ty z Lexem. Wysadza całą fortecę. Kiedy wychodzicie, rzucasz mi tylko zimne spojrzenie pełne nienawiści.

- Tak mi przykro, Kara. To dlatego mówiłaś, żebym nie podchodziła?
Kara pokiwał głową.
- Czasem jak się budzę, to tak jakby przenoszę ten koszmar do rzeczywistości. Mam tak od tamtego w fortecy.
- Masz tak co noc, od pięciu miesięcy? A jak się budziłaś to byłaś sama? Nie miałaś nikogo kto by Ci powiedział, że już wszystko w porządku?
- Dokładnie. Dlatego dziękuję, że mogłam tu zostać.
- W porządku. Skoro wiem o koszmarach, a  pomagam Ci ich nie mieć, to teraz już możesz spać ze mną, prawda?
- Przytulisz mnie?
- Oczywiście.
I tak spałyśmy aż do rana, bez żadnych problemów.

Supercorp. Nienawiść czy miłość? Where stories live. Discover now